Mieszkam aktualnie z dziewczyną, nazwijmy ją Marta, która jest dla mnie definicją przegrywu. Jeśli kiedykolwiek, nie daj Boże, ktoś postanowi ją poślubić, to już szczerze współczuje, bo mąż będzie musiał koło niej skakać do usranej śmierci. Dziewczyna generalnie nie potrafi wokół siebie zrobić nic. Wodę na herbatę grzeje w mikrofalowce, a jej popisowe danie to kakao. Matka przyjezdza dwa razy w miesiącu z Walencji po to żeby zrobić Marcie pranie i przywieźć
qtaz via iOS
Do zobaczenia na stadionie ( ͡° ͜ʖ ͡°)