@Metall: Neon Genesis Evangelion
- 48
#prettyugly - obserwuj, czarnolistuj, ignoruj. ja ci nie będę mówić co masz robić.
autor: Dávid Glomba
--
osobiście
autor: Dávid Glomba
--
osobiście
#anonimowemirkowyznania
Czasami miewam dziwne schizowe ataki. Sytuacja z dziś: wróciłem z treningu, różowa prosiła żebym ją czegoś nauczył (drobnostka), podczas tej "nauki" czułem coraz większe rozdrażnienie, wydaje mi się bez powodu. Po prostu z każdym jej pytaniem byłem coraz bardziej rozdrażniony, delikatnie mówiąc. Trwało to aż do momentu kiedy miałem ochotę ją zwyzywać od najgorszych tępaków, pokazać że jestem mądrzejszy, lepszy (nie uważam żeby była głupia, wręcz przeciwnie). Doszło do kłótni. Okej, może po prostu gorszy dzień ale emocje które czułem podobne do sytuacji poniżej.
Druga sytuacja, trochę dziwniejsza i bardziej obrazująca problem. Siedzę w kuchni jedząc w samotności kolację. Mój wzrok przez przypadek ląduje na jakimś losowym leku mamy. Poczułem jakby mną wzdrygnęło, w głowie totalnie z d--y pojawiły się myśli "co za gówniany lek, to nawet pewnie nie działa, co za żałosna naiwniaczka", minęło dosłownie 15 sekund, spojrzałem tym razem przez przypadek na sweter mamy, to samo nieprzyjemne uczucie wzdrygnięcia i myśli "gówniany sweter, ile go już ma? 20 lat? zaraz się zrzygam, najchętniej bym go spalił, rozdarł, zniszczył". Mówię od razu że mimo chwilowych kłótni mam dobre stosunki z mamą, nie chce dla niej źle, wręcz przeciwnie. Stąd od razu próbowałem powstrzymać te dziwne myśli, zacząłem z tym walczyć, nie wierzyłem że takie coś mogę mieć w głowie, no i skąd się to wzięło? Ale to nie koniec. Podczas tej "walki" z samym sobą myśli tak jakby "poleciały" w kierunku mojej siostry, od razu uderzyły we mnie tysiące myśli "co za miernota na gównianym kierunku, nic nie osiągnie, tępak". Tu warto dodać, że wiele razy, gdy prosiła mnie o pomoc albo po prostu rozmawiałem z nią na temat jej życiowych wyborów to miałem w podświadomości podobne myśli, że nie warto jej pomagać, szkoda mojego czasu na taki badziew, i tak nic nie osiągnie, niech najchętniej mi się na oczy nie pokazuje, aż mną wzdrygało. To samo co z mamą, mamy dobre relacje i chce dla niej jak najlepiej.
Ja naprawdę nie wiem skąd te myśli, wydaje mi się, że jestem raczej dobrym człowiekiem, staram się być wyrozumiały, po prostu dobry dla innych. Czy to co się we mnie ukrywa to moje prawdziwe "ja"? Jestem ateistą ale czuję jakby momentami budził się we mnie szatan którego nie jestem w stanie opanować. To jakaś choroba psychiczna?
Czasami miewam dziwne schizowe ataki. Sytuacja z dziś: wróciłem z treningu, różowa prosiła żebym ją czegoś nauczył (drobnostka), podczas tej "nauki" czułem coraz większe rozdrażnienie, wydaje mi się bez powodu. Po prostu z każdym jej pytaniem byłem coraz bardziej rozdrażniony, delikatnie mówiąc. Trwało to aż do momentu kiedy miałem ochotę ją zwyzywać od najgorszych tępaków, pokazać że jestem mądrzejszy, lepszy (nie uważam żeby była głupia, wręcz przeciwnie). Doszło do kłótni. Okej, może po prostu gorszy dzień ale emocje które czułem podobne do sytuacji poniżej.
Druga sytuacja, trochę dziwniejsza i bardziej obrazująca problem. Siedzę w kuchni jedząc w samotności kolację. Mój wzrok przez przypadek ląduje na jakimś losowym leku mamy. Poczułem jakby mną wzdrygnęło, w głowie totalnie z d--y pojawiły się myśli "co za gówniany lek, to nawet pewnie nie działa, co za żałosna naiwniaczka", minęło dosłownie 15 sekund, spojrzałem tym razem przez przypadek na sweter mamy, to samo nieprzyjemne uczucie wzdrygnięcia i myśli "gówniany sweter, ile go już ma? 20 lat? zaraz się zrzygam, najchętniej bym go spalił, rozdarł, zniszczył". Mówię od razu że mimo chwilowych kłótni mam dobre stosunki z mamą, nie chce dla niej źle, wręcz przeciwnie. Stąd od razu próbowałem powstrzymać te dziwne myśli, zacząłem z tym walczyć, nie wierzyłem że takie coś mogę mieć w głowie, no i skąd się to wzięło? Ale to nie koniec. Podczas tej "walki" z samym sobą myśli tak jakby "poleciały" w kierunku mojej siostry, od razu uderzyły we mnie tysiące myśli "co za miernota na gównianym kierunku, nic nie osiągnie, tępak". Tu warto dodać, że wiele razy, gdy prosiła mnie o pomoc albo po prostu rozmawiałem z nią na temat jej życiowych wyborów to miałem w podświadomości podobne myśli, że nie warto jej pomagać, szkoda mojego czasu na taki badziew, i tak nic nie osiągnie, niech najchętniej mi się na oczy nie pokazuje, aż mną wzdrygało. To samo co z mamą, mamy dobre relacje i chce dla niej jak najlepiej.
Ja naprawdę nie wiem skąd te myśli, wydaje mi się, że jestem raczej dobrym człowiekiem, staram się być wyrozumiały, po prostu dobry dla innych. Czy to co się we mnie ukrywa to moje prawdziwe "ja"? Jestem ateistą ale czuję jakby momentami budził się we mnie szatan którego nie jestem w stanie opanować. To jakaś choroba psychiczna?
- 0
@AnonimoweMirkoWyznania: Poszukaj jak najwięcej takich sytuacji w pamięci, az do najwczesniejszych, zauważ w stosunku do kogo najczęściej tak się zachowujesz. Ludzie zakladają różne maski więc może tak naprawdę jesteś zmuszony do bycia "dobrym" w stosunku do obcych a przy osobach bliskich jest inaczej? Powodów może być wiele, na pewno w ich odkryciu pomoże dobry psycholog.
Jak zagęścić brodę?
- 453
#modelarstwo #diorama
Znalezione na jednej z grupek FB linkujących ciekawostki, niestety brak info na temat autora.
Reszta w komentarzach
Znalezione na jednej z grupek FB linkujących ciekawostki, niestety brak info na temat autora.
Reszta w komentarzach
- 0
@dominowiak: Opel Ascona? Bo przód trochę mylący
#szkola #glupiewykopowezabawy