Earl Bakken trafił do U.S. Army w 1944. Stany Zjednoczone były już u progu zwycięstwa nad Niemcami i Japonią. Szybko poznano się, że jest samorodnym talentem i prawdziwą „złotą rączką” elektroniki i skierowano go do U.S. Army Signal Corps. Faktycznie, urodzony w Minnesocie w 1924 roku chłopak miał niesamowity dryg do urządzeń. Gdy starsi dokuczali mu w szkole skonstruował sobie paralizator na prostą baterię, gdy już wrócił z frontu trafił na studia inżynieryjne.
Zaprzyjaźniony z nim chirurg Walton Lillehei, którego poznał gdy usprawniał sieć dla urządzeń w szpitalu w Minnesocie poprosił go o próbę skonstruowania czegoś co potrafiłoby impulsem elektrycznym pobudzać serce do pracy.
Nasz kluczowy narząd nie potrzebuje bowiem mózgu do skurczu mięśnia pompującego krew. Mózg nie mówi sercu: „musisz się skurczyć”, gdyż serce ma własny metronom regulujący rytm bicia. W roku 1958 chirurdzy odkryli, że gdy akcja serca ustaje, to impuls elektryczny może ją „ożywić”, ratując tym samym życie.
Bakken był szalenie zdolnym inżynierem, ale trafił także a wybitnego lekarza.
To Lillehei jako pierwszy przeprowadził w roku 1954 operację serca na „krążeniu skrzyżowanym”. Uratował życie rocznemu chłopcu podłączając go do krwiobiegu ojca. Wykonał w ten sposób kilkadziesiąt takich operacji, doprowadzając do rewolucji w kardiologii. Nadal jednak zastanawiał się jak można utrzymywać pracę serca za pomocą prądu. W 1957 roku Lillehei po raz pierwszy zastosował obwód elektryczny umieszczając w sercu pacjenta końcówkę zaizolowanego drutu. Generator impulsów miał jednak wielkość kuchenki mikrofalowej i był uzależniony od dostępu do prądu. Gdy pewnego dnia doszło do awarii sieci, jeden z pacjentów przypłacił ją życiem. Awaria i jej konsekwencje gryzły chirurga, ale tu z pomocą przyszedł genialny elektronik.
Elektronik posłużył się koncepcją wyczytaną w hobbystycznym piśmie „Popular Electronic”. Zamknął w metalowym pudełku dwa tranzystory z baterią rtęciową 9.4 wolta. Z aluminiowej obudowy wychodziły dwa druciki, którymi prąd mógł biec do serca pacjenta. Najpierw testowano sprzęt na psach, później prototyp przekazano do szpitala. Gdy Bakken na drugi dzień przyszedł na oddział kolegi zobaczył dziewczynkę z podpiętym prototypem rozrusznika serca. Był w szoku, ale Lillhei powiedział mu, że nie mógł pozwolić na to aby umarła. Tak oto, prawie jak na Dzikim Zachodzie, bez atestów i dłuższych prób wprowadzono do obiegu urządzenie, które w ciągu następnych dekad przedłużyło życie milionów ludzi.
Warto dodać, że Bakken współpracował z Lillhei jako właściciel małej firmy usługowej obsługującej szpitale w Minnesocie, która nazywała się… Medtronic. Dziś to gigant urządzeń medycznych osiągający przychody w wysokości 30 mld dolarów rocznie i zatrudniający ponad 100 tys. ludzi.
Komentarze (2)
najlepsze
Spotify: https://open.spotify.com/show/5kwBGbxDDcCZOkVTPrnt2g?si=003HMDnxSjuu8OKbnFQOUg
Iphone/Ipad: https://podcasts.apple.com/pl/podcast/historia-jakiej-nie-znacie/id1565477978
Inne/przeglądarka: https://www.google.com/podcasts?feed=aHR0cHM6Ly9hbmNob3IuZm0vcy81OGUwZWI0NC9wb2RjYXN0L3Jzcw==
Jesteśmy także na You Tube: https://tinyurl.com/HISTORIAJAKIEJ