Ok nie wiem co było dokładnie napisane, ale choć dawno już mam za sobą szkołę, drobne dowalanie nauczycielkom nie było złe. Taki tok rozumowania zastosowałem. Skoro jednak ma się tym zająć sąd, musiało być ostro. Przekonałeś mnie - ale nie jestem wobec tego za żadną ze stron
A ja jestem pewien że się poskarżyła rodzicom to ją wyśmiali / albo się z niej śmiali i się wkurzyła bo sprawa sądowa to jedyny sposób na dochodzenie swoich praw.
no mi się też zdaje że sąd to przesada. kiedyś się szło do dyrektorki albo nawet tylko do wychowawczyni. jakoś nie staliśmy się mordercami. sąd to już poważna sprawa i z głupiej zabawy może powstać sznyta na całe życie. pani profesor powinna zaś przemyśleć wszystko bo skoro ktoś ją wyśmiewa to może coś robiła źle ????? czy nie ? jak myślicie ?
nie mówiąc o tym, że bywały straszniejsze rzeczy, kubły na głowach nauczycieli, bójki, a nawet kiedyś we wrocławiu siekiera w ramieniu czy plecach nauczycielki. to co tu piszą to lajt. na pewno nie wolno tego zostawić, ktoś powinien zareagować ale chyba wystarczyła by zwyczajna Godzina Wychowawcza, może ze trzy. Odwoływanie się do sądu to wielka nieporadność i tyle
A ja uważam, że gdyby nauczycielka potrafiła wzbudzić w uczniach szacunek (i to nie koniecznie groźbami i stalową dyscypliną) do takiego zdarzenia by nie doszło.
Młodzież jest okrutna w swoich sądach, ale czy taka sytuacja mogłaby dotyczyć pedagoga z powołania, dla którego praca w zawodzie nauczyciela jest pasją? Bardziej prawdopodobne, że ofiarą w takim przypadku zostanie "życiowa miernota", dla której szkoła była ostatnią deską ratunku przed bezrobociem.
A skąd wiesz co tam było powypisywane? Ja jestem za nauczycielką. Chamstwo trzeba tępić zanim przerodzi się w coś poważniejszego podobnie jak pożar gasi się w zarodku. Gówniarzerii pewnie wydawało się że są anonimowi...
Komentarze (20)
najlepsze
Młodzież jest okrutna w swoich sądach, ale czy taka sytuacja mogłaby dotyczyć pedagoga z powołania, dla którego praca w zawodzie nauczyciela jest pasją? Bardziej prawdopodobne, że ofiarą w takim przypadku zostanie "życiowa miernota", dla której szkoła była ostatnią deską ratunku przed bezrobociem.