Przedstawiciele Bayernu Monachium zaprzeczyli, jakoby Robert Lewandowski i inni piłkarze wtargnęli do szatni sędziów po zakończeniu wtorkowego spokania ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Realem Madryt (2:4 po dogrywce). Klub złożył także do UEFA skargę na sposób, w jaki miejscowi policjanci potraktowali kibiców gości. O incydencie informowały hiszpańskie media.
Bayern zapowiedział nawet, że rozpatrzy zastosowanie środków prawnych wobec mediów, które opisały ten nieprawdziwy zdaniem klubu incydent.
Piłkarze, trener i kierownictwo klubu z Bawarii nie kryli pretensji do węgierskiego arbitra Viktora Kassaia, który - ich zdaniem - niesłusznie usunął Vidala z boiska i uznał dwa gole Cristiano Ronaldo, mimo że Portugalczyk był na spalonym.
"W tunelu słychać było wrzaski, wtargnięto także do strefy, w której mogli przebywać tylko sędziowie. Bohaterami tej sceny byli Lewandowski, Thiago i Vidal. Ten ostatni później nawet nie zaprzeczał" - napisano na stronie internetowej dziennika "Marca".
Bawarczycy przegrali w Madrycie po dogrywce 2:4, a w dwumeczu 3:6, i odpadli z rozgrywek w ćwierćfinale.
Bayern złożył także do UEFA skargę na sposób, w jaki miejscowi policjanci potraktowali kibiców gości. W przerwie spotkania funkcjonariusze wtargnęli na sektor przyjezdnych i użyli pałek przeciwko przyjezdnym z Monachium. Według doniesień medialnych, służby porządkowe domagały się usunięcia jednego z transparentów. Sytuacja uspokoiła się po kilkunastu minutach.
"Bayern uważa działania policji za przesadne i niewłaściwe" - napisano w klubowym oświadczeniu.
Komentarze (1)
najlepsze