#!$%@? aż mi się przypomniało jak chowałem swojego sierściucha którego trzepnął samochód. Mój gówniak miał wtedy z 5-6 lat więc wyprawiliśmy mu pogrzeb i musiałem przygotować kota do ceremonii, niestety kot nie wyglądał najlepiej bo gałki oczne wyszły mu na wierzch i obsrany że młody go będzie chciał w trumience zobaczyć to nożyczkami wycinałem te oczka (sic!) i z powrotem upychałem w oczodole (ꖘ‸ꖘ)
Przychodzi staruszka do księdza i prosi go aby ochrzcił jej kota. – Proszę księdza bardzo nalegam o chrzest dla mojego kotka. – Kota? tak nie można – Zapłacę 100 tysięcy Ksiądz zgodził się, ale następnego dnia czuł wyrzuty sumienia, więc sięgnął po telefon i zadzwonił do biskupa, aby przyznać się co zrobił. – Ochrzciłem kota – mówi do słuchawki – Zwariowałeś? – mówi biskup – Staruszka prosiła, a do tego zapłaciła mi
@yszty: Z 15 lat temu mieliśmy chomiki. I gdy odeszła ostatnia z nich (Spacja), to została złożona do trumny z opakowania zbiorczego po słodkiej papryce z Makro (takie 18x15x15 cm z folią z przodu). Coś tam miękkiego dostała do środka i niby wszystko. Ale trzeba byłą ją gdzieś zakopać. Centrum Gdańska, zima, mróz na dworze i sprzętu do kopania brak. Więc po przeleżeniu w kostnicy (czyt. na balkonie) przez 3 dni
Komentarze (161)
najlepsze
– Proszę księdza bardzo nalegam o chrzest dla mojego kotka.
– Kota? tak nie można
– Zapłacę 100 tysięcy
Ksiądz zgodził się, ale następnego dnia czuł wyrzuty sumienia, więc sięgnął po telefon i zadzwonił do biskupa, aby przyznać się co zrobił.
– Ochrzciłem kota – mówi do słuchawki
– Zwariowałeś? – mówi biskup
– Staruszka prosiła, a do tego zapłaciła mi
requiescat in pace
Centrum Gdańska, zima, mróz na dworze i sprzętu do kopania brak. Więc po przeleżeniu w kostnicy (czyt. na balkonie) przez 3 dni
Komentarz usunięty przez moderatora