Wszyscy doskonale to pamiętamy: John Terry mógł dać Chelsea zwycięstwo w Lidze Mistrzów, ale poślizgnął się przy wykonywaniu rzutu karnego i trafił w słupek. Całą drużynę The Blues można jednak uznać za wyjątkowych frajerów. Okazuje się, że mieli oni dokładne wskazówki, jak mają strzelać karne, by wygrać. I co najlepsze – sprawdziły się one w stu procentach! A mimo tego piłkarze Granta przegrali z Manchesterem United…
Avram Grant, ówczesny szkoleniowiec Chelsea, miał wśród przyjaciół profesora ekonomii i matematyki, wykładającego na uniwersytecie w Izraelu. Przyjaciel ten z kolei znał Ignacia Palacios-Huertę, baksijskiego ekonomistę specjalizującego się w badaniach nad rzutami karnymi w piłce nożnej. Ignacio analizował tysiące jedenastek, miał je rozpracowane pod kątem taktycznym i statystycznym. Jeszcze przed strzałem potrafi stwierdzić, jakie rozwiązanie najprawdopodobniej wybierze wykonawca, jeśli był nim znany piłkarz pokroju Messiego czy Cristiano Ronaldo. Profesor skontaktował Granta z ekonomistą. Ignacio
przesłał trenerowi Chelsea raport na temat wykonywania i bronienia karnych przez zawodników Manchesteru United. Na tym zakończyła się jego rola. Chelsea miała pełną swobodę w interpretacji jego wskazówek. Sytuację tę opisują Simon Kuper i Stefan Szymański w książce "Soccernomics", która właśnie pod tytułem „Futbonomia” ukazała się w Polsce (wreszcie - można dodać). Oto informacje, jakie Grant dostał od ekonomisty:
1. Van der Sar rzucał się w „naturalną stronę” strzelców częściej niż inni bramkarze. Oznaczało to, że stając naprzeciwko prawonożnego zawodnika, bramkarz ten wybierał zazwyczaj swoją prawą stronę, a w przypadku piłkarza lewonożnego – lewą. (…)
2. Ingacio podkreślał w swoim raporcie, że „zdecydowana większość rzutów karnych, które broni van der Sar, to strzały oddawane na średniej wysokości (mniej więcej pomiędzy metrem a półtora metra nad murawą), dlatego też należałoby kierować piłkę po ziemi lub bardzo wysoko”.
3. Cristiano Ronaldo był kolejnym specjalnym przypadkiem. Ignacio napisał: „Ronaldo często zatrzymuje się podczas rozbiegu. Jeśli to robi, strzela zazwyczaj (85 procent) w prawą stronę bramkarza”.
4. Ignacio dodał, że Ronaldo może w ostatniej chwili zmienić decyzję o tym, w które miejsce posłać piłkę. Dla bramkarza przeciwnej drużyny oznaczało to, że nie powinien zbyt wcześnie się ruszać. Kiedy bramkarz szybko wykonywał jakiś ruch, Ronaldo zawsze zdobywał bramkę.
5. Drużyna, która wygrywa rzut monetą, może zdecydować, czy chce wykonywać karne jako pierwsza. Oczywiste jest jednak, że powinna wybrać tę opcję. Zespoły, które strzelają jako pierwsze, zwyciężają w 60 procentach przypadków, przypuszczalnie dlatego, że na ich rywalach spoczywa wtedy zbyt wielka presja – przed większością strzałów wiedzą, że muszą zdobyć bramkę, aby pozostać w grze.
Zawodnicy Chelsea wiedzieli zatem, że jeśli wygrają rzut monetą, muszą wybrać strzelanie jako pierwsi,
mają wykonywać karne w swoją „nienaturalną” stronę, a sam strzał powinien być po ziemi albo bardzo wysoko. Petr Cech zdawał sobie także sprawę, jak obronić zagranie CR7. To dużo informacji, jak na wygranie czegoś, co zazwyczaj nazywamy loterią.
Niezwykle fascynujące jest oglądanie rzutów karnych z tą wiedzą. Przekonajcie się sami, jak piłkarze Chelsea ją wykorzystali:
RZUTY KARNE W FINALE LM W MOSKWIE W 2008 ROKU [FILM]
Zaczęło się źle, bo to piłkarze Manchesteru wygrali rzut monetą, co oznaczało, że mogą wybrać strzelanie jako pierwsi. Dodatkowo Carlos Tevez bardzo pewnie wykonał premierową jedenastkę.
Prawonożni zawodnicy The Blues postanowili zaufać wskazówkom Ignacia i strzelali w lewą stronę bramkarza, a konsekwencja w trzymaniu się tego postanowienia pozwoliła im zdobywać gola za golem. Jednak prawdziwą pewność, co do rzetelności podpowiedzi, uzyskali po rzucie karnym wykonanym przez Cristiano Ronaldo.
Petr Cech zachował się dokładnie tak, jak sugerował ekonomista– czekał do końca na to, co zrobi Portugalczyk, a gdy ten zatrzymał się podczas rozbiegu (wtedy jeszcze było to dozwolone), rzucił się w prawą stronę, dokładnie tak, jak sugerował w raporcie ekonomista. Obronił strzał i odtąd wszystko było już w nogach zawodników z Londynu.
Ze wskazówek Ignacia częściowo wyłamał się tylko Ashley Cole. Jest on lewonożny i wybrał lewą stronę bramkarza, czyli swoją naturalną stronę. Van der Sar odczytał jego zamiary, ale zawodnik Chelsea posłał piłkę mocno po ziemi (jak sugerował Ignacio) i holenderski bramkarz przepuścił strzał.
Wszystko skończyłoby się wspaniale dla zespołu z Londynu, gdyby John Terry trafił do siatki. Anglik również strzelał w lewą stronę bramkarza (van der Sar rzucił się w prawą), ale poślizgnął się i trafił w słupek. Chelsea mogła wygrać, ale gra toczyła się od nowa. Zawodnicy Manchesteru pewnie wykonywali kolejne jedenastki, a
piłkarze z Londynu trzymali się założeń Ignacio. Do czasu Nicolasa Anelki.
Anelka był siódmym piłkarzem zespołu The Blues wykonującym rzut karny. Wszyscy pozostali celowali w lewą stronę bramkarza. Van der Sar zdążył zorientować się, jaką taktykę obrali przeciwnicy. Kiedy prawonożny Anelka przygotowywał się do strzału, bramkarz Czerwonych Diabłów wskazywał lewą stronę bramki, jakby chciał powiedzieć: „To tutaj celujesz, prawda?” (na filmie od 2:53). Musiało to wywołać w nim ogromną konsternację. Zapewne nie wiedział, czy dalej kierować się założeniami zespołu, choć Holender już się w nich zorientował, czy wybrać swoją „naturalną” stronę do strzału, mimo polecenia, by tego nie robić.
Anelka stanął przed trudnym wyborem. I postanowił zlekceważyć wskazówki, które wcześniej otrzymał. Strzelił na prawo od van der Sara, w dodatku na średniej wysokości, idealnej dla Holendra. Ten bez problemów obronił strzał, a Manchester United wygrał Ligę Mistrzów.
Oczywiście trudno jednoznacznie stwierdzić, czy sztab szkoleniowy Chelsea w ogóle skorzystał z porad Ignacia – na to pytanie odpowiedź znają tylko ludzie pracujący wtedy w klubie ze Stamford Bridge. Trudno sądzić, by przyznali się teraz, że mieli dokładne instrukcje, a jednak nie zdołali wygrać. Być może taki przebieg serii jedenastek to tylko przypadek, a piłkarze The Blues wybierali ciągle lewą stronę van der Sara, gdyż widzieli, że jest to skuteczne. Pytań i wątpliwości jest wiele, ale jednak wskazówki ekonomisty wydają się na tyle precyzyjne i zgodne z tym, co stało się później, że jest to zastanawiające.
Autorzy „Futbonomii” w książce przekonują, że liczby i statystyki mogą dać przewagę i przesądzić o sukcesie w futbolu – nie zastąpią nigdy piłkarskich umiejętności i treningu, ale dzięki nim można np. obronić jeden rzut karny w finale Ligi Mistrzów. A wtedy będzie już tylko o jedno... poślizgnięcie od sukcesu!
Komentarze (1)
najlepsze
Czyli tak, jak zawsze.
Na czym ma polegać wyjątkowość tego przypadku?