Czołem Miraski. Od pewnego czasu nie mogę zaznać spokoju ducha. Siedzi mi w głowie wiele rzeczy i chciałbym Was prosić o odpowiedź na pewne ważne dla mnie pytanie (pojawi się na końcu). Zanim je zadam chciałbym opisać swoją sytuację.
Studiowałem w Krakowie pewien kierunek (mniejsza o to jaki). Już w trakcie pierwszego semestru uznałem, że nie trafiłem z wyborem i uznałem, że przeniosę się na AM w Gdyni (od młodego chciałem iść śladami Taty i zostać mechanikiem okrętowym - w ostatniej chwili postanowiłem spróbować czegoś innego). Postanowiłem dokończyć jednak chociaż rok w Krakowie. Tak się zdarzyło, że na początku 2. semestru poznałem miłość swojego życia (możecie o tym myśleć co zechcecie, ale tak jest). Oczywiście wtedy zacząłem się wahać co do przenosin do Gdyni i mimo że było ciężko podjąć ostateczną decyzję - jestem teraz w Gdyni. Uznałem, że muszę patrzeć racjonalnie na życie i skoro taką decyzję podjąłem nie targany żadnymi emocjami to nie mogę dać się im teraz ponieść.
Z dziewczyną układa mi się nad zwyczaj dobrze - mimo odległości (została w Krakowie) widujemy się dosyć często, do tego właściwie codziennie rozmawiamy po kilka godzin na Skype i w ciągu dnia jesteśmy w ciągłym kontakcie. Nie jest kolorowo, nie będę ukrywał - na początku związku chciałoby się ciągle ze sobą przebywać, a my nie mamy takiej możliwości. Ale dajemy radę.
@Tichy: Z Ojcem gadałem, ale wiesz jak to jest. Spędził na morzu ponad 20 lat, trochę inaczej patrzy na życie, myślę, że morze zmienia ludzi (oczywiście nie uważam, że na gorsze ;) )
@Czlowiek_o_niewyspanej_twarzy: Chyba jakiej decyzji nie podejmę, mogę jej za jakiś czas pożałować. To jest właśnie najgorsze :) Chociaż masz rację - w razie czego można uciec od pływania na rzecz rodziny. To prawda.
Studiowałem w Krakowie pewien kierunek (mniejsza o to jaki). Już w trakcie pierwszego semestru uznałem, że nie trafiłem z wyborem i uznałem, że przeniosę się na AM w Gdyni (od młodego chciałem iść śladami Taty i zostać mechanikiem okrętowym - w ostatniej chwili postanowiłem spróbować czegoś innego). Postanowiłem dokończyć jednak chociaż rok w Krakowie. Tak się zdarzyło, że na początku 2. semestru poznałem miłość swojego życia (możecie o tym myśleć co zechcecie, ale tak jest). Oczywiście wtedy zacząłem się wahać co do przenosin do Gdyni i mimo że było ciężko podjąć ostateczną decyzję - jestem teraz w Gdyni. Uznałem, że muszę patrzeć racjonalnie na życie i skoro taką decyzję podjąłem nie targany żadnymi emocjami to nie mogę dać się im teraz ponieść.
Z dziewczyną układa mi się nad zwyczaj dobrze - mimo odległości (została w Krakowie) widujemy się dosyć często, do tego właściwie codziennie rozmawiamy po kilka godzin na Skype i w ciągu dnia jesteśmy w ciągłym kontakcie. Nie jest kolorowo, nie będę ukrywał - na początku związku chciałoby się ciągle ze sobą przebywać, a my nie mamy takiej możliwości. Ale dajemy radę.
Sęk