Nie no, jest fajnie. Całkiem stabilnie. #!$%@?, ale jednak stabilnie, bo poniżej dna nie chodzę. We krwi trochę %, więc włączył mi się wylewny tryb. Na szczęście, na tyle jeszcze przytomny, żeby założyć sobie zielonkę i nie kompromitować swojej pomarańczki (za co będę sobie jutro ogromnie wdzięczny) :D. Wiecie, dziwnie się w tym życiu toczyło. Ojciec alkoholik, jakieś ciągłe poczucie obowiązku wobec mojej matki, życie jej problemami, spychanie swojego życia na drugi
@maQus: Owszem, nikt mnie za rękę nie chwyci i nie poprowadzi przez życie. Jednak ciężko w pustej przestrzeni znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Stworzyłem sobie więzienie, z którego ucieczka wydaje mi się niemożliwa :'( Uważam, że fundamentem pod budowę normalnego życia są ludzie, znajomi, przyjaciele. Jestem sam niestety. Kiedyś myślałem o swoim pogrzebie. Nad trumną moja matka, kilka osób z rodziny i delegacja z pracy. Aż odechciewa się umierać na myśl o
@2b3_89: Jest późno jutro egzamin. Nie chce wyjść na ja wiem #!$%@? wszystko, ale już tego krótkiego wpisu widać, że ty potrzebujesz pomocy. Ojciec alkoholik, poczucie obowiązku wobec matki, poczucie wyalienowania, społecznego niedopasowania. Na takie problemu reaguje się wizytą u specjalistów. Jesteś zamknięty w pewnych koleinach myślenia, każdy jest i dlatego dzisiaj może ci się wydawać, że pomocy nie potrzebujesz ale tak nie jest. Jak uzyskasz odpowiednią pomoc to wszystko się
We krwi trochę %, więc włączył mi się wylewny tryb. Na szczęście, na tyle jeszcze przytomny, żeby założyć sobie zielonkę i nie kompromitować swojej pomarańczki (za co będę sobie jutro ogromnie wdzięczny) :D.
Wiecie, dziwnie się w tym życiu toczyło. Ojciec alkoholik, jakieś ciągłe poczucie obowiązku wobec mojej matki, życie jej problemami, spychanie swojego życia na drugi