Coś wspaniałego! Efekt pracy ludzkich rąk, to cząstka doskonałości - ludzkiej istoty - jako twórcy. W takich przedmiotach, zamyka się ogrom pracy i wieloletniego doskonalenia warsztatu. Niezwykle to doceniam. Dodatkowo fakt, że duża część urządzeń tego rzemieślnika, została wykonana ręcznie - dla potrzeb, konkretnego etapu produkcji - i zapewne rozwijały się razem z umiejętnościami swojego twórcy. Dawno, nie widziałem takiego satysfakcjonującego filmu, przedstawiającymi produkcję rzemieślniczą.
Zajebista praca ... ja sie musze uzerac z jakimis ludzimi, szefostwem tracac powoli zapal do tego co kiedys lubilem, a gosciu sobie tutaj robi cos co kocha i nikt mu nie truje ... wypas
@Forest_Monster to nie tak ze ja uwielbialem programować i dlatego zostałem programista. Po prostu jest to jedna z wielu przyjemności na której akurat potrafię zarabiać. Uwielbiam natomiast podróżować tylko nie wiem jak to spieniezyc (choć w sumie wiem ale rodzina mnie na razie hamuje). Przyjdzie czas i na to.
No dobra - ale tak naprawdę to clue tej pracy jest precyzyjna obróbka drewna. Więc wytłumaczcie mi jak 5 letniej dziewczynce - dlaczego ręczne przymierzanie i szlifowanie i znowu przymierzanie i szlifowanie jest lepsze od precyzyjnie wyciętego przez robota sterowanego numerycznie i mierzącego wszystko na bieżąco laserem? Dobór i ocena drewna - OK - trzeba oka, ale sama obróbka?
@Expansywny: W filmie jest użyte całkiem sporo zaawansowanych rozwiązań, które maksymalnie ułatwiają pracę lutnikowi.
Jeżeli chodzi o maszynowe wykonanie poziom skomplikowania wzrasta wraz z ilością elementów. Im więcej części tym więcej trzeba osobnych skryptów do wycinania/składania. Ot chociażby profilowanie gryfu względem pudła (lata nauki i praktyki, jak to przekuć w program?). Jednocześnie trzeba uwzględnić to, że maszynowa precyzja kosztuje - cena wzrasta proporcjonalnie do dokładności wykonania.
@Hasky: Zgadzam się - żeby wykonać jeden superbrzmiący unikalny instrument - praca lutnika jest nieoceniona. Ale jeśli chcę mieć 10 brzmiących podobnie (może nie super wystrzałowo, ale więcej niż przyzwoicie) gitar, to powtarzalność jaką dają roboty jest chyba bardziej cenna - i nie mówię tu o chłamie z supermarketów, ale np. taśmowo produkowanych fenderach.
Przypomniała mi się moja wizyta u lutnika. Poszedłem z myślą wydania max. 150 zł. Chciałem mieć niższą akcję strun. Otworzył mi pan w białym kitlu, zabrał gitarę do "przebadania" i kazał zostać w poczekalni. Poczułem się jak w szpitalu. Słyszałem zza szyby jak co jakiś czas szarpał mocno za struny. Zacząłem się niepokoić. Trwało to jakieś 5 minut. W końcu drzwi się otworzyły. Zerwałem się z fotela: - Co z nią? -
Komentarze (50)
najlepsze
W takich przedmiotach, zamyka się ogrom pracy i wieloletniego doskonalenia warsztatu.
Niezwykle to doceniam. Dodatkowo fakt, że duża część urządzeń tego rzemieślnika, została wykonana ręcznie - dla potrzeb, konkretnego etapu produkcji - i zapewne rozwijały się razem z umiejętnościami swojego twórcy.
Dawno, nie widziałem takiego satysfakcjonującego filmu, przedstawiającymi produkcję rzemieślniczą.
Jeżeli chodzi o maszynowe wykonanie poziom skomplikowania wzrasta wraz z ilością elementów. Im więcej części tym więcej trzeba osobnych skryptów do wycinania/składania. Ot chociażby profilowanie gryfu względem pudła (lata nauki i praktyki, jak to przekuć w program?). Jednocześnie trzeba uwzględnić to, że maszynowa precyzja kosztuje - cena wzrasta proporcjonalnie do dokładności wykonania.
Gitary są produkowane taśmowo przez
Piękna gitara.
Piękna cena.
- Co z nią? -