No właśnie, warto żyć, warto poużywać życia czyli trochę poszaleć... pogrzeszyć (?) i tu pojawia się problem, co jeśli okaże się, że piekło istnieje? Mnie zawsze wydawało się to niesprawiedliwe, że po kilku szaleństwach za życia (nie mówię od razu o zabijaniu itp.) można trafić do piekła na wieczność (za skończoną ilość grzechów dostaje się nieskończoną karę). Czy można komuś mieć za złe, że korzysta z życia? Jak żyć żeby było dobrze?
@jacekfreeman: A co szalone życie to grzech? Według mnie monotonia to grzech. A zwłaszcza jeśli pragniesz coś zrobić, a nie robisz tego ze względu na poprawność społeczną czy ze wzgledu na mile widzianą normalność. Oczywiście nie nalezy w tym szalenstwie krzywdzić innych.
@jacekfreeman: Pascal proponował zakład: bądź świątobliwy na co dzień, a nuż będziesz święty (jeśli Bóg istnieje, i to jest akurat chrześicjański Bóg i prorocy nic nie zniekształcili po drodze). Ja proponuję inny zakład, o wiele bardziej ryzykowny, to fakt, ale jeśli masz duszę hazardzisty i chcesz zaryzykować, zapraszam. Żyj zupełnie tak, jak Ci się podoba, popełniaj tyle grzechów i zła, ile uznasz za stosowne (dokładnie tyle, ile jest w stanie znieść
Jako że jestem już od dawna (niestety?) dokładnie tej samej myśli co autor filmu, zamierzam trochę oszukać system, w życiu mam jeden cel zarobić na zamrożenie się i gdzieś opłacić "abonament" do 2500-3000 roku bo jestem prawie pewien że wtedy będzie jakiś robot na który będziemy mogli zgrać firmware z naszego mózgowia ;] ahh ta nadzieja...
E tam, ja nie mam zamiaru umierać. Zbuduję egzoszkielet, do którego wszczepię swój mózg. Jeszcze tylko muszę wymyślić jak rozwiązać problem z programową śmiercią komórek w tym mózgu... Hmmm
Komentarze (13)
najlepsze
Nie wiem, wogóle trudny temat zapodaliście.