Mirki, mam najdziwniejszy błąd życia. Istną kwantową metodę, która wywołuje się tylko wtedy, kiedy na nią patrzę. Dosłownie!
Mam funkcje rysującą bąbelki. Jeżeli odpalę program bez debuggera i breakpointów pojawi się tylko jeden.
Magia dzieje się, kiedy w momencie tworzenia kolejnych bąbelków wrzucę breakpointa. Otóż tyle razy ile podejrzę jej wykonywanie się przez breakpointa, tyle bąbelków powstanie!
Bez breakpointów
Trzy razy "podejrzenie" funkcji i usunięcie breakpointa by dalej leciała sama
Podejrzenie całej
Mam funkcje rysującą bąbelki. Jeżeli odpalę program bez debuggera i breakpointów pojawi się tylko jeden.
Magia dzieje się, kiedy w momencie tworzenia kolejnych bąbelków wrzucę breakpointa. Otóż tyle razy ile podejrzę jej wykonywanie się przez breakpointa, tyle bąbelków powstanie!
Bez breakpointów
Trzy razy "podejrzenie" funkcji i usunięcie breakpointa by dalej leciała sama
Podejrzenie całej
#eu4