@Amerykanski-Naukowiec: a co to za posiadanie jajec egzystując codziennie na krawędzi rozpaczy, nie ciesząc sie z niczego i nie mając nadziei ani perspektyw na przyszłość?
@Damasweger: choćby na chwile bym sie uspokoił, odetchnął przy dymku albo kielichu. A tak to musze znosic to j----e napięcie i brak nadziei na trzeźwo. I do tego zaraz musze sie zbierać do roboty i udawać uśmiechniętego, bo nie chce byc pytany co mi jest.
Szukając filmowej analogii doszedłem w wniosku, że czuje się jak Antonio Salieri - miernota z której bóg się złośwliwie chichocze, a moja była i podobni jej chadowie, którzy zapewne ją posuwają to Mozarci obdarzeni urodą, talentem, zarodnością w życiu.
całą trasę udawała, ze mnie nie widzi, ale w końcu gdy sie zorientowala, ze wysiadamy na tym samym przystanku to sie przywitała z fałszywym uśmiechem. Gadać nie ma co, i nie ma o czym, jeszcze bym sie zaczął żalić i błagać o powrót, po co mi to xd