"Daleko od noszy, od noszy najdalej...". Opowiem Wam krótką historię utwierdzającą w przekonaniu, w jak #!$%@? systemie żyjemy.
Wczoraj po południu miałam robiony rezonans magnetyczny z podaniem kontrastu (problemy endokrynologiczne). Było ok, choć stresowałam się mocno przed, bo nigdy nie robiłam takiego badania. Do północy git, zasnęłam jak dziecko. O drugiej dostałam jakiegoś ataku - uczucie duszności, drętwienie lewej dłoni, ucisk w klatce, pieczenie w brzuchu, lekkie piszczenie w uchu, atak paniki itd. Byłam pewna, że to już koniec, mówię serio. Zadzwoniłam na 112 i co usłyszałam? "Serio chce Pani pobudzić współlokatorów karetką? Ja bym na pani miejscu w domu siedziała, a nie 10 h na sorze.". Tłumaczę jej, że nie jestem w stanie normalnie funkcjonować i z minuty na minutę się pogarsza, a ona "jakoś pani ze mną rozmawia, więc chyba tak źle nie jest" xD Wybłagałam ją w końcu o karetkę, przyjechali medycy i podobne podejście.
Chciałam rzetelnie przedstawić, co brałam danego dnia, więc wymieniłam antydepresant, który zażywam. Od razu poszli tym tropem, że jak depresja, to pewnie schizofrenia i schizy nocne i że nic mi nie jest, bo ciśnienie i EKG w normie (przyjechali po 40 minutach i atak lekko mijał). Dodalam, że mam okropną suchość w gardle, taką której nie udało mi się ugasić nawet litrem wody, a koleś "ja też tak mam i jakoś nie jęczę". W końcu jednak zabrali mnie na to pogotowie, wyzywając mnie w karetce. Na sorze nie było zbyt wiele osób, a jednak pani ratowniczka o wygladzie najgorszej karyny tak btw. wolała sobei siedzieć na komputerze, niż pomóc komukolwiek oczekującego lekarza. Lekarz zjawił się po 6 godzinach i on akurat był ok (choć ubrany jak 15-latek w bluzie, no ale wierzę, że to serio doktor xD). Coś tam wytłumaczył, postawił swoje tezy (nie robiąc ze mnie wariatki na szczęście) i jako jedyny dostrzegł, że może to być efekt kontrastu. Odesłali mnie do domu. Ratowniczka na sorze potraktowała mnie jak totalnego śmiecia, rzucając straszne teksty. Mimo, że starałam się opowiadac jej spokojnie. Nie zbadano mnie (poza ciśnieniem), podano tylko hydroksyzynę na uspokojenie. Odpowiedź? Jest koronawirus i pacjenci z covidem mają pierwszeństwo.
Poszłam
Wczoraj po południu miałam robiony rezonans magnetyczny z podaniem kontrastu (problemy endokrynologiczne). Było ok, choć stresowałam się mocno przed, bo nigdy nie robiłam takiego badania. Do północy git, zasnęłam jak dziecko. O drugiej dostałam jakiegoś ataku - uczucie duszności, drętwienie lewej dłoni, ucisk w klatce, pieczenie w brzuchu, lekkie piszczenie w uchu, atak paniki itd. Byłam pewna, że to już koniec, mówię serio. Zadzwoniłam na 112 i co usłyszałam? "Serio chce Pani pobudzić współlokatorów karetką? Ja bym na pani miejscu w domu siedziała, a nie 10 h na sorze.". Tłumaczę jej, że nie jestem w stanie normalnie funkcjonować i z minuty na minutę się pogarsza, a ona "jakoś pani ze mną rozmawia, więc chyba tak źle nie jest" xD Wybłagałam ją w końcu o karetkę, przyjechali medycy i podobne podejście.
Chciałam rzetelnie przedstawić, co brałam danego dnia, więc wymieniłam antydepresant, który zażywam. Od razu poszli tym tropem, że jak depresja, to pewnie schizofrenia i schizy nocne i że nic mi nie jest, bo ciśnienie i EKG w normie (przyjechali po 40 minutach i atak lekko mijał). Dodalam, że mam okropną suchość w gardle, taką której nie udało mi się ugasić nawet litrem wody, a koleś "ja też tak mam i jakoś nie jęczę". W końcu jednak zabrali mnie na to pogotowie, wyzywając mnie w karetce. Na sorze nie było zbyt wiele osób, a jednak pani ratowniczka o wygladzie najgorszej karyny tak btw. wolała sobei siedzieć na komputerze, niż pomóc komukolwiek oczekującego lekarza. Lekarz zjawił się po 6 godzinach i on akurat był ok (choć ubrany jak 15-latek w bluzie, no ale wierzę, że to serio doktor xD). Coś tam wytłumaczył, postawił swoje tezy (nie robiąc ze mnie wariatki na szczęście) i jako jedyny dostrzegł, że może to być efekt kontrastu. Odesłali mnie do domu. Ratowniczka na sorze potraktowała mnie jak totalnego śmiecia, rzucając straszne teksty. Mimo, że starałam się opowiadac jej spokojnie. Nie zbadano mnie (poza ciśnieniem), podano tylko hydroksyzynę na uspokojenie. Odpowiedź? Jest koronawirus i pacjenci z covidem mają pierwszeństwo.
Poszłam
W tym chlewie obsranym gównem jak masz mieć operacje bajpasów to musisz teraz zdychać w domu, bo nasz kochany minister chorób postanowił wstrzymać wykonywanie zabiegów XD
Nawet szkoda strzępić ryja...
#bekazpisu #heheszki #koronawirus #polska #szpital #sluzbazdrowia #ciekawostki
żalLOLxdWQRW.zip