Julka to moja olimpijska ulubienica. Nie znam się nic na boksie, może ten jej styl daleki jest od ideałów i może przypłaci to już w kolejnej walce z lepszą rywalką i może krytyka jest słuszna. Ale tej pozytywnej energii na ringu brakowało mi jak wody.
Normalnie przypomniałem sobie Cool Runnings i Sanke Coffiego całującego szczęśliwe jajko przed startem, Jamajczyków którzy rywalizowali ze Szwajcarami poukładanymi jak w szwajcarskim zegarku - einz, zwei, drei.