Mircy, czytam was od dłuższego czasu, ale dopiero teraz dopadł mnie taki wk*rw, że postanowiłem się zarejestrować i opisać sytuację.
Podejrzewam że może być to historia jedna z wielu, historia, zdawać by się mogło, o mitycznych stworzeniach zwanych Mirkami Handlarzami i ich legendarnej pracowitości nad swoją niezachwianą i nieposzlakowaną opinią największej spier*oliny, która toczy ten kraj od wielu lat w dziedzinie motoryzacji. Ale zacznijmy od początku. Jako całkiem świeżo upieczony zaręczony z różowym paskiem, dostałem w dowód zaufania od jej ojca (to że sam miał 300km na pewno nie wpłynęło na tą decyzję ( ͡° ͜ʖ ͡°) ambitne zadanie sprawdzenia auta, które był zdecydowany kupić. Sam z Mirkiem Handlarzem ustalił dzień spotkania, a moim zadaniem było się umówić na konkretną godzinę popołudniową. Dzień wcześniej pieczołowicie przygotowałem się do wyprawy, sprawdziłem podobne ogłoszenia żeby ustalić średnią cenę i porównać stan aut, wynotowałem wszystkie elementy które należy sprawdzić - okna, szczeliny, silnik, nawet zużycie kierownicy i tapicerki. W dzień spotkania, o godzinie 0930 zadzwoniłem do jak z początku myślałem przyzwoitego i uprzejmego człowieka, odpowiedział na moje pytania i umówiliśmy się na godz. 1600, żeby nie być nie miłym przeprosiłem jeszcze na zaś i poinformowałem, że mogę się maksymalnie 10 minut spóźnić. Do tego momentu wszystko było pięknie, zbyt pięknie żeby było prawdziwe. Niemal na zakończenie rozmowy wpadłem na pomysł żeby zrobić to co robiłem ze swoim autem przed zakupem, mianowicie zamówić lawetę i zabrać auto do ASO na sprawdzenie,oczywiście na własny koszt, gdyż wychodziłem z założenia, że lepiej utopić 300-400 zł w sprawdzenie, niż później tysiące na naprawę. Zapytałem o to naszego Handlarza i tutaj czar prysł, bańka mydlana pękła, czara gó*na tym pytaniem się przepełniła i wylała. Pierwsze co usłyszałem, to że za kogo się uważam żeby nazywać go oszustem (WTF?), że to nie jest auto za kilkaset tysięcy żeby je tak sprawdzać (Tak samo sprawdziłbym Ferrari Testarossa jak i fiata 126p), że mam nie przyjeżdżać(bo chyba poczuł się urażony moim pytaniem) i ogólnie usłyszałem kilka epitetów na swój temat, których nie warto tu wymieniać. Auto od początku nie sprawiało wrażenia, że jego stan jest taki jak opisany, Francuz, 2009rok, diesel, kombi i tylko 180tys km wyglądały dość groteskowo w porównaniu z informacjami w jaki sposób są eksploatowane podobne auta na zachodzie, stąd decyzja o zabraniu do ASO, na czym sprzedający nic by nie stracił(no może oprócz straconych 2-3 godzin czasu).
Jedyne o co proszę, to o uważanie na tego sprzedającego i uważne sprawdzanie samochodów przed zakupem. Może wspólnymi siłami uda nam się wyplenić podobne chwasty, żerujące na uczciwie zarabiających.
Kurtyna
( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆*:・゚
https://www.otomoto.pl/oferta/...
Komentarze (557)
najlepsze
po 3 miesiącach szukania u mnie w Wawie i okolicy automata takiego (poniżej 10 lat, poniżej 150 k km, automat, benzyna, poniżej 35 tysięcy pln) to ...
na 100 ogłoszeń może 6 to osoby prywatne autentyczni właściciele aut wieloletni , no jeszcze jacyś ludzie z ogłoszeniami za 40 tysięcy aut których wartość jest
@turro1600 ale urzędników to Ty nie zrzucaj z pierwszego miejsca. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
na temat urzędników panują mity - zwłaszcza o ich liczbie i zarobkach - oddzielny temat rzeka (
Inny handlarz #!$%@?ł mnie jak sukę, bo śmiałego go zapytać, że po mimo zapisu, że auto jest bezwypadkowe, spytałem, czy auto ma jakieś parkingowe obcierki, czy
każdy handlarz zarzeka, że auto nie wymaga inwestycji i jest gotowe do jazdy,
na pytanie o sprawdzenie w serwisie marki kilkanaście kilometrów dalej od ich miejsca -
apropos patologii komisów - moje wpisy (nie żebym się chwalił ) ale przeprowadziłem "solidne śledztwo" i to są jego wyniki:
https://www.wykop.pl/wpis/39057617/samochody-cos-apropos-komisow-wielokrotnie-opisywa/
spędziłem chyba 2 godziny "cennego życia" nad próbą dojścia kto właściwie sprzedaje auta,
bo to że "stan techniczny" aut z komisów i od handlarzy jest najczęściej zafałszowany to mówić nie trzeba, nie
Auto niby super, a po 2000 km pękł wał korbowy i silnik do wymiany i z 5000zł w plecy.
Nie dość,że i tak zapłaciłem za niego sporo i jakieś 5000zł więcej jak w pl plus do tego opłaty itd ,jakbym chciał go teraz sprzedać w PL to bym był z 10.000zł w
Po 10 obejrzanym aucie szala przechyla się na korzyść drugiej opcji ;)