Ja jem je pałeczkami, maczam całe w sosie sojowym, nakładam na nie wasabi i kładę jeszcze na każdy kawałek imbir i mam wyj#!!ne na to jak to się je. I oczywiście mówię suSZi.
pamiętam jak w domu robiłem sushi i babcia chciała spróbować, poczęstowałem, a jakże, zaproponowałem też chrzaniku japońskiego. babcia wzięła pokaźną ilość na palec i rozsmarowała jak na kiełbasce. działo się później oj działo
ps. trochę ten artykuł nadęty... och ach byłem w Japonii parę razy jest ekspertem wszystko co nie z Japonii to profanacja...
@cinkek: mam te same odczucia co do artykułu - kilka porad dla młodej warsiafki jak to się powymądrzać w towarzystwie i poudawać światowca. Jak dla mnie to jak ktoś lubi, to niech sobie je suszi widelcem i macza to w nutelli.
A mnie wkurza podchodzenie do wszystkiego co japońskie w tak "mistyczny" sposób... Katana to broń bogów, sushi to ich pokarm, wszystko jest takie uduchowione, cudowne i wspaniałe. To trzeba jeść tak, to tak, to trzymamy tym palcem, to łapiemy tak a tamto srak. Gówno prawda. Sushi to taki japoński hamburger, szybki, prosty i łatwy ale z jakiegoś nieznanego mi powodu podchodzi się do niego jak do najwykwintniejszych i najdroższych dań z ekskluzywnych
@mnik1: Kawior godny namaszczenia? Przecież to odpad który rybacy znad morze Kaspijskiego żarli jak już nic innego nie mieli. Dopiero jak ktoś to sztucznie wylansował w Europie to zrobił się na to lans ;)
@cinkek: No i całe szczęście. Dość już miałem ludzi "kulturalnych", dla których szczytem lansu było wpieprzanie surowej ryby z namaszczeniem godnym najdroższego kawioru.
Nie ma czegoś takiego jak profanacja kulinarna. To nie jest religia czy obiekt kultu. Jedzenie ma smakować. Mi osobiście serek topiony w sushi bardzo smakuje.
Pamiętam jak kiedyś w restauracji Sushi poprosiłem kelnerkę o nóż, bo coś pałeczkami nie mogłem sobie dać rady z krewetkami tygrysimi. Popatrzyła na mnie jak na dziwoląga i odmówiła mówiąc że nie będzie przykładać ręki do profanacji.
Moja prośba o strugaczkę (do pałeczek) też została odrzucona :(
@ponioslo: To tak, jakbyś powiedział, że Tomek to nie imię, Krzysiek to nie imię i inne takie. Jeżeli tak uważasz, Twoje prawo. Ja uważam inaczej i dla mnie imię Kuba kończy się na "a".
A to, czego mi brakuje, bądź nie brakuje zostawmy poza tą rozmową.
autor ma na myśli chyba serek filadelfia, nie california ;) natomiast rzeczywiście istnieje "pozajapońska" odmiana o nazwie california uramaki. rozumiem punkt widzenia autora, niemniej wszelkie kuchnie narodowe zniekształcane są przez obcokrajowców poza granicami swych ojczyzn i chyba trudno się temu dziwić, a tym bardziej cokolwiek zaradzić.
@sheslostcontrol: ale to jest normalne i powszechne a co najważniejsze pożądane. tak było ze słynnym włoskim plackiem pizza i jakoś nikomu to nie przeszkadza. będę miał ochotę na nowojorską to taką zjem, jak na włoską to też zjem...
@cinkek: zgodzę się. choć rzeczywiście dobrze mieć świadomość, że pizza, burrito czy sushi, które jemy w Polsce odbiegają w jakimś stopniu od oryginałów.
a propos - sytuacja odwrotna - ostatnio jadłem w knajpie (w Polsce) placek po węgiersku i zdziwienie moje mieszało się z uznaniem, ponieważ częścią zasadniczą dania był gulasz w rozumieniu oryginalnym, węgierskim, a nie w naszym polskim - czyli nie było to "mięso z sosem" a prawdziwy
Komentarze (244)
najlepsze
ps. trochę ten artykuł nadęty... och ach byłem w Japonii parę razy jest ekspertem wszystko co nie z Japonii to profanacja...
profanacją kulinarną jest obiad bez mięsa :P
Moja prośba o strugaczkę (do pałeczek) też została odrzucona :(
A to, czego mi brakuje, bądź nie brakuje zostawmy poza tą rozmową.
a propos - sytuacja odwrotna - ostatnio jadłem w knajpie (w Polsce) placek po węgiersku i zdziwienie moje mieszało się z uznaniem, ponieważ częścią zasadniczą dania był gulasz w rozumieniu oryginalnym, węgierskim, a nie w naszym polskim - czyli nie było to "mięso z sosem" a prawdziwy
nie wiem czemu ale jak przeczytalem 3 pierwsze slowa to w glowie pojawil mi sie sledz z kieliszkiem wodki..