- 2006
DOROSŁOŚĆ JEST SUPER.
Lato kiedyś:
Gdy miałam 10 lat "idę na basen!"
Gdy miałam 16 lat "jadę nad morze!"
Gdy miałam 20 lat "impreza pod gołym niebem do świtu!"
Lato kiedyś:
Gdy miałam 10 lat "idę na basen!"
Gdy miałam 16 lat "jadę nad morze!"
Gdy miałam 20 lat "impreza pod gołym niebem do świtu!"
Jedziemy z niebieskim na koncert Hollywood Undead w Krk! Coś czuje, że będzie fajnie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#chwalesie #koncert #krakow #hollywoodundead
#chwalesie #koncert #krakow #hollywoodundead
Upadek z wysokości. Na miejscu okazało się, że 19-latka wyskoczyła z 10 piętra. Nie było co zbierać. Miała przy sobie list do rodziców, dość krótki:
#wejsciesilowe
#wejsciesilowe
Krizos via Android
- 1
@ZjadaczTrujki A skąd możesz wiedzieć, co ona przeszła?
Pasuje mu #kubica
- 575
Kochani,
bardzo długo milczałam, jednak przez cały ten czas miałam Was w głowie, w najcieplejszej myśli. Doświadczenie choroby okazało się może nie tyle trudniejsze niż się spodziewałam, co po prostu bardziej wymagające. Mówiłam ciągle (niemal automatycznie), że choroba ta jest "nasza", gdyż, po pierwsze, współodczuwałam i, po drugie, czego nie mówiłam wcześniej, jednocześnie sama nieprzerwanie niosłam i niosę swoją słabość, którą od sześciu lat jest depresja. Nie zagłębiając się w naukowe terminy, książki czy inne przypadki - choroba ta ma okresy "wyżowe" i "niżowe". Moje okresy niżowe wiążą się z milknięciem i odsunięciem od ludzi - "przodem do ściany, tyłem do świata". Gdy Tato zachorował, trzeba było mi zatem założyć drugą bokserską rękawicę i uderzać już nie w jedno, a w dwa miejsca - co nie pozostawiało ręki wolnej, nawet na, choćby, pisanie do Was (czego, nie ukrywam, bardzo mi brakowało) - a jeszcze, poza bezustannym uderzaniem, w tych rękawicach trzeba było rozgarniać brzemiona mroku. Poskutkowało to zatem także wzięciem przeze mnie urlopu dziekańskiego na studiach.
Tato prawie dwa miesiące temu rozpoczął leczenie w Centrum Onkologii w Gliwicach, które, jeżeli wszystko pójdzie pomyślnie (a tak będzie!), zakończy w najbliższy poniedziałek. Walkę Tata znosi bardzo dzielnie, leczenie i jego skutki uboczne są standardowe, dlatego pozwolę sobie ich nie opisywać, z szacunku dla Taty - nie wiem, którymi informacjami chciałby się dzielić. Z polekowym brakiem apetytu Tato walczył razem z rodziną - gdy stwierdził, że "może dałby radę zjeść bób", tego samego dnia ów bób został dostarczony do szpitala przez brata Ojca. Doświadczenie szpitala (jeszcze w Nowym Sączu) było wyjątkowo trudne - przyznaję, że "silnej mnie" zdarzało się wychodzić co piętnaście minut pod budynek, by popłakać. Głównie to ludzkie "dlaczego oni", "dlaczego nie oni", "dlaczego nie ja". Ludzie w każdym wieku, bardzo różne przypadki. I gorzka refleksja (a, z racji mojej choroby, powiązana z wyrzutami sumienia): tutaj, po drugiej stronie, mamy całe niebo - dlaczego więc nie całujemy z wdzięcznością każdego najmniejszego wycinka? (…) Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze co przed nami (zresztą, czy kiedykolwiek wiemy?); Tato wchodził w ten nowy świat zupełnie po omacku. Jestem z niego bardzo dumna, bo poradził sobie wyjątkowo dobrze - szczęściem w nieszczęściu w zbliżonym czasie zachorował także Znajomy Taty, leczenie rozpoczęli więc jednocześnie, w tym samym szpitalu. Ze szpitala i personelu Rodzice są bardzo zadowoleni i myślę, że polecaliby go dalej. Trzy piętra poniżej oddziału Taty leczyła, a może nadal się leczy, pewna bardzo znana polska piosenkarka.
Nie
bardzo długo milczałam, jednak przez cały ten czas miałam Was w głowie, w najcieplejszej myśli. Doświadczenie choroby okazało się może nie tyle trudniejsze niż się spodziewałam, co po prostu bardziej wymagające. Mówiłam ciągle (niemal automatycznie), że choroba ta jest "nasza", gdyż, po pierwsze, współodczuwałam i, po drugie, czego nie mówiłam wcześniej, jednocześnie sama nieprzerwanie niosłam i niosę swoją słabość, którą od sześciu lat jest depresja. Nie zagłębiając się w naukowe terminy, książki czy inne przypadki - choroba ta ma okresy "wyżowe" i "niżowe". Moje okresy niżowe wiążą się z milknięciem i odsunięciem od ludzi - "przodem do ściany, tyłem do świata". Gdy Tato zachorował, trzeba było mi zatem założyć drugą bokserską rękawicę i uderzać już nie w jedno, a w dwa miejsca - co nie pozostawiało ręki wolnej, nawet na, choćby, pisanie do Was (czego, nie ukrywam, bardzo mi brakowało) - a jeszcze, poza bezustannym uderzaniem, w tych rękawicach trzeba było rozgarniać brzemiona mroku. Poskutkowało to zatem także wzięciem przeze mnie urlopu dziekańskiego na studiach.
Tato prawie dwa miesiące temu rozpoczął leczenie w Centrum Onkologii w Gliwicach, które, jeżeli wszystko pójdzie pomyślnie (a tak będzie!), zakończy w najbliższy poniedziałek. Walkę Tata znosi bardzo dzielnie, leczenie i jego skutki uboczne są standardowe, dlatego pozwolę sobie ich nie opisywać, z szacunku dla Taty - nie wiem, którymi informacjami chciałby się dzielić. Z polekowym brakiem apetytu Tato walczył razem z rodziną - gdy stwierdził, że "może dałby radę zjeść bób", tego samego dnia ów bób został dostarczony do szpitala przez brata Ojca. Doświadczenie szpitala (jeszcze w Nowym Sączu) było wyjątkowo trudne - przyznaję, że "silnej mnie" zdarzało się wychodzić co piętnaście minut pod budynek, by popłakać. Głównie to ludzkie "dlaczego oni", "dlaczego nie oni", "dlaczego nie ja". Ludzie w każdym wieku, bardzo różne przypadki. I gorzka refleksja (a, z racji mojej choroby, powiązana z wyrzutami sumienia): tutaj, po drugiej stronie, mamy całe niebo - dlaczego więc nie całujemy z wdzięcznością każdego najmniejszego wycinka? (…) Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze co przed nami (zresztą, czy kiedykolwiek wiemy?); Tato wchodził w ten nowy świat zupełnie po omacku. Jestem z niego bardzo dumna, bo poradził sobie wyjątkowo dobrze - szczęściem w nieszczęściu w zbliżonym czasie zachorował także Znajomy Taty, leczenie rozpoczęli więc jednocześnie, w tym samym szpitalu. Ze szpitala i personelu Rodzice są bardzo zadowoleni i myślę, że polecaliby go dalej. Trzy piętra poniżej oddziału Taty leczyła, a może nadal się leczy, pewna bardzo znana polska piosenkarka.
Nie
ale bym tym wszystkim przegrywom - stulejkom z------a w tłustą mordę uhhhhhh
#gownowpis
#gownowpis
czy tv 4k 43 cale będzie spoko na ok. 2.5 metra odległości od sofy?( ͡° ͜ʖ ͡°) #kiciochpyta #pytaniedoeksperta #tv
Ciekawe kogo spróbują wziąć zamiast niego ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#f1 #kubica