Ustawa o jawności życia publicznego - nowa gównoustawa
TL;DR: Projektowana ustawa o jawności życia publicznego sprawi, że państwo więcej dowie się o nas, ale my mniej dowiemy się o państwie. Coś tu wyszło na odwrót i chyba nie jest to przypadek.
Pliny z- #
- #
- #
- #
- 42
- Odpowiedz
Komentarze (42)
najlepsze
No to watchdogi i inne organizacje mogą zapomnieć o uzyskaniu wrażliwych informacji.
@lewoprawo:
@misieu: Żołnierze...
Ceiling Sejm: jawność życia publicznego(?)
W skrócie/TL;DR: Projektowana ustawa o jawności życia publicznego sprawi, że państwo więcej dowie się o nas, ale my mniej dowiemy się o państwie. Coś tu wyszło na odwrót i chyba nie jest to przypadek.
--
Kota pytano, czy zamierza wypowiedzieć się na temat projektu ustawy o jawności życia publicznego[1]. O wielu bardzo istotnych zagadnieniach napisały już organizacje zajmujące się śledzeniem procesu tworzenia prawa czy szeroko rozumianą społeczną kontrolą działań władzy. Dosłownie z pyska Kotu wyjęła komentarz Fundacja Panoptykon: ta ustawa zwiększa jawność życia ludzi (dla władzy), za to władzy daje dodatkowe instrumenty chowania się przed wścibskimi obywatelami. Kot bardzo poleca lekturę oświadczenia kilkunastu organizacji pozarządowych[2], opracowane przez osoby działające w Fundacji e-Państwo, Fundacji Panoptykon, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska i Fundacji Batorego. Wytyka się w nim:
No dobrze, ale po co ta cała notka? Otóż możemy tu opowiedzieć sobie historię o Mietku, Zbyszku, Grażynie i Janinie. Mietek jest wójtem gminy Kotowo. Zbyszek pracuje w urzędzie gminy w dziale zamówień publicznych na stanowisku głównego specjalisty. Grażyna jest informatyczką w tymże urzędzie. Janina jest adwokatką, prowadzi swoją kancelarię w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej i od niedawna obsługuje prawnie gminę.
Gmina jak to gmina, żeby realizować swoje zadania, musi wydawać pieniądze. A wydawanie gminnych pieniędzy oznacza organizowanie postępowań o udzielenie zamówienia publicznego na podstawie ustawy - Prawo zamówień publicznych. I tutaj wchodzi, cała na biało, ustawa o jawności życia publicznego, której art. 49 pkt 108 nakazuje składanie oświadczeń majątkowych między innymi osobom biorącym udział w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego w roli kierownika zamawiającego, członka komisji przetargowej, osoby przygotowującej opis przedmiotu zamówienia lub specyfikację istotnych warunków zamówienia, albo biegłego, gdy wartość postępowania przewyższa 500 000 zł. Z art. 60 projektowanej ustawy dowiemy się, że oświadczenia są jawne. Inne przepisy powiedzą nam, że dokumenty mają być przez 6 lat przechowywane przez podmiot, wobec którego to oświadczenie ma być złożone (w przypadku osób z art. 49 pkt 108: "dyrektorowi generalnemu urzędu, w którym są zatrudnieni, a w urzędach lub jednostkach, w których nie tworzy się stanowiska dyrektora generalnego – kierownikowi urzędu lub jednostki, w której jest zatrudniona"). Treść oświadczenia obejmuje zarówno majątek osobisty, jak i majątek objęty wspólnością małżeńską.
Jak
Jeśli projektowana ustawa wejdzie w życie, w ten oto sposób Najjaśniejsza Rzeczpospolita pozna stan majątkowy tysięcy ludzi. A wraz z Najjaśniejszą Rzeczpospolitą stan ten pozna też publiczność, z uwagi na jawność oświadczeń. Historia powyżej dotyczy przetargów w gminie, ale ten sam problem dotknie masy osób, w tym urzędników służby cywilnej, strażników miejskich/gminnych, a nawet strażaków i egzaminatorów na prawo jazdy.
Nasuwa się pytanie: po co to wszystko? Teoretycznie możliwości są dwie. Pierwsza: to krok w kierunku wprowadzenia jawności płac i majątków. Druga: cele antykorupcyjne.
Pierwsza możliwość raczej odpada, jeśli wierzyć uzasadnieniu projektu. Ale do tego w praktyce dojdzie, choć wyłącznie w odniesieniu do pewnych grup zawodowych. Drugi możliwy cel pokrywa się z tym deklarowanym: "Nowe zasady dotyczące oświadczeń majątkowych pozwolą lepiej zabezpieczyć państwo przed patologiami związanymi z korupcją w kręgach władzy, ale również – dzięki wprowadzeniu zasady jawności oświadczeń – wzmocnią społeczną kontrolę osób pełniących funkcje publiczne w Polsce" (s. 11 uzasadnienia).
Tymczasem jest tajemnicą Poliszynela, że 50-80% pieniędzy publicznych jest sprzeniewierzanych i nie ma nad tym żadnej kontroli. Dlaczego nie ma "jednolitego pliku kontrolnego" dla urzędów? WSZYSTKIE wydatki publiczne (może z wyjątkiem niektórych dotyczących wojska i służb) powinny być jawne
Gdyby dwa miliony ludzi siedziało i wymusiło zmianę prawą że polityk który nakradł na np. sumę 50 tyś idzie na dożywocie, za załatwianie posad/przetargów po znajomości od 25 lat do dożywocia to zamiast skupiać się na wałkach skupialiby się na tym aby jak najdłużej siedzieć na stołkach.