Katastrofa samolotu DC-10 pod Paryżem.
Historia o tym jak błędy konstrukcyjne, niechlujstwo i pogoń za zyskami doprowadziły do jednej z medialnie najgłośniejszych katastrof samolotu.
A.....1 z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 9
- Odpowiedz
Historia o tym jak błędy konstrukcyjne, niechlujstwo i pogoń za zyskami doprowadziły do jednej z medialnie najgłośniejszych katastrof samolotu.
A.....1 zWiększość z was słyszała o katastrofach samolotów IŁ-62 i śmierci kilkuset osób.
Katastrofa Kopernika i Kościuszki.
Przyczyną obu katastrof były błędy konstrukcyjne i niechlujstwo.
Jednak mało kto wie, że kilkanaście lat wcześniej błędy konstrukcyjne, niechlujstwo i pogoń za zyskami doprowadziły do podobnej katastrofy o czym poniżej.
3 marca 1974 r. przez światowe media jak błyskawica przetoczyła się tragiczna informacja o katastrofie należącej do Turkish Airlines maszyny McDonnell Douglas DC 10 we Francji. W samolocie były 346 osoby - nigdy wcześniej w lotniczym wypadku nie zginęło tylu ludzi! Na pokładzie lecącego ze Stambułu via Paryż do Londynu DC 10 byli m.in. Brytyjczycy, którzy z powodu strajku personelu British Airways na gwałt szukali miejsc u innych przewoźników, w tym popularne modelki, rugbyści klubu Bury St. Edmunds oraz olimpijski medalista w biegu na 400 m John Cooper.
Ustalenia śledczych - a także dziennikarzy, którzy zajmowali się wyjaśnianiem katastrofy - były szokujące. Pomogły odczyty czarnych skrzynek, które zaczęto montować w samolotach pod koniec lat 50., właśnie po serii katastrof cometów 1 (od 1965 r. wszystkie komercyjne maszyny musiały mieć na wyposażeniu urządzenie rejestrujące rozmowy w kokpicie). Po przeanalizowaniu nagrań okazało się, że 10 min po starcie z lotniska Orly, gdy samolot znajdował się na wysokości 3300 m, wstrząsnęła nim eksplozja, doszło do błyskawicznej dekompresji kabiny i uszkodzenia jednego z silników.
Rozmowy członków załogi wskazały, że tracili kontrolę nad samolotem. 32 s. po wybuchu włączył się sygnał przekroczenia dopuszczalnej prędkości, DC 10 zaczął pikować. Chwilę potem pierwszy oficer stwierdził: "Straciliśmy go", na co kapitan odparł: "Wygląda na to, że uderzymy w ziemię". Próbował jeszcze poderwać maszynę. Bez powodzenia.
Samolot rozbił się w lesie 40 km na północny-wschód od Paryża. W okolicznych posterunkach policji rozdzwoniły się telefony, a świadkowie katastrofy mówili o spadającej wielkiej ognistej kuli. Ponieważ maszyna rozleciała się w drobny mak, śledczy początkowo brali pod uwagę zamach bombowy. Ofiary nie miały jednak śladów charakterystycznych dla eksplozji. W dodatku pewien farmer znalazł na swoim polu sześć ciał - a było to kilkanaście kilometrów od miejsca tragedii. Odnaleziono też drzwi tylnego luku bagażowego..
I to właśnie ich wadliwa konstrukcja okazała się przyczyną katastrofy. Chodzi o to, że dla zwiększenia powierzchni luku drzwi otwierają się na zewnątrz. I muszą być dodatkowo zabezpieczone, bo na dużej wysokości ciśnienie w kabinie jest wielokrotnie wyższe niż na zewnątrz, co powoduje ich wypychanie. W DC 10 zabezpieczać je miał specjalny mechanizm. Tyle że nie zabezpieczał - bo nie do końca wrota zamykał. To doprowadziło do "wybuchu dekompresyjnego".
Przy okazji wyszło na jaw, że dwa lata wcześniej DC 10 należący do American Airlines miał podobny przypadek - nagle zapadła się podłoga w tylnej części kabiny, a przez powstałą dziurę widać było otwór w kadłubie. Po szczęśliwym lądowaniu okazało się, że... odpadły drzwi tylnego luku, znajdujące się na spodzie kadłuba.
Amerykańskie służby zajmujące się bezpieczeństwem lotów już wtedy powinny wystawić tzw. airworthiness directive - ostrzeżenie, że dany typ samolotu może mieć wadę konstrukcyjną. To oznaczałoby uziemienie wszystkich DC-10 do czasu wykonania poprawek. McDonnell Douglas bronił się przed tym rękami i nogami. Panowie z federalnej agencji i koncern zawarli w końcu dżentelmeńską umowę - nie będzie airworthiness directive, a firma szybko usunie defekt. Problem w tym, że w samolocie dostarczonym Turkish Airlines nie wprowadzono wszystkich zalecanych zmian.
To nie koniec skandalu - dziennikarze odkryli, że firma wiedziała o problemach z drzwiami od 1970 r., ale zbagatelizowała sprawę, bo jej eksperci uznali prawdopodobieństwo oderwania drzwi za nikłe. Nikt nie poniósł za pomyłkę żadnej odpowiedzialności.
Tragedia nie nauczyła producentów samolotów, by zwracać szczególną uwagę na konstrukcję drzwi do luku bagażowego. 24 lutego 1989 r. drzwi jumbo jeta (boeinga 747) United Airlines oderwały się tuż po starcie z lotniska w Honolulu - znajdowały się pod przedziałem klasy biznesowej. W wyniku dekompresji wyssane zostały fotele z dziewięcioma pasażerami. Cudem ocalała stewardesa, kurczowo trzymająca się poręczy schodów (maszyna ma dwa poziomy). Mimo sporej dziury w kadłubie załodze udało się zawrócić i bezpiecznie wylądować.
Komentarze (9)
najlepsze
@Armo11 Jesteś pewny co piszesz, bo 747 latały wtedy od 30 lat?
Z DC-10 jest na przykład United Airlines flight 232: https://imgur.com/a/U8HLp, Americal Airlines flight 191: https://imgur.com/a/48aMD
Jest też katastrofa dotycząca następcy DC-10, DC-11: https://imgur.com/a/ibtxe
bezpiecznie? dziewięciu pasażerów nie podziela tego zdania...