Kiedy byłam dzieckiem, chadzałam nad rzekę pływać, opalać się i łowić ryby, a moje ulubione miejsce znajdowało się w obrębie łąki, na której pasło się stado krów.
Zawsze wyjmowałam im z nozdrzy kleszcze i scyzorykiem rozcinałam wielkie bąble, z których usuwałam larwy wyglądające jak wijące się maślane wiórki.
Swoją drogą, owe larwy były doskonałą przynętą na kiełbie.
Krowy tak przyzwyczaiły się do moich zabiegów, że gdy tylko mnie widziały, biegły z daleka, jowialnie pomukując.
Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami. Do czasu.
Któregoś dnia pływałam w rzece, zostawiwszy na brzegu ubrania, bo nie miałam kostiumu kąpielowego, a poza tym pragnęłam być równo opalona. W pewnym momencie zauważyłam, że jedna z krów zjada moje spodenki.
Zawsze wyjmowałam im z nozdrzy kleszcze i scyzorykiem rozcinałam wielkie bąble, z których usuwałam larwy wyglądające jak wijące się maślane wiórki.
Swoją drogą, owe larwy były doskonałą przynętą na kiełbie.
Krowy tak przyzwyczaiły się do moich zabiegów, że gdy tylko mnie widziały, biegły z daleka, jowialnie pomukując.
Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami. Do czasu.
Któregoś dnia pływałam w rzece, zostawiwszy na brzegu ubrania, bo nie miałam kostiumu kąpielowego, a poza tym pragnęłam być równo opalona. W pewnym momencie zauważyłam, że jedna z krów zjada moje spodenki.
Od zawsze uwielbiałam zbierać grzyby. W dzieciństwie moim najlepszym kompanem był pan Waldek.
Był rok 2000, a pan Waldek właśnie wyszedł z więzienia. Mój ojciec dał mu pracę na gospodarstwie, jako że przez jakiś czas grali w lidze okręgowej w tej samej drużynie piłki nożnej.
Pan Waldek miał na ramieniu wytatuowaną gołą kobietę bez nóg oraz napis "Los ami".
(Jak się później dowiedziałam, kolega z celi pana Waldka źle wymierzył, i nogi się nie zmieściły.)
- Panie Waldku, a czemu pan poszedł do więzienia?
@PiccoloColo: Nie jestem pewna, czy da się rywalizować w kategorii "pisarz", bo to nie tenis, że łatwo ocenić, która strona wygrywa
@shenzi: Na pojawienie się grzybów?