Phil Collins dał OSTATNI KONCERT w życiu

Legendarny muzyk pożegnał się z publiką podczas koncertu w Londynie. 71-letni Phil Collins podczas całego występu śpiewał, siedząc na krześle.

[kamillus]

Podjeżdżam pod klub. Wysiadam. Poprawiam marynarkę. Jest rok 1985. Jesteśmy w Miami. Jest ciepło. Jest ciepła, letnia noc. Wieje wiatr od morza. Mijam kolejkę do wejścia i podchodzę do bramkarza.
- Detektyw Mrozinsky - mówię do niego. I pokazuję blachę Miami PD.
- OK - odpowiada bramkarz. I wpuszcza mnie do środka. Wchodzę.
Schodzę schodami do głównej sali. Na parkiecie tańczą #!$%@?, złodzieje i dilerzy. Podli ludzie, ale przynajmniej muzyka jest dobra.

[JackDaniels]

@kamillus: dobre, dobre, nawet odbezpieczanie Glocka tak bardzo nie razi ( ͡° ͜ʖ ͡°)

[mrChivas]

@kamillus: Mistrz!( ͡° ͜ʖ ͡°)

[E.....1]

jedyny taki głos na świecie!

[lysyzlombardu]

Musztardowy Tygrys

[vdr]

Tyle, że on powiedział że to ostatni koncert dla Genesis, a nie dla niego...

Byłem 22 marca na koncercie w Amsterdamie i sadziłem, że zobaczę Phila siłą wyciąganego na scenę, a okazało się, że był bardzo żywy i widać, że mu się chciało i go to bawiło. Oczywiście siedział na krześle i chodził o lasce, ale poza tym byłem zaskoczony dobrze radził sobie w czasie 2,5 godzinnego koncertu...

Szacunek :)

Liczę, że

[bukimi]

Wszyscy na nim stawiają krzyżyk, że nie dziwne, bo przecież jest "taki stary, że ho ho". A 71 lat to w Polsce dopiero szósty rok emerytury XD

[CJzSanAndreas]

Schorowany człowiek, jego autobiografia nie bez powodu nosi tytuł "Jeszcze żyję"

[gold]

Świetny muzyk.

[lomppl1]

@gold: potwierdzam

[Pan_Slon]

Phill „Łobuz” Collins! Ikona do końca

[Visius]

Mam swoją autorską teorię anegdotyczną dot. Phila Collinsa, którą stworzyłem kilka dobrych lat temu i jest swoistą pastą w kręgu moich najbliższych znajomych.

Phil Collins, jako jeden z niewielu artystów o światowej rozpoznawalności, w szczycie sezonu turystycznego, mógłby przechadzać się nadmorskimi uliczkami Władysławowa i nikt z przebywających tam ludzi nie rozpoznałby tego człowieka. Muzyczny gigant, który nie może w spokoju wyjść na ulice Londynu, który zaczepiony byłby na wielu rogach Nowego Jorku,

[msuma]

We Władysławowie pewnie prędzej rozpoznaliby Zenka Martyniuka.