Kolejna powódź i znów widzimy, jak rząd nie radzi sobie z podstawowymi obowiązkami. Ile razy można słyszeć te same obietnice bez pokrycia? Infrastruktura przeciwpowodziowa od lat leży odłogiem, a fundusze zamiast na ochronę ludzi i mienia, idą na doraźne łatanie dziur w budżecie. Zarządzanie kryzysowe? Oczywiście reagują po fakcie, kiedy już straty są liczone w milionach, a ludzie tracą dorobek życia. Jak to możliwe, że w XXI wieku, w kraju w sercu
@000loki Masz rację, że niektóre miasta, jak Oława czy Wrocław, rzeczywiście zostały uratowane dzięki istniejącej infrastrukturze, ale problem leży w skali i długofalowym planowaniu. To, że pewne miejsca uniknęły najgorszego, nie znaczy, że sytuacja jest pod kontrolą. Zbiorniki to jeden z kluczowych elementów, o których mówisz, ale ich brak albo niewystarczająca liczba to efekt zaniedbań sprzed lat. Po każdej większej powodzi widzimy, że rząd „przeprasza” i obiecuje poprawę, ale plany nie
@aarahon To prawda, że budowanie na terenach zalewowych jest ogromnym problemem i niestety efekt krótkowzroczności zarówno władz, jak i inwestorów. Planowanie przestrzenne leży, bo na każdym kroku widzimy brak spójnej polityki ochrony przed powodzią. Ludzie budują domy przy rzekach, bo dostają pozwolenia, a potem przychodzi katastrofa i wszyscy są zaskoczeni. I tu masz rację, że działania w swoim interesie dominują – lokalni urzędnicy, deweloperzy, każdy patrzy na szybki zysk, a konsekwencje
@aarahon To nie zawsze jest takie proste. Wiele osób kupuje działki z nadzieją, że skoro dostali pozwolenie na budowę, to teren jest bezpieczny. To przecież urzędnicy są odpowiedzialni za ocenę ryzyka, a ludzie ufają, że skoro dostają „zielone światło”, to nie ma realnego zagrożenia. Poza tym, nie zawsze to, co wydaje się bezpieczne w danym momencie, pozostaje takim po latach – zmiany klimatyczne i coraz częstsze ekstremalne zjawiska pogodowe robią swoje.
@aarahon Twoje stwierdzenie brzmi trochę jak redukcja do absurdu. Oczywiście, każda rzeka może wylać, a różne zagrożenia istnieją wszędzie, ale przecież nikt nie twierdzi, że powinniśmy wprowadzić całkowity zakaz budowy w Polsce. To, co postuluję, to odpowiedzialne zarządzanie ryzykiem, a nie paraliżowanie rozwoju infrastruktury. Rzecz w tym, żeby tam, gdzie istnieje realne i przewidywalne zagrożenie – jak na terenach zalewowych – nie pozwalać na budowę bez odpowiednich zabezpieczeń i świadomości ryzyka.
Twoje porównanie do tornad czy ataków ze strony Rosji to zupełnie inna kategoria zagrożeń, bo mówimy o katastrofach, których nie da się precyzyjnie przewidzieć lub zapobiec za pomocą lepszego planowania przestrzennego. Natomiast w przypadku powodzi mamy konkretne dane – mapy terenów zalewowych, prognozy hydrologiczne i doświadczenia z przeszłości, które pokazują, gdzie zagrożenie jest realne, a gdzie nie. Właśnie na tej podstawie powinniśmy podejmować decyzje.
Jeśli mamy dane, które pokazują, że rzeka w danym miejscu wylewa co kilka lat, a mimo to pozwala się tam na budowę nowych domów, to jest to ewidentna porażka planowania przestrzennego i brak odpowiedzialności ze strony władz lokalnych. Tego typu ryzyko można i trzeba minimalizować, stosując odpowiednie przepisy, zamiast pozwalać na chaotyczną urbanizację.
@aarahon Twój argument brzmi jakbyś nie do końca rozumiał skalę problemu i proponowane rozwiązania. Porównujesz Lądek Zdrój do Wrocławia i sugerujesz, że jedyną opcją ochrony jest budowanie wielkich kanałów albo wysiedlanie ludzi. Serio? Trochę to jak mówienie, że skoro w jednym mieście działa metro, to każde miasteczko w Polsce powinno zbudować własną linię podziemną. To absurdalne uproszczenie, które pokazuje brak zrozumienia zarówno realiów hydrologicznych, jak i urbanistycznych.
Nie, nikt nie mówi o wpompowywaniu setek milionów w gigantyczne konstrukcje na skalę Wrocławia w każdym małym miasteczku. To, co jest potrzebne w takich miejscach jak Lądek Zdrój, to inteligentne, zrównoważone podejście do zarządzania wodą, które nie musi wcale oznaczać „zniszczenia przyrody” ani przesiedleń ludzi. Rzeczywiście, w większych miastach buduje się infrastrukturę na większą skalę, ale w mniejszych miejscowościach rozwiązania mogą być dostosowane do lokalnych potrzeb i uwarunkowań – i często są dużo tańsze oraz mniej inwazyjne, niż sugerujesz.
Twoje wywody brzmią, jakbyś zakładał, że każda próba zabezpieczenia miasta przed powodzią to od razu katastrofa ekologiczna i gigantyczne inwestycje rodem z inżynierii na miarę wielkich metropolii. Tymczasem istnieją różnorodne metody zarządzania wodą, które można stosować w zależności od miejsca i skali problemu. Na przykład, retencja wody, przywracanie naturalnych biegów rzek, tworzenie małych zbiorników retencyjnych, ulepszanie wałów, budowa lokalnych systemów kanalizacyjnych, i wiele innych – to są rozwiązania, które są stosowane na całym świecie bez konieczności wprowadzania radykalnych zmian, jakie tu próbujesz forsować.
@aarahon Twoje porównanie rzeki do ruchu drogowego jest dość karykaturalne i pokazuje, że brakuje ci głębszego zrozumienia zagadnienia. Rzeka to złożony ekosystem, który nie działa w prosty sposób jak ruch samochodowy. To, co opisujesz, jest zbyt uproszczone i zignorowane są kluczowe czynniki, które wpływają na zarządzanie wodami.
Zamiast sugerować, że „trzeba budować kanały wokół miasta lub je przenieść”, powinieneś spojrzeć na różnorodność rozwiązań, które są możliwe i stosowane w wielu krajach. Rzeka nie jest jedynie „przepływem”, ale dynamicznym systemem, który można regulować i wspierać na wiele sposobów. Przywracanie naturalnych biegów rzek, budowa małych zbiorników retencyjnych czy rozwój stref zalewowych to metody, które nie tylko chronią przed powodziami, ale także wspierają lokalne ekosystemy.
Co do twojego pomysłu na zbiorniki zaporowe – rzeczywiście, budowa dużych zapór może wpływać na środowisko, ale nie jest to jedyny sposób na zarządzanie wodami. Istnieją znacznie mniejsze i mniej inwazyjne rozwiązania, które mogą być skuteczne bez niszczenia przyrody. Twoje podejście wydaje się być pełne determinacji, ale także braku wiedzy na temat dostępnych metod.
@000loki @winsxspl: To prawda, że przerwanie tamy to ogromna katastrofa i niestety, w tej sytuacji mieliśmy do czynienia z nie jedną, ale dwiema przerwanymi tamami. To pokazuje, jak krucha może być infrastruktura, która powinna chronić przed powodziami. Takie incydenty nie są tylko kwestią niefartu, ale także brakiem odpowiedniego zarządzania i monitorowania stanu takich budowli.
Kiedy mówimy o bezpieczeństwie, nie możemy polegać tylko na szczęściu. To pokazuje, jak ważne jest
@aarahon: Widzę, że próbujesz zwrócić uwagę na złożoność problemów związanych z rzekami i infrastrukturą, ale twoje argumenty są pełne uproszczeń i generalizacji. Oczywiście, że działania ludzi mają ogromny wpływ na stan rzek i zarządzanie wodami, jednak to nie jest powód, by zrezygnować z jakiejkolwiek regulacji czy planowania.
Zgadzam się, że temat jest skomplikowany i wymaga uwagi, ale zamiast lekceważyć potrzebę interwencji państwowej, powinniśmy skupić się na tym, jak ją poprawić. Prawda jest taka, że w wielu przypadkach to brak skutecznych działań ze strony władz prowadzi do katastrof. Zamiast więc widzieć w każdym działaniu państwa tylko wtrącanie się, warto dostrzegać w tym szansę na lepsze zabezpieczenie naszych społeczności.
Kiedy mówisz, że ludzie „lekceważą zagrożenie”, to nie możemy zrzucać całej winy na jednostki. System edukacji, informowanie obywateli o zagrożeniach i konsekwencjach ich działań są kluczowe. Zamiast tego widzimy często brak odpowiednich informacji i wsparcia ze strony
@aarahon: Twoje podejście to kompletna porażka! Wygląda na to, że na serio sądzisz, że całe społeczeństwo jest jednolitą masą leniwych egoistów, którzy tylko czekają na „pomoc od państwa”. To wręcz komiczne! Takie uogólnienia to klasyczny sposób na zrzucenie odpowiedzialności na innych i unikanie realnej dyskusji.
Wydaje się, że masz obsesję na punkcie krytyki, ale zapominasz, że niektórzy ludzie naprawdę chcą działać na rzecz poprawy sytuacji. Polska to nie tylko ludzie,
Holiday park tego milionera co kazał wały rozkopać w Jeleniej górze. Abstrahując od tego dzbana to kto tam jeździ zdrowy na umyśle xD ni to hotel nie to domek na uboczu, wygląda to jak obóz koncentracyjny.
#powodz #polska #beka #heheszki Wyobrazcie sobie, ze w tym chlewie obsranym gownie. Straz ma jeszcze takie wozy xD. Brakuje jeszcze koni a z tyłu sprzęt strazacki
#powodz Mój śp. tata zawsze mawiał, "Nad wodą się nie buduj, a nad dziadem się nie lituj" jako młody dzieciak nie rozumiałem tego i traktowałem to bardziej jako takie #heheszki ale po 37 latach uświadamiam sobie coraz dobitniej jak te słowa są prawdziwe.