Pamiętam że posiadały one też przyczepy. Dlatego przypomniała mi się anegdotka (podobno autentyk) Na przystanku MPK staje zestaw autobus linii 10+przyczepa, podbiega dwóch pijaczków i ładują się do przodu przyczepy. Jadą tak ze cztery przystanki, nagle jeden z nich dostrzegł przed przyczepą wielki numer 10, budzi kolegę, ty przesiadamy się na "dziesiątkę". Na przystanku wybiegają szczęśliwi że zdążyli się przesiąść do właściwego autobusu.
no i złe one były? jakby teraz takie jeździły (tylko w takim stanie jak na tych zdjęciach) to przynajmniej fajnie by było popatrzeć, a tak leci ci taki rzęch z kilku blach złożony
W praskim muzeum komunikacji miejskiej jest nawet Škoda z nadwoziem wyprodukowanym w Jelczu: z przodu na logo czeskie, a trochę skromniej, bo z tyłu, logo Jelcz.
Pamiętam jak kiedyś jechałem i autobus się rozkraczył kierowca wstał wyciągnął młotek z pod siedzenia i powiedział "Jak Andrzej naprawi autobus to jedziemy a jak nie to kur^% stoimy" 3 razy przypierdzielił młotkiem i pojechaliśmy dalej.
Komentarze (18)
najlepsze
ogórkami;)?
moja mama była konduktorką w takim "ogórku" :))
tak,tak...były czasy ,że w autobusach obok kierowcy siedział konduktor!