PATOLOGIE POLSKIEGO BUDOWNICTWA - Małpia brygada
Świrów takich jak w budowlance, to zaręczam, że nigdzie indziej nie znajdziecie...
Pan_Lobotomiusz z- #
- #
- #
- #
- 19
- Odpowiedz
Świrów takich jak w budowlance, to zaręczam, że nigdzie indziej nie znajdziecie...
Pan_Lobotomiusz zMAŁPIA BRYGADA
Świrów takich jak w budowlance, to zaręczam, że nigdzie indziej nie znajdziecie.
Chodziłem kiedyś po budowie, żeby skręcić jakiegoś szluga dla mnie i dla mojego przyjaciela Lejsa, bo bardzo chciało nam się zapalić. Jako, że aż do piątego piętra nie bardzo znalazł się chętny żeby nas szlugiem poczęstować, to zawędrowaliśmy aż na szóste piętro.
Pracowała tam taka jedna brygada...
Majstry były tak wyćwiczone w chodzeniu na drabinach, że poruszali się na nich jak na szczudłach. Zarabiali łączenia pomiędzy płytami filigranowymi na sufitach, żeby tynkarze mogli położyć tynk.
No i wchodzimy z Lejsem do tych gości, których po tych wydarzeniach nazwaliśmy po prostu brygadą małp. A te przygłupy nagle oderwały się od pracy na nasz widok i zaczęli wyć jak małpy na cały głos.
- U-a-a-a-a-a, U-a-a-a-a-a, Mach, mach, mach małpka, U-a-a-a-a!!!
Pięciu typa w jednym mieszkaniu (tak naprawdę o trzech za dużo do tego zadania) darło swoje szczeżuje na cały głos i jeszcze zaczęli biegać wokół nas na tych drabinach.
Mach, mach, mach małpka, U-a-a-a-a, U-a-a-a-a-a, U-a-a-a-a-a, banana, małpka chce banana!!! – darło się stado brygady małp. Nie miałem jeszcze zbyt dużego stażu na budowach, więc sytuacja nie była jeszcze dla mnie codzienna i zrozumiała. Nie było z gośćmi dialogu. Musieli mieć zapas petów, bo w przeciwnym wypadku, z pewnością to oni pierwsi rozpoczęli by bajerę z nami. Myśleliśmy z Lejsem, że zapalimy ale z brygadą małp nie było dyskusji.
- U-a-a-a-a-a, U-a-a-a-a-a, Mach, mach, mach małpka, U-a-a-a-a!!!
- Łaach, Łaaach, Łaach!!!
Debile darły się i wymachiwali do nas paczkami papierosów, którymi nie chcieli nas poczęstować.
Wyszliśmy bezradni w akompaniamencie wycia pawianów, wrzasków orangutanów, zawodzenia szympansów i cholera wie jakich jeszcze odgłosów nieznanych nam gatunków małp. (Swoją drogą, niech ktoś jeszcze spróbuje zaprzeczyć, że człowiek pochodzi od małpy. No może nie każdy, ale te majstry z pewnością tak i to pewnie wcale nie z jakiegoś odległego pokolenia. Wiecie, dziadek szympans czy prababka gorylica XD)
Jak już wyszliśmy, to małpy parsknęły okrutnym śmiechem, brzmiało to tak, jakby ktoś małpę żywcem ze skóry obierał. Taki właśnie miały majstromałpy sposób na swoją bekę.
My ostatecznie skręciliśmy szlugi od hydraulików. Dali nam jakieś ruskie dżimlingi z przemytu ale pod warunkiem, że płuca przyjdziemy wypluć do nich.
Ale my płucami pluliśmy akurat w naszej budzie, jak nas Wujek opierdalał, że od rana nic nie jest zrobione. Ściema która miała być dobra, okazała się być bardzo tania: MATERIAŁU NIE BYŁO. NIE BYŁO!!! PRAWDA!!! Ale wujek pokazał nam cały pokój materiału w mieszkaniu, w którym mięliśmy akurat swoja pakamerę. A TO NIEWIDZIELIŚMY odpowiedział taki jeden Ocet. Ale wujka nie przekonał argument Octa (czy Octu czy Ocetu) i obciął każdemu z nas po godzinie, ale i tak byliśmy do przodu, bo tego dnia opierdalaliśmy się w sumie trzy XD
Małpy było słychać jeszcze przez miesiąc, bo jak już naszczali w otwory szachtów hydraulicznych i po dylatacji w suficie zalało szczynem biurko kierownika budowy, to ich facet wywalił z tej budowy a ich wujka obciążył karami porządkowymi. Potem wróciły raz na budowę te małpy, żeby dokonać pomsty na niesprawiedliwym kierowniku. Zaczynały się już wizyty klientów na budowie i młode parki, które dostały mieszkanka od swoich tatusiów i mamusiów, przyjeżdżały na budowę, aby w czyściutkich bucikach i białych kaskach pozwiedzać budowę razem z kierownikiem.
No i szedł kierownik, z jakimiś młodziakami i ich teściem, chyba jakimś ważnym gościem bo sam kierownik wyszedł po nich aż na parking i składał temu facetowi uszanowanie. Wtedy z za białego busa wyskoczyła brygada małp i obskoczyła kierownika budowy i jego gości.
- Mach, mach, mach, mach, mach małpka,
- U-a-a-a-a, U-a-a-a-a-a, U-a-a-a-a-a,
- banana, małpka chce banana!!!
- UUUUU!!! AAAAAAA!!! ŁAACH, ŁAACH, ŁACH!!!
- banana, banana, bananaaaaa!!!
Biegali dookoła kierownika i jego gości, a żeby było lepiej, przez takie dziury co zawsze robiły się w kroku budowlanych kombinezonów, goście chyba specjalnie, powystawiali dyndające kutangi.
Tylko wyobraźcie sobie miny kierownika budowy i jego gości…
Ale to co myśmy ze szwagrami odstawili, ciągnęło się jeszcze dobre dwa miesiące po skończeniu tej budowy, ale o tym opowiem innym razem.
I weź tu pracuj w budowlance…
Komentarze (19)
najlepsze
nic się nie zmieniło, jak chlali tak chleją
W 2000 myślałem, że wymrze pokolenie post komunistyczne, gdzie wódka w zakładzie to była norma i będzie ok.
A te #!$%@? młodych nauczyli chlania w robocie i jest tak jak i było.
Pili, piją i pić będą.
@Gruby_Wujo: teraz więcej ćpa niż chla ale to inna sprawa