Korwin-Mikke za likwidacją zasiłków dla bezrobotnych
Kandydat w wyborach prezydenckich Janusz Korwin-Mikke zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem, będzie domagał się likwidacji zasiłków dla bezrobotnych i zwiększenia wydatków na armię o 50 proc. Jak podkreślił na konferencji prasowej w Warszawie, opowiada się za armią zawodową.
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 253
Komentarze (253)
najlepsze
Raczej połowę bluzgających mu idiotów :) Wyborcy ani jednego.
Inna sprawa, że Polska ma ważniejsze wydatki niż armia, armia nam benzyny po 2zł za litr nie zapewni.
Niestety całkowita eliminacja socjalu jest trudna, bo część głodujących będzie kraść albo zabijać, żeby zjeść. Dla społeczeństwa lepiej jest nakarmić głodującego. Co nie zmienia faktu, że zasiłki działają demotywująco.
Kilka dni temu powrócił spór o czynne prawa wyborcze kobiet. Kandydat sam podłożył sobie nogę. Prawdopodobnie straci poparcie większości obywateli płci żeńskiej. Jemu chodzi o to, aby głosowali ci, którzy znają się na polityce. Media znajdą
W mowie potocznej dopuszczalne jest użycie "ciężko".
Sam znam kilku studentów, którzy mają stypendia socjalne tylko dlatego, że ich rodzice pracują na czarno. Jedna z podstawowych zasad w motywowaniu jest sprawiedliwość. Po co mam się wysilać, jeżeli lepiej pokombinować i wyciągnąć kasę od państwa? I później się dziwią, że jest jak jest w tym "chorym kraju".
PS. Mój głos i tak ma. ;)
I mój miecz
Widzę również, że jest specjalistą od energetyki, mechaniki lotniczej, podatków i dość alternatywnych wersjii historii. Prawdziwy człowiek renesansu! Wie również doskonale, że specjaliści z w/w dziedzin
przecież stalin zabierał ludziom dużą cześć żywności którą wyprodukowali, dlatego głodowali
Chodzi mi o to, aby patrzeć w przyszłość i dążyć do realizacji własnych celów, zainteresowań, w skrócie do podążania drogą zgodną z naszym powołaniem.
Postkomunistyczne myślenie: praca jest obowiązkiem, przymusem, ale zrobię wszystko, aby tylko uwolnić się od niej; trzeba jak najwięcej wyciągnąć od państwa, bo nas okrada, poświęcając nawet siebie, dzieci, bogatszych i biedniejszych; zarobione pieniądze roztrwonić i w nic nie inwestować.