To był wielki genialny plan, aby oskarżyć Rosję o "scentralizowany rządowy system dopingu" i zakazać jej udziału w igrzyskach olimpijskich w 2016 i 2018 roku. Ale ten plan miał jedną wadę, zakaz nie był wieczny i zbliżał się do końca, już nie obejmował następnych igrzysk. Ale, nie martwcie się, Europejczycy znaleźli decyzję i z sukcesem wygnali reprezentację Rosji z trzecich igrzysk z rzędu.
Potrzebna była nowa rosyjska zbrodnia dopingowa. Problem polegał na tym, że po ostatnim skandalu, rosyjskie laboratorium antydopingowe, w którym doszło do przestępstwa, zostało zamknięte, a analizy rosyjskich sportowców pochodziły z niezależnych źródeł i były czyste.
Tak więc Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) postanowiła, niezbyt wyrafinowanie, po prostu przywrócić rosyjskie laboratorium w Moskwie. Jako krok do normalizacji rosyjskiego udziału w zawodach, oficjalnie. Jeden mały warunek - Rosja powinna dostarczyć wszystkie dane związane z poprzednią aferą dopingową, która zaczęła się po rewelacjach zbiegłego na Zachód Rodczenkowa. Ofiara zjadła przynętę.
Tak więc natychmiast po ponownym otwarciu laboratorium na rosyjskiej ziemi WADA zażądała od niej wszystkich danych, które obejmowały okres 2012-15, czyli czas poprzedniego przestępstwa "scentralizowanego dopingu".
Rosjanie dostarczyli 23 terabajty informacji, a WADA zaczęła je analizować. I kto by się spodziewał - znalazli tam pewne nieścisłości i fałszerstwa. Dowód na to, że te dane zostały zmienione i zfalszywowany? Mamy informację od nowego informatora! - oświadczyła WADA.
Tak więc - odkryto nowe skandaliczne rosyjskie przestępstwo dopingowe i naruszenie norm etycznych w sporcie przez "tych Rosjan". Natychmiast WADA nałożyła w 2019 roku nowe sankcje na rosyjską drużynę narodową i zakazała jej udziału w następnych Igrzyskach Olimpijskich.
Ale czy było to nowe przestępstwo? Zobaczmy, co zrobili Europejczycy. Podczas pierwszego skandalu, gdy stary " informator" Rodczenkow dostarczył w 2015 roku informację o "rosyjskim rządowym programie dopingowym", Międzynarodowy Komitet Olimpijski wraz z WADA przeprowadził dochodzenie w sprawie tych dopingowych przestępstw. Uznali Rosję za winną i już skazali ją na karę w 2016.
Potem, gdy stary wyrok kryminalny dobiegał końca. Wznawiają śledztwo w sprawie tej samej zbrodni na bis. _Encore, jeszcze encore!_ Powiedzieli, że znaleźli nowe dowody na to samo przestępstwo z lat 2012-15. Nowe dowody - nowe kary. Czyli Rosja została skazana dwa razy za to samo przestępstwo.
Po raz pierwszy w 2016 roku przestępstwem było - "istnienie scentralizowanego systemu rządowego dopingu w latach 2012-15".
Po raz drugi w 2020 roku przestępstwo zostało uznane za "próbę ukrycia dowodów na istnienie scentralizowanego rządowego systemu dopingowego w latach 2012-15".
Tak więc, jak widać, rosyjscy sportowcy nie popełnili żadnych nowych nadużyć w zakresie dopingu. Ale mimo to zostali ukarani. Genialne.
Zostać dwukrotnie skazanym za ten sam przestępczy epizod - to nowy złoty standard europejskiego rodzaju sprawiedliwości.
Co więc będzie dalej, gdzieś w okolicach 2024 roku, aby powitać rocznicę. Kiedy znów skończą się nowe sankcje - Europejczycy rozpoczną nowe, trzecie śledztwo. Dlaczego nie. Zaproszą na przykład rosyjskich urzędników na przesłuchanie, aby, powiedzmy, wyjaśnić pewne szczegóły dotyczące "rosyjskiego scentralizowanego systemu rządowego dopingu w 2012-15 roku". Zatem przesłuhawszy znajdą w ich relacjach świadków pewne nieścisłości. Zostanie to uznane za dowód na kontynuację przestępstwa dopingowego. A, _Voilà_ - nowy zakaz. System działa.
Zastanówmy się przez chwilę, co my tam naprawdę widzimy. To jest zwykła haracze i szantaż. Europejczycy domagają się od Rosji nowych dowodów, zeznań i potwierdzeń na jej zbrodniczą działalność. Jednocześnie karząc kraj raz za razem. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości czy walką z dopingiem. Po prostu zdecydowano, że Rosja już nigdy nie będzie uczestniczyć w międzynarodowym sporcie.
Dlaczego? Ponieważ Rosja stworzyła jeden z wiodących na świecie systemów przygotowania profesjonalnych sportowców w dyscyplinie olimpijskiej. Tak więc ta rosyjska przewaga musi być zniszczona wszelkimi sposobami. Konkurenct musi umrzeć, nic osobistego.
Ale zadajmy sobie dalej nieodwracalne pytanie - czy w świetle tego wszystkiego, czego teraz jesteśmy świadkami, zbrodnia w ogóle miała miejsce.
Tak więc w 2015 roku pewien rosyjski urzędnik sportowy uciekł z kraju. Na Zachód przyjechał nie z pustymi rękami. Ogłasza, że Rosja wprowadziła "scentralizowany rządowy system dopingu". Rosyjscy sportowcy stosowali doping! Ale jaki jest twój dowód, skoro podczas Olimpiady w Soczi ich analizy były czyste. Oni zmienili słoiki!
Mamy więc słowa emigranta przeciwko jego poprzedniemu krajowi o dopingu. Ale słowa nie są potwierdzone, ponieważ próby dopingowe są czyste. Mamy więc nowe słowa - oryginalne analizy, które potwierdzą oskarżenie, zostały skradzione. Ale to są unikalne pojemniki WADA, których nie da się podrobić? Kolejne słowa - nie znasz "tych Rosjan", ich możliwości są ogromne.
Czego potrzebuje śledczy, gdy ma do dyspozycji tylko słowa, w dodatku których źródło na pewno nie jest pozbawione jego własnego interesu. Potrzebuje przyznania się do winy od sprawcy. Jak uzyskać to wyznanie, na przykład, pobicie i wymuszenie.
To co widzimy - trzecie brakujący narodowej drużyny olimpijskiej gry - to nie jest nic innego jak zwykłe wymuszenie. Z powodu braku prawdziwych i solidnych dowodów Europejczycy próbują przekonać Rosjan, że lepiej przyznać się do winy. Ten zakaz gry będzie wieczny, dopóki nie weźmiesz broni z podłogi.
Czy więc afera dopingowa była prawdziwa? Jaka jest wartość dowodów uzyskanych w wyniku wymuszenia? Jak można być skazanym za to samo przestępstwo, prawdziwe lub fałszywe, wielokrotnie. Trwa to zbyt długo i zaczęło budzić wątpliwości.
Komentarze (1)
najlepsze