Marcin Czajkowski – historyk, antropolog kultury, stały współpracownik „Pisma. Magazynu Opinii”
Rano 16 marca 1968 r. Hugh Thompson ze 123. Batalionu Lotniczego siedział za sterami lekkiego śmigłowca obserwacyjnego Hiller OH-23 Raven. Wykonywał rutynową misję: wsparcie naziemnych oddziałów biorących udział w akcji typu search-and-destroy w prowincji Quang Ngai. Taktyka ta była powszechnie stosowana przez armię amerykańską w Wietnamie dzięki wprowadzeniu do służby helikopterów umożliwiających desant piechoty na wrogim terytorium. Ta wyszukiwała
Oficjalne zgłoszenie śmierci ludności cywilnej nie mogło przejść bez echa. Płk Oran Henderson wszczął śledztwo. Lektura raportów i przesłuchania żołnierzy kompanii C nie wykazały uchybień. Owszem, podczas operacji zginęło dwudziestu paru cywilów, lecz była to liczba do przyjęcia (Anglosasi mają na to określenie „collateral damage”, czyli „niezamierzone zniszczenia”). Dzień po incydencie Henderson poleciał śmigłowcem nad My Lai, gdzie dostrzegł „pięć, może sześć” ciał. „Cywile czasem giną podczas wojny”
W toku kilkutygodniowego śledztwa Wilson dotarł nie tylko do wymienionych w jego liście żołnierzy kompanii „C”, ale i do świadka, który nie brał udziału w strzelaniu do mieszkańców My Lai – Hugh Thompsona. Rankiem 13 czerwca 1969 r. w waszyngtońskim biurze inspektoratu generalnego armii kilku oficerów stanęło w szeregu do okazania. Thompson wskazał wśród nich Calleya, którego specjalnie ściągnięto do stolicy parę miesięcy przed końcem jego służby w Wietnamie, jako dowodzącego grupą
Komentarze (6)
najlepsze
Marcin Czajkowski – historyk, antropolog kultury, stały współpracownik „Pisma. Magazynu Opinii”
Rano 16 marca 1968 r. Hugh Thompson ze 123. Batalionu Lotniczego siedział za sterami lekkiego śmigłowca obserwacyjnego Hiller OH-23 Raven. Wykonywał rutynową misję: wsparcie naziemnych oddziałów biorących udział w akcji typu search-and-destroy w prowincji Quang Ngai. Taktyka ta była powszechnie stosowana przez armię amerykańską w Wietnamie dzięki wprowadzeniu do służby helikopterów umożliwiających desant piechoty na wrogim terytorium. Ta wyszukiwała
Oficjalne zgłoszenie śmierci ludności cywilnej nie mogło przejść bez echa. Płk Oran Henderson wszczął śledztwo.
Lektura raportów i przesłuchania żołnierzy kompanii C nie wykazały uchybień. Owszem, podczas operacji zginęło dwudziestu paru cywilów, lecz była to liczba do przyjęcia (Anglosasi mają na to określenie „collateral damage”, czyli „niezamierzone zniszczenia”). Dzień po incydencie Henderson poleciał śmigłowcem nad My Lai, gdzie dostrzegł „pięć, może sześć” ciał. „Cywile czasem giną podczas wojny”
Rankiem 13 czerwca 1969 r. w waszyngtońskim biurze inspektoratu generalnego armii kilku oficerów stanęło w szeregu do okazania. Thompson wskazał wśród nich Calleya, którego specjalnie ściągnięto do stolicy parę miesięcy przed końcem jego służby w Wietnamie, jako dowodzącego grupą