Nie pamiętam nazwy, ale jakaś organizacja typu wikileaks, czy jakiś anglojęzczy odpowiednik sieci obywatelskiej opublikowała czarną listę google z około 2016 roku. Działała tak że wywalała dane strony z wyszukiwania gdy użytkownik ich nie szukał bezpośrednio. Więc jak jakiś neuropek wyszukuje jakąś prawacką stronę to mu ją pokaże. Na liście były głównie strony pornograficzne i z newsami. Może gdzieś jeszcze znajdę ten dokument w odmętach dysku.
Widzę że część idiotów nie odróżnia miękkiej cenzury (obniżanie dostępu do treści, utrudnianie dostępu do treści) od twardej (usuwanie treści, karanie za zapoznawanie się z treścią)...
Zresztą google się już dość dawno popsuło. Obniżanie jakości wyszukiwania w archiwalnych serwisach. Nachalne pchanie wyników "handlowych" gdy szukasz pokrewnego hasła. (Na przykład jak szukam jak naprawić bulbulator w traktorze to muszę się przeklinać przez 20 stron oferujących nowe bulbulatory) Książkę by napisać o tym jak
O kurteczka, usuną slad po wykopie. Chłopaki, trzeba znaleźć inne miejsce do #!$%@? się do murzynów za Atlantykiem którzy nie wiedzą gdzie leży Polska. ( ͡°͜ʖ͡°)
Komentarze (177)
najlepsze
Na liście były głównie strony pornograficzne i z newsami. Może gdzieś jeszcze znajdę ten dokument w odmętach dysku.
Zresztą google się już dość dawno popsuło. Obniżanie jakości wyszukiwania w archiwalnych serwisach. Nachalne pchanie wyników "handlowych" gdy szukasz pokrewnego hasła. (Na przykład jak szukam jak naprawić bulbulator w traktorze to muszę się przeklinać przez 20 stron oferujących nowe bulbulatory)
Książkę by napisać o tym jak
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora