Mirabelki z #poznan, wie może któraś gdzie można kupić maty magnetyczne? Takie do zrobienia palety :3 najlepiej centrum/Jeżyce :) #diy #mirabelkopomusz #kosmetyki #rozowepaski
Meyru
Meyru via Android
I otworzył oczy.
Zobaczył sufit. Widok ten wykluczył pewien szczególny zakres nieprzyjemnych możliwości, był zatem dobrym znakiem. Zamglony wzrok natrafił również na kaprala Nobbsa, który dobrym znakiem nie był. Kapral Nobbs niczego nie dowodził; można umrzeć i wciąż widzieć coś podobnego do kaprala Nobbsa.
Vetinari uśmiechnął się lekko.
- Znaczenie słowa „pokój” zwykle jest określane jako okres odpoczynku i zbrojeń przed następną wojną.
Rozważmy żółwia i orla. Żółw jest stworzeniem żyjącym na ziemi. Właściwie nie jest możliwe życie bliżej gruntu, jeśli nie przebywa się pod nim. Horyzont żółwia sięga na kilka cali. Żółw porusza się z taką prędkością, jaka wystarcza do polowania na sałatę. Przeżył, gdy cała reszta ewolucji przemknęła obok, ponieważ - ogólnie rzecz biorąc - dla nikogo nie stanowił zagrożenia, a zjadanie go sprawiało zbyt wiele kłopotu.
A teraz weźmy orła. To istota, której światem jest powietrze i wysokie szczyty, której horyzont sięga aż po krańce ziemi. Orzeł ma wzrok tak ostry, że potrafi dostrzec maleńkie, piskliwe stworzonko przemykające o pół mili od niego. Czysta siła, czysta władza... Błyskawiczna skrzydlata śmierć. Szpony i dziób takie, że przerobią na posiłek cokolwiek mniejszego od orła, a zapewnią mu przynajmniej szybką przekąskę z czegokolwiek większego.
Mimo to orzeł potrafi godzinami siedzieć na urwisku i obserwować królestwa tej ziemi, dopóki w dali nie zauważy ruchu. Wtedy skupia spojrzenie, skupia, skupia na maleńkiej skorupie kołyszącej się wśród suchych krzaków na pustyni. I zrywa się...
W chwilę później żółw odkrywa, że świat oddala się od niego. I widzi ten świat po raz pierwszy - już nie z wysokości jednego cala nad gruntem, ale z pięciuset stóp. I myśli: Jakimż wspaniałym przyjacielem jest orzeł.
Tak zostaje się kimś ważnym na tej ziemi, pomyślał. Człowiek nie przejmuje się, co myślą inni, i nigdy, przenigdy nie ma wątpliwości.
Sierżant Colon odebrał rozległe wykształcenie. Ukończył Szkołę „Mój Tato Zawsze Powtarzał”, College „To Przecież Rozsądne”, a obecnie był studentem podyplomowym Uniwersytetu „Co Mi Powiedział Jeden Facet W Pubie”.
- Moja babcia mówiła, że umrzeć to jakby zasnąć - oświadczył Mort z odrobiną nadziei w głosie.
TRUDNO MI TO STWIERDZIĆ. NIE ZDARZYŁO MI SIĘ ANI JEDNO, ANI DRUGIE.
Ośmiu synów, myślał Spelter. To znaczy, że robił to osiem razy. Co najmniej. A niech to...
Wszystko, co istnieje, pragnie żyć. Na tym właśnie polega cykl życia. To jest energia, która napędza ogromne, biologiczne pompy ewolucji. Wszystko stara się wspiąć wyżej, używając pazurów, macek, czy zwyczajnie pełzając do kolejnej niszy, aż wreszcie dostaje się na sam szczyt - który, prawdę mówiąc, jakoś nigdy nie wydaje się wart tego wysiłku.
- Słyszałem, że on właściwie nic nie robi - poskarżył się.
- Owszem - zgodził się gładko pan Szpila. - To w polityce najtrudniej wykonać jak należy.
A potem pojawił się Młody Sam. Z początku wszystko układało się świetnie. Niemowlak był… no, jak niemowlak: bezwładna głowa, odbijanie po jedzeniu, niezogniskowany wzrok, całkowite uzależnienie od matki. Aż nagle, pewnego dnia, syn odwrócił się i spojrzał wprost na Vimesa oczami, które dla ojca błyszczały mocniej niż wszystkie latarnie świata. I w życie Sama Vimesa potężną falą wlała się trwoga. Cała ta radość, całe szczęście… Z pewnością
Ona jednak wiedziała to, czego one nie dostrzegały - przejrzała ją na wylot. Książka kłamała. No, może nie tak dokładnie kłamała, ale przekazywała prawdy, których człowiek wolał nie znać: tylko błękitnookie blondynki mogą zdobyć księcia i nosić skrzącą się koronę. To jest wbudowane w świat. Gorzej, jest wbudowane w kolor włosów. Rude i brunetki w krainie opowieści niekiedy dostają poważniejsze role, ale jeśli ktoś ma włosy takie
- Kto cię tu przysłał?
- Odkrył mnie mistrz Soto. Uznał, że mam talent.
- Marco? Ten, który ma wszystkie włosy?
- Właśnie. A myślałem, że reguła nakazuje wszystkim mnichom golić głowy.
W każdym normalnym człowieku tkwi szaleniec i próbuje wydostać się na zewnątrz. Nikt szybciej nie wpada w obłęd niż osoba całkowicie normalna.
Choćby mag odszedł nie wiedzieć jak daleko, zawsze wróci po swój kapelusz.
Uważał, że wszystko układa się zbyt gładko, ale natura już taka bywa. Niektóre zachody słońca są tak różowe, że trudno o większe bezguście.
Ubierał się na czarno. Nie była to czerń szczególnie imponująca, jaką nosili najlepsi skrytobójcy, ale poważna, trochę wytarta czerń człowieka, który rankiem nie chce marnować czasu na zastanawianie się, co włożyć. A trzeba by wstać naprawdę wcześnie, żeby być na nogach przed Patrycjuszem; rozsądniej byłoby w ogóle się nie kłaść.
Wykop.pl