Wczoraj około godziny 13:30-14:00 wracałem do domu autobusem linii 188 z Lotniska Chopina. Zaopatrzony w nieodłączne słuchawki, usiadłem naprzeciwko pewnej młodej dziewczyny. Miałem na sobie granatowy płaszcz, zaś w nogach poniewierał mi się wściekle niebieski plecak - atrybut podróży. Początkowo, siedząca naprzeciwko mnie niewiasta zwróciła moją uwagę niezwykłym kolorem oczu i - co tu owijać w bawełnę - nietuzinkową urodą. Wkrótce odniosłem wrażenie, że jest bardzo smutna. Unikała
Wczoraj około godziny 13:30-14:00 wracałem do domu autobusem linii 188 z Lotniska Chopina. Zaopatrzony w nieodłączne słuchawki, usiadłem naprzeciwko pewnej młodej dziewczyny. Miałem na sobie granatowy płaszcz, zaś w nogach poniewierał mi się wściekle niebieski plecak - atrybut podróży. Początkowo, siedząca naprzeciwko mnie niewiasta zwróciła moją uwagę niezwykłym kolorem oczu i - co tu owijać w bawełnę - nietuzinkową urodą. Wkrótce odniosłem wrażenie, że jest bardzo smutna. Unikała