Szkalowanie bohaterów zawsze w cenie. Oto, co w tekście dla „Gazety Wyborczej” napisał Szczepan Twardoch: „Sto lat temu na Górnym Śląsku Polacy wywołali hybrydową wojnę domową, kiedy przegrali demokratyczny plebiscyt”.
Według Twardocha powstańcy śląscy niczym rosyjskie zielone ludziki w Donbasie wywołali konflikt, aby wbrew demokratycznym rozstrzygnięciom przyłączyć obszar do Polski. „Po obu stronach walczyli w tej wojnie zarówno Ślązacy, jak i przyjezdni Niemcy i Polacy, wszyscy jako żywo przypominając dzisiejsze rosyjskie „zielone ludziki” w Donbasie” – pisze dla GW słynny pisarz, nominowany do wielu nagród, autor książki na podstawie nakręcono serial „Król”. Twardoch ostatnio nawet stwierdził, żeby nie nazywać go pisarzem polskim, ale śląskim. Fakt, że zarabia na sprzedaży książek pisanych po polsku dla polskiego czytelnika z powodów kurtuazyjnych można pominąć. Chociaż może nie, bo to przecież ważne po jakiemu się pisze i w jakiej walucie zarabia. Twardoch z pisania po polsku zarobił w 2020 roku ponad 960 tys. zł, a mógłby przecież być solidarny ze Śląskiem jak słynna autorka Tove Janson ze Szwecją i pisać w swoim języku ojczystym wbrew zapotrzebowaniu rynku. Janson – autorka Muminków - będąc obywatelką Finlandii wydawała swoje książki wbrew wszystkiemu w ojczystym języku.
Skupmy się jednak niefortunnych sformułowaniach dotyczących historii sprzed 100 lat i na szukaniu internetowego poklasku gawiedzi poprzez dyskredytowanie powstań śląskich. Przypomnijmy zatem co działo się w roku 1921.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Górnoślązacy domagali się przyłączenia ich do Rzeczypospolitej. Wydaje się, że miało dla nich jednak znaczenie to co na Śląsku działo się od 123 lat i jaki status mieli Ślązacy. Cała sprawa miała ważne tło międzynarodowe: nieprzychylna wcieleniu Śląska do Polski była także Wielka Brytania, przede wszystkim jej premier David Lloyd George.
W takim układzie kwestię przynależności państwowej Górnego Śląska miał rozstrzygnąć plebiscyt. Po ratyfikacji traktatu wersalskiego w roli porządkowej na Górnym Śląsku zaczęły występować trzy mocarstwa: Wielka Brytania, przychylna Polsce Francja i Włochy. Terenową administracją kierowali koalicyjni kontrolerzy powiatowi. Pomagali im doradcy techniczni, którymi początkowo byli wyłącznie starostowie niemieccy, a od maja 1920 r. również przedstawiciele polscy (na niższym szczeblu postali urzędnicy niemieccy). Za porządek na obszarze plebiscytowym odpowiadała Policja Plebiscytowa. Składała się w połowie z funkcjonariuszy pochodzenia niemieckiego i polskiego. Znaczące wsparcie władzy sprawowanej przez Międzysojuszniczą Komisję stanowiły siły zbrojne, złożone początkowo tylko z francuskich i włoskich formacji wojskowych, później także brytyjskich.
Twardoch w swoich rozważaniach o tym jak to Polska wysyłała „zielone ludziki” by przejąć teren dla kraju, który właśnie odzyskał niepodległość zapomina o kilku zasadniczych faktach. Po pierwsze: Niemcy przez Ślązaków byli w roku 1921 traktowani jako kraj przegrany, który będzie musiał płacić olbrzymie odszkodowania, stojący na skraju kryzysu gospodarczego. Po drugie, tradycyjnie katoliccy Ślązacy w żaden sposób nie identyfikowali się z obcymi religijnie Niemcami, gdyż mało kto podkreśla fakt religijnej linii podziału między nacjami. Inną sprawą były podziały klasowe, gdyż to Polacy (tfu… Ślązacy jakby chciał Twardoch) byli klasą robotniczą I wreszcie po trzecie, chyba najmocniejszy argument uderzający we wszelkie ruchy autonomii śląskiej: język śląski jest de facto językiem słowiańskim, któremu przecież bliżej do polskiego niż niemieckiego. Gdyby ktoś miał wątpliwości niech spróbuje Niemcowi puścić fragment Śląskiego Radia. Fakt, że Polacy mają problem ze zrozumieniem gwary śląskiej, ale bez przesady: Niemcy śląskiego nie rozumieją ni w ząb. W zanadrzu jest także czwarty argument. O tym czym jest żywioł niemiecki, Ślązacy mieli się przekonać już 20 lat później, gdy kilkaset tysięcy mieszkańców regionu wcielono do Wehrmachtu w celu zniewolenia i eksterminacji Europy.
Wróćmy jeszcze do Twardocha. Oto co pisze na łamach Wyborczej: W mojej rodzinnej pamięci zachowało się też wyraźne wspomnienie o tym, iż podczas tych kilku tygodni powstańczej okupacji Schönwaldu doszło do wielu gwałtów na szywołdzkich dziewczynach, szywołdzian bito, czasem zabijano i powszechnie rabowano ich dobytek.
Argument gwałtu zawsze w cenie. Pozwala przekonać odbiorcę, iż dane wojsko czy formacja było zdegenerowane bardziej niż…No właśnie, co w roku 1921 mogło być alternatywą dla Ślązaków, skoro zdaniem pisarza powstanie było złe i zmanipulowane przez Polaków. W całej opowieści o powstaniach Twardoch dużo pisze o Polakach, ale prawie wcale nie wspomina o…Niemcach.
Tymczasem niemieckie działania w latach 1919-1921 były koordynowane zarówno przy udziale środowisk politycznych, wojskowych, jak i ochotniczych organizacji społecznych. Miały często formę otwartej dyskryminacji, terroru oraz szykanowania ludności polskiej (ślaskiej – jak wolałby Twardoch). W jednym z polskich raportów z lat 1919-1921 pojawiły się informacje mówiące o tym, że Niemcy zatrzymali w zarządzanych przez siebie więzieniach w tym regionie ponad 5 tys. Polaków, a dużą część osób narodowości polskiej zaczęli internować w Niemczech. Celem było zmniejszenie ilości głosów mogących wpłynąć na korzystne dla Polski rozstrzygnięcie plebiscytu. Ważną rolę odgrywała niemiecka propaganda, chętnie finansowana przez rząd. Opłacano działalność agitatorów na rzecz przyłączenia Górnego Śląska do Niemiec a Niemiecki Komisariat Plebiscytowy wspierał cywilne organizacje zaangażowane w propagandę plebiscytową. Przybierała ona różne formy – od ustnej na przeróżnych spotkaniach z różnymi grupami społecznymi na Górnym Śląsku przez antypolskie broszury czy plakaty, zarówno w języku niemieckim, jak i polskim, po propagandę w prasie lokalnej. Bezpośrednio przed plebiscytem w 1921 r., wzmożono agitację i politykę terroryzowania ludności cywilnej Niemcy organizowali ochotnicze siły porządkowe utrudniające odbywanie się polskich wieców w miastach Górnego Śląska. Strona polska odkryła plan operacyjny niemieckiej organizacji wojskowej w sprawie możliwej akcji na obszarze plebiscytowym. Z planu wynikało, że Niemcy przygotowywali się na uderzenie w dniu głosowania w przypadku poniesienia porażki plebiscytowej.
W końcu w maju 1921 r. wybuchło III Powstanie Śląskie. Jego dyktatorem był Wojciech Korfanty rodowity Ślązak, ale przedtem jeden z komisarzy Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu. Głównodowodzącym został ppłk Maciej Mielżyński (ps. „Nowina-Doliwa”), ziemianin z Wielkopolski. Siły powstańcze były zorganizowane w trzy grupy, czyli fronty. Na czele Grupy „Północ” stał kpt. Alojzy Nowak („Neugebauer”), były dowódca batalionu wrzesińskiego w Powstaniu Wielkopolskim, Grupą „Wschód” dowodził Ślązak Karol Grzesik („Hauke”), a na czele Grupy „Południe” stał ppłk Bronisław Sikorski („Cietrzew”), który w Powstaniu Wielkopolskim walczył na ulicach Poznania, a potem był inspektorem piechoty Dowództwa Okręgu Generalnego.
I to jest ciekawe nawiązanie do kolejnego zarzutu wobec III Powstania Śląskiego, jako rzekomej aktywności hybrydowej podobnej do separatystów gdy wśród przywódców znaleźli się wielkopolanie. Tylko, że to nie wielkopolanie walczyli i ginęli walcząc o to, żeby znakomita część Górnego Śląska została przyłączona do Polski. Łącznie z Wielkopolski skierowano na Śląsk tylko ok. 2000 ochotników, nieokreśloną bliżej ilość broni i amunicji, mundury. Była to pomoc mająca decydujące znaczenie, ale nie sterowana centralnie jak ruch rosyjskich separatystów, do czego odnosi się Twardoch, ale solidarność w ramach narodu polskiego, który tak samo jak w Wielkopolsce jak i na Śląsku zerwał z panowaniem pruskim.
Komentarze (62)
najlepsze
@xstempolx: państwo polskie istniało przed tym faktem i istnieje po tym fakcie.
Kurdowie wywalczyli sobie państwo na terenie Syrii, co prawda nieuznawane przez wiele Państw, ale było.
Wiesz, jaki jest podstawowy błąd logiczny, kiedy mówi się o "narodowości śląskiej"? Taki, że równie dobrze można by proklamować Państwo Kaszubskie, Państwo Wielkopolskie, Państwo Góralskie etc. Wiadomo, że to bzdury i nikt o zdrowych zmysłach by
Ile ludzi tyle opinii. Natomiast ta opinia mi sie "podoba":
"Łącznie z Wielkopolski skierowano na Śląsk tylko ok. 2000 ochotników, nieokreśloną bliżej ilość broni i amunicji, mundury. Była to pomoc mająca decydujące znaczenie, ale nie sterowana centralnie jak ruch rosyjskich separatystów, do czego odnosi się Twardoch, ale solidarność w ramach narodu polskiego, który tak samo jak w Wielkopolsce jak i na Śląsku zerwał z panowaniem pruskim."
Była to pomoc mająca decydujące
"Sprobuj puscic niemcowi z polnocy fragment "po bawarsku"."
I Bawaria jest niemiecka, może być odrębna kulturowo ale jest częścią Niemiec.
Ciekaw jestem czy w Bawarii też jest taki odpowiednik dewianta Twardocha co uparcie twierdzi że że jest Bawarczykiem a NIE Niemcem.
A ruchy separystyczne to w mojej opinii egocentryzm owych przywódców. Demagogia poprostu, mało słychać o ruchach separatystycznych Kaszubów, a wiesz dlaczego? Ano dlatego że jako samodzielny twór nie mieli by na chleb z masłem.
Górny Śląsk jest jeszcze na pozycji siły ale po kopalniach wszystko się zmieni.
Idąc tym tokiem myślenia Włochy były by siedziba ogromnej ilości księstw i państw miast.
Alienacja i lokalny patriotyzm