Mówi z sensem.
To jest wojna i to jest straszne... #jatowidzęinaczej
Tomasz Kopyra (https://blog.kopyra.com) o tym, że protesty przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej i hasło, które im towarzyszy, czyli #tojestwojna są dobrą ...
z- 6
- #
Tomasz Kopyra (https://blog.kopyra.com) o tym, że protesty przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej i hasło, które im towarzyszy, czyli #tojestwojna są dobrą ...
zWykop.pl
Już nie wytrzymuję.
Mam wrażenie, że samotność dosłownie mnie zabija.
Zawsze byłem raczej introwertykiem i osobą wycofaną, ale lubiłem pobyć w gronie bliskich znajomych, pojechać gdzieś razem na jakiś festiwal czy pójść na domówkę czy piwko. Po szkołach niestety urwał się kontakt, po studiach tak samo, kilka razy byłem na piwie z pojedynczymi osobami, ale i to praktycznie wymarło, bo grono było raczej niewielkie i każdy się porozjeżdżał po kraju. Czasami mam ochotę napisać do kogoś, czy czasem nie warto wznowić kontaktu, ale boję się, że po roku od ostatniego spotkania będzie to dziwacznie wyglądało. Do marca było jeszcze względnie dobrze, bo byli ludzie z pracy, to jakaś integracja po wspólnym szkoleniu, czy zwykły codzienny kontakt w biurze. Teraz siedzę od tych 10 miesięcy na pracy zdalnej i nic. Tylko jakieś krótkie spotkania online, gadka tylko o tym co w pracy. Jak w wakacje chcieliśmy się zgadać u jednego z kolegów na grillu, to przyjechało nas dwóch (trzech jeśli liczyć psa kolegi). Generalnie z osób z pracy, z którymi mam jakiś fajniejszy kontakt, większość mieszka w innym mieście (mamy dział podzielony na dwa oddziały firmy), ewentualnie mieszkają na jakichś zadupiach i w dodatku dzieli nas różnica wielu lat, co też ma pewien wpływ na relację. Nie wiem, co mam z sobą zrobić, wpadłem w totalny marazm. Nie mam kuźwa nikogo, komu mógłbym się wygadać, spędzić czas, oderwać się. Nie mogę się skupić na żadnym filmie, zaniedbałem moje hobby, bo nie mam sił do ich realizacji, a pandemiczne realia nie ułatwiają bynajmniej sprawy. Po ponad pół roku znowu zacząłem palić, często nie mam sił posprzątać mieszkania, mimo iż mam wolne. Do pracy też już nie mam motywacji, mimo iż robię to, co mnie interesuje. Wieczny #!$%@?, gonienie z terminami, odwlekany awans, mgliste obietnice podwyżek tylko mnie dobijają. Mieszkam sam i jedyne niezwiązane z pracę rozmowy prowadzę, jak przejdę do domu rodzinnego na obiad w niedzielę, czy święta. Najgorsze jest to, że nie mam w ogóle jakichkolwiek pomysłów, jak z takiej sytuacji wyjść. Mam 26 lat, większość z osób z którymi mam kontakt w pracy albo jest starsza, albo mają swoje grono znajomych, do którego niekoniecznie wpuszczą cichego randoma tylko dlatego, że z nimi pracuje. Osoby, z którymi trzymałem się na studiach jak już wspomniałem poszły w swoją stronę, zazwyczaj przeprowadzając się gdzieś indziej. Jako, że praktycznie nie korzystam z mediów społecznościowych, trudno tak utrzymywać kontakt, bo ile można pisać na messengerze. Niby jak mam kogoś znaleźć, żeby podłapać cokolwiek? Tinder? Nie z moim ryjem, to z pewnością, do tego jest to dla mnie totalny śmietnik, szybkie ruchanie mnie nie interesuje, a znaleźć tam drugą połówkę, czy nawet dłuższą znajomość to jak szukanie igły w stogu siania.
Na