Moja propozycja jest taka: W Polsce jest ok 38mln osób z czego 30mln jest uprawnionych do głosowania. Jeśli mamy demokrację to powinno wyglądać to tak że wygrywa ten kto zdobędzie minimum połowę głosów, ale połowę z tych 30mln uprawnionych do głosowania. Wtedy nie było by wątpliwości że frekwencja 50% (15mln), jeden kandydat zdobył 51% (7,65mln) głosów i że nie jest to prawdziwa demokracja bo 1/4 ludności zdecydowała o losach pozostałych 3/4.
Jeśli mamy demokrację to powinno wyglądać to tak że wygrywa ten kto zdobędzie minimum połowę głosów, ale połowę z tych 30mln uprawnionych do głosowania.
@bambus94: to by nikt nie został wybrany. Nie głosowanie to też głos. Poza tym lepiej, żeby ludzie którzy nie mają zielonego pojęcia o polityce, nie głosowali.
Komentarze (2)
najlepsze
Moja propozycja jest taka:
W Polsce jest ok 38mln osób z czego 30mln jest uprawnionych do głosowania. Jeśli mamy demokrację to powinno wyglądać to tak że wygrywa ten kto zdobędzie minimum połowę głosów, ale połowę z tych 30mln uprawnionych do głosowania.
Wtedy nie było by wątpliwości że frekwencja 50% (15mln), jeden kandydat zdobył 51% (7,65mln) głosów i że nie jest to prawdziwa demokracja bo 1/4 ludności zdecydowała o losach pozostałych 3/4.
@bambus94: to by nikt nie został wybrany. Nie głosowanie to też głos. Poza tym lepiej, żeby ludzie którzy nie mają zielonego pojęcia o polityce, nie głosowali.