Elita internetu – analiza przypadku na podstawie "pustego parkingu".
Czyli bezkrytyczne łykanie przez użytkowników Internetu wszystkiego, co akurat pasuje im do narracji światopoglądowej.
texas-holdem z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 1
Czyli bezkrytyczne łykanie przez użytkowników Internetu wszystkiego, co akurat pasuje im do narracji światopoglądowej.
texas-holdem zCzołem!
Na wstępnie nadmieniam, że jest dla mnie w pełni zrozumiałe, iż w kontekście ideologicznego klimatu tego portalu, idę tym wpisem mocno pod prąd. Nie spodziewam się więc jego wielkiej popularności. Lecz i tak go napiszę, nawet gdybym miał wpłynąć na modyfikację "diety informacyjnej" choć jednej osoby tutaj.
Wpis ten kieruję przede wszystkim do przedstawicieli elity polskiego internetu, myślicieli niezależnego nurtu, niepodatnych na manipulacje orędowników krytycznej analizy faktów (czyli w sumie do większości Wykopu, jeśli nie zostałem wprowadzony w błąd...).
Do rzeczy...
900 wykopów i stronę główną zalicza post, w którym pada prosta i jakże nośna teza:
lewaczka robi show przed ogrodzeniem pustego parkingu.
Zawartością posta jest video złożone przede wszystkim z kilku zdjęć, ukazanych bez kontekstu czy podania źródła.
W komentarzach zaś dość jasna konkluzja, że oto "lewaczka" jest "masakrowana".
Oto wybrane komentarze o proporcji plusów do minusów 10/1 i większej:
1. Co za szopka. Nie cierpię takich moralnych na pokaz idiotów
2. Robienie sobie PR-u na tragedii innych ludzi to dobra polityka? Aha ok.
3. Ta wariatka jest kwintesencją amerykańskiego lewactwa, totalny odjazd mózgu, coś wręcz niewyobrażalnego.
4. Ta ilość pustego miejsca za ogrodzeniem - to ją przeraziło!
5. Dlatego odmówiła przyjazdu do Auschwitz-Birkenau. Ta przestrzeń by ją zabiła...
I teraz tak: żeby wyżej postawiona teza, jak i cała precyzyjnie skrojona narracja miała choć minimum pokrycia w rzeczywistości, to prawdą musiałoby być choć jedno z poniższych stwierdzeń:
– że rzeczona "lewaczka" zleciła tę sesję fotograficzną i pozowała do niej w tym momencie (w końcu wykopujecie, że "robi show", zgadza się?)
– że następnie opublikowała te zdjęcia lub zostały one opublikowane za jej sprawą
– że zdjęcia przedstawiają ogrodzenie jakiegoś pustego parkingu
– że fotografowana jest przy tym "pustym parkingu" w celu zrobienia sobie sesji, tak aby wyglądała ona na coś innego – taka jest wszak główna sugestia wykopywanego materiału video (tutaj dodam, że materiał ten powtarza narrację, jaka od paru dni krążyła na dziesiątkach anglojęzycznych portali, mających swój hosting w Rosji).
Tymczasem żadne z tych twierdzeń nie jest do obronienia na gruncie łatwo weryfikowalnych faktów. Mi np. ich zweryfikowanie zajęło około minuty, tj. dotarcie do źródła zdjęć, ich autora, miejsca i daty ich wykonania.
Fakty wyglądają tak:
– zdjęcia te nie były wykonane przez nikogo z ekipy Ocasio-Cortez (Kongresmenka ze stanu NY, bohaterka zdjęć) ani na jej zlecenie
– powyższe wiemy stąd, że pochodzą sprzed ponad roku i wcześniej nie były opublikowane przez ich autora – prawdopodobnie dlatego, że w momencie ich wykonania Ocasio-Cortez nie była szeroko rozpoznawalną osobą, było to przed wyborami do Kongresu
– autor zdjęć zdecydował się je opublikować na swoim twitterze, w rocznicę ich wykonania (ponieważ w międzyczasie Ocasio-Cortez stała się bardzo medialną postacią amerykańskiej sceny politycznej)
– fotografował on wtedy protest, zorganizowany przeciw uruchomieniu w El Paso tzw. "centrum detencji" dla odebranych rodzicom imigrantów dzieci, w postaci prowizorycznego pola namiotowego (wewnątrz namiotów zostały rozstawione klatki/cele, w których dzieci miały oczekiwać niesprecyzowaną ilość czasu na dalsze postępowanie, podczas gdy ich rodzice/opiekunowie byli np. deportowani) – ogrodzenie na zdjęciach oddziela właśnie ten obszar, zaś Ocasio-Cortez stoi blisko bramy wjazdowej, gdzie starała się nawiązać jakiś dialog ze strażnikami – w dniu protestu opublikowała ona z niego relacje na swoich mediach społecznościowych, jednak nie dysponowała wtedy ww. zdjęciami siebie samej.
Linki na poparcie tego wszystkiego zamieściłem już w tym komentarzu.
Co jest jednak szczególnie warte zauważenia to fakt, że Cortez jest tu atakowana za sprzeciw (oraz próby nagłaśniania, zainteresowania opinii publicznej) wobec tworzenia przez USA "obozów", w których małe dzieci (w wieku od paru miesięcy do 17 lat) są przetrzymywane bez procesu oraz bez mechanizmu, który pozwalałby na ich późniejsze zjednoczenie z rodzicami/opiekunami. Wg szacunków jest to obecnie około 12 tys. dzieci. Cortez w jednej z wypowiedzi nazwała te ośrodki "obozami koncentracyjnymi dla dzieci" (m.in. z uwagi na niehumanitarne warunki, a także na fakt, że zostały już udokumentowane przypadki śmierci dzieci na ich terenie), co tylko wzmogło falę krytyki pod jej adresem, choć w samej definicji "obozu koncentracyjnego" przeczytać można:
Obóz koncentracyjny – miejsce przetrzymywania, zwykle bez wyroku sądu, dużej liczby osób, uznawanych z różnych powodów za niewygodne dla władz. Służyć może różnym celom: od miejsca czasowego odosobnienia osób, wobec których zostaną podjęte później inne decyzje, poprzez obóz pracy przymusowej, czyli niewolniczej, aż po miejsce fizycznej eksterminacji.
Pojęcie obozu koncentracyjnego jest więc szerokie: od rodzaju zwykłego więzienia w postaci baraków na ogrodzonym i strzeżonym terenie (...)
Ważne jest zrozumienie, że obóz koncentracyjny nie musi być obozem zagłady, tj. miejscem eksterminacji, a zatem użycie przez Cortez takiego sformułowania nie było językowo błędne. Natomiast jego ładunek emocjonalny był celowo dobrany w taki sposób, aby zwrócić jak największą uwagę na politykę administracji D. Trumpa.
Tymczasem zaobserwować można, jak media prawicowe uciekają się do ataków personalnych na Cortez (choćby były najbardziej absurdalne, jak np. było w przypadku video promocyjnego jej uniwersytetu, na którym Cortez – o zgrozo – tańczy; albo teraz, z narracją "pustego parkingu"), choć jej stanowisko w tej sprawie powinno być popierane tym bardziej przez republikanów, którzy rzekomo "na pierwszym miejscu stawiają wartości rodzinne" ("the party of family values" jest hasłem GOP), a jednocześnie nie przeszkadza im odbieranie rodzicom ubiegającym się o azyl ich dzieci.
Co ciekawe, tutaj mamy to samo – tutejsi "krytycy lewactwa" regularnie powołują się na "znaczenie rodziny", "rodzinę jako najwyższą wartość", etc.
A co widzimy, gdy ktoś sprzeciwia się odbieraniu dzieci rodzinie i zamykaniu ich przez aparat państwowy w specjalnych ośrodkach? "Lewaczka moralna na pokaz", "wariatka", "idiotka", "totalny odjazd mózgu". Interesujący dla mnie jest ten dysonans światopoglądowy, choć domyślam się jego przyczyn. Niech jednak każdy dojdzie do własnych wniosków.
Pozdrawiam.
Komentarze (1)
najlepsze