Budzisz się w rowie pełnym chraboczących chrabąszczy. Dookoła nie widać nic prócz leśnych drzew oraz krzewów. Do twoich oczu docierają promienie światła przedzierające się pomiędzy liśćmi i gałęzi koron. Próbujesz przypomnieć sobie co to się stanęło, ale nic nie pamiętasz. Z ciągu myśli wyciąga cię dopiero obraz szkieletu wynurzającego się spod rozchodzących się chrabąszczy.