Ponieważ na Kaukazie Południowym zrobiło się trochę gorąco to postaram się pokrótce wyjaśnić o co tam tak właściwie chodzi, a przede wszystkim jakie jest tło tego konfliktu ponieważ w Polsce jest on mało znany.
Mój wpis na mikro tutaj dodałem zdjęcia z lat 90.
Aby zrozumieć to co wydarzyło się w weekend należy cofnąć się do lat 80. XX wieku (w rzeczywistości jeszcze dalej ale do, krótkiego wyjaśnienia wystarczą lata 80.). Armenia i Azerbejdżan były dwoma republikami związkowymi ZSRR, a Karabach jako Nagorno-Karabachski Obwód Autonomiczny wchodził w skład Azerbejdżańskiej Socialistycznej Republiki Radzieckiej.
Radziecka polityka narodowościowa na Kaukazie polegała na tym aby poprzez odpowiednie wymieszanie etniczne w poszczególnych republikach, móc szachować niepałające do siebie miłością narody. Owa polityka w dużej mierze jest "dzieckiem" pewnego Gruzina, szerzej znanego pod pseudonimem Stalin, który jako rdzenny kaukazczyk doskonale orientował się w tamtejszych etnicznych niuansach.
Na Kaukazie niezwykle istotne jest to kto pierwszy był na danej ziemi. Dlatego też podczas wojny gruzińsko-abchaskiej, po stronie Abchazów walczyło wielu ochotników różnych narodowości kaukaskich natomiast po stronie Osetyjczyków już niekoniecznie, gdyż stanowią oni ludność napływową. Zarówno Ormianie jak i Azerowie uważają Karabach za swoją rdzenną ziemię dlatego też konflikt o Górski Karabach jest tak zaciekły i żadna strona nie chce odpuścić. Ciężko powiedzieć, kto faktycznie ma racje ale faktem jest, że te ziemie wchodziły w skład Wielkiej Armenii i są dla Ormian niezwykle ważne. Karabach to takie ich Kresy.
Mniej więcej od lat 60. XX wieku władze Armeńskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej zaczęły się starać o włączenie Karabachu do ich republiki gdyż obawiały się, że niekorzystne dla Ormian tendencje demograficzne sprawią, że w przyszłości Ormianie staną się na tych ziemiach mniejszością.
W drugiej połowie lat 80. na terenie Górskiego Karabachu zaczęło dochodzić do zamieszek (głównie na tle etnicznym), w których od grudnia '87 i do końca 1988 zginęło ponad 200 osób, a przeszło 1000 zostało rannych. W '87 powstała organizacja polityczna o nazwie Komitet "Karabach", której głównym celem było przyłączenie Górskiego Karabachu do Armenii i budowa niepodległego państwa narodowego. Ponadto Komitet posiadał własne bojówki, dążył do usunięcia Azerów z ormiańskich ziem i często prowokował antyazerskie zamieszki doprowadzając do faktycznych ucieczek Azerów z terytorium Armenii i Górskiego Karabach.
Azerskie władze skierowały część uchodźców do miasta Sumgait znajdującego się niedaleko Baku. W Sumgaicie bez większych problemów żyła społeczność ormiańska jednak w miarę upływu czasu i nasilania się napływu azerskich uchodźców w mieście zaczęły narastać nastroje antyormiańskie. 26 lutego 1988 przed miejskim komitetem partyjnym w Sumgaicie odbył się ok. 200-osobowy wiec, którego uczestnicy domagali się zapewnienia ochrony Azerom z Górskiego Karabachu. Demonstracja ta miała pokojowy przebieg, a później tego samego dnia ludzie zbierali się jeszcze kilka razy. Natomiast dzień później doszło do pogromu ludności ormiańskiej. Zginęły 32 osoby. Nie do końca wiadomo co stało się przyczyną wybuchu awantury tym bardziej, że wcześniejsze demonstracje przebiegały spokojnie. Radzieckie władze nie były wstanie uspokoić zamieszek, które skończyły się dopiero 2 marca. Wiadomo, że zdarzały się przypadki udzielania schronienia Ormianom przez Azerów.
8 sierpnia 1988 roku Komitet "Karabch" przekształcił się w partię polityczną Ormiański Ruch Narodowy, a listopadzie tego samego roku bojówki partii wypędziły z Armenii - przy biernej postawie milicji - 200 tysięcy Azerów. Pod koniec roku władze radzieckie wprowadziły na granicy dwóch republik stan wyjątkowy oraz w obawie przed rosnącą popularnością członków byłego Komitetu "Karabach" aresztowały liderów Ormiańskiego Ruchu Narodowego.
Lewon Ter-Petrosjan
Jednym z założycieli Komitetu "Karabach" i późniejszym liderem Ormiańskiego Ruchu Narodowego był Lewon Ter-Petrosjan - pierwszy prezydent niepodległej Armenii, który w 1998 roku roku w wyniku tak zwanej "rewolucji pałacowej" stracił urząd na rzecz Roberta Koczariana. Petrosjan zaczął opowiadać się za pokojowym rozwiązaniem konfliktu w Karabachu oraz sprzeciwił się przyłączeniu oraz uznania go za niepodległe państwo.
Robert Koczarian
Natomiast Koczarian był zwolennikiem bardziej radykalnych reform. Koczarian w latach 1994-1996 był prezydentem Górskiego Karabachu (mówi się, że od tego momentu Armenię przejął Klan z Karabachu ponieważ wiele ważnych stanowisk w państwie jest obsadzanych ludźmi z Karabachu), a stanowisko prezydenta Armenii pełnił do 2008 roku.
Trzecim prezydentem Armenii został bliski współpracownik Koczariana - Serż Sarkisjan.
Serż Sarkisjan
W związku z narastającym konfliktem wokół Górskiego Karabachu i biernością azerskich władz, zaczęło powstawać wiele nowych stowarzyszeń i organizacji, z których najważniejszym był Ludowy Front Azerbejdżanu (organizacja powstała w 1988 roku za zgodą władz i początkowo zrzeszająca głównie intelektualistów, później przekształcona w ruch masowy).
Abulfaz Elczibej
16 lipca 1989 roku na pierwszym zjeździe Frontu na jego pierwszego przewodniczącego wybrano Abulfaza Elczibeja - w 1992 roku został drugim prezydentem niepodległego Azerbejdżanu (pierwszy niekomunistyczny prezydent) -, którego pozycja szybko zaczęła się umacniać w wyniku czego wielu organizację opuściło wielu mniej radykalnych członków. Elczibej znany był z głoszenia ideii panturańskich. Elczibej urząd prezydenta sprawował do 1993 roku.
Nie będę wdawać się w szczegóły przetasowań na azerskiej scenie politycznej na początku lat 90. chociaż chaos w strukturach władzy miał wpływ na klęski na froncie.
Hajdar Alijew
W 1992 roku z politycznej emerytury powrócił Hejdar Alijew były wicepremier ZSRR i ojciec obecnego prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa.
Ilham Alijew
Hajdar popadł w niełaskę gdyż po objęciu przywództwa w ZSRR przez młodego reformatora Gorbaczowa postrzegany był jako reprezentant partyjnego betonu. Hajdar Alijew jest ojcem dzisiejszego Azerbejdżanu. Jeśli ktoś byłby zainteresowany tym jak udało mu się objąć władze itp. to polecam książkę Wojciecha Góreckiego Toast za przodków, tam zostało to opisane.
10 grudnia 1991 roku władze Górskiego Karabachu przeprowadziły referendum, w którym przygniatająca większość mieszkańców opowiedziała się za niezależnością. Azerska armia wkroczyła na teren Karabachu i przy wsparciu, Armii Radzieckiej, zdołała opanować znaczną cześć terytorium (jednak szybko się to zmieniło). W 1992 roku azerski parlament odebrał Górskiemu Karabachowi status obwodu autonomicznego, a Ormianie z Karabachu ogłosili niepodległość. Separatystyczne władze i oddziały militarne cieszyły się całkowitym poparciem Erewania. Po stronie azerskiej walczyli również najemnicy z Rosji, Ukrainy, Turcji i Afganistanu, natomiast Ormian wspierali głównie Rosjanie oraz ormiańska diaspora. W bardzo krótkim czasie pojedyncze potyczki ewoluowały w regularną wojnę, w której przewagę zaczęli zyskiwać Ormianie (głównie ze względu na lepiej wyszkolonych oficerów oraz wcześniej wspomniany chaos i nieudolność władz azerskich. W lutym 1992 armia Armenii zajęła tzw. korytarz lacziński czyli trasę umożliwiającą bezpośredni kontakt Karabachu z Armenią, bez przechodzenia przez góry. Ormianie zajęli również miasto Szuszi.
W nocy z 25 na 26 lutego 1992 roku w mieście Chodżały o szczególnym znaczeniu strategicznym, doszło do masowej egzekucji azerskiej ludności cywilnej. Zginęło 613 osób, w tym 106 kobiet i 83 dzieci. Do zdarzenia doszło gdy do miasta dotarły pierwsze oddziały ormiańskie, a z miasta wyruszyła nocą kolumna cywilnych uchodźców. Według Azerów kiedy cywile zbliżyli się do granicy z Azerbejdżanem, Ormianie otworzyły ogień.
Po zmianie władzy w Baku, Azerbejdżan przystąpił do kontrofensywy i odzyskał między innymi Szuszi oraz szykował się do odcięcia drogi łączącej Armenię z Karabachem.
Unieruchomiony ormiański czołg na tle drogi Stepanakert-Szuszi
Jednak zimą 1993 roku inicjatywę przejęli Ormianie, którzy zajęli kolejne ważne miasto - Karwaczarr. To wszystko doprowadziło do kolejnej zmiany władzy w Baku. Prezydent Hajdar Alijew dokonał reorganizacji armii. Dalsze walki przypominały sinusoidę jednak Ormianie wciąż pozostawali górą.
106 letnia Ormianka gotowa bronić swojego domu
Młody Azer
Ostatecznie w 1994 roku rozpoczęto rozmowy pokojowe, którym patronowała grupa mińska OBWE . Jednak zawarcie pokoju było niemożliwe ze względu na całkowitą niezgodność stanowisk Armenii i Azerbejdżanu.
Ormianie chcieli uznania Górskiego Karabachu za suwerenne państwo, natomiast Azerowie całkowicie odrzucali taką możliwośc.
W maju 1994 roku podpisano jednak akt zawieszenia broni (wywołało to zamieszki w Azerbejdżanie). Od 20 lat rozejm jest notorycznie naruszany.
W 1998 roku na szczycie OBWE w Lizbonie opowiedziano się za rozstrzygnięciem konfliktu na rzecz Azerbejdżanu - pełna integracja Karabachu z Azerbejdżanem - jednak nie podjęto żadnych dalszych kroków.
Należy pamiętać o tym, że te dwa kraje wciąż pozostają w stanie wojny - sytuacja analogiczna jak w Korei.
Armenia i Azerbejdżan nie utrzymują oficjalnych stosunków dyplomatycznych, a propaganda w obydwu krajach przedstawia stronę przeciwną właściwie jako podludzi. Aż 17% terytorium Azerbejdżanu jest wyjętych spod jurysdykcji władz w Baku, natomiast Górski Karabach jest de facto niepodległym państwem chociaż nikt go nie uznał (nawet Armenia).
To tyle jeżeli chodzi o zarys tła tego konfliktu, wyszło trochę sporo ale tamtejsza sytuacja jest na tyle skomplikowana, że inaczej tego wytłumaczyć się nie da.
Dobra teraz trochę informacji bardziej na czasie.
Po pierwsze ciekawa jest data wznowienia walk. Oficjalnie Azerbejdżan zaatakował siły Karabachu z piątku na sobotę ale już o wiele wcześniej pojawiały się informacje o jakiś walkach. Data ta jest o tyle ciekawa, że 31 marca odbył się Szczyt Bezpieczeństwa Nuklearnego, mówiło się o tym, że podczas jego trwania Alijew i Sarkisjan będą mieli się spotkać i porozmawiać o możliwości rozwiązania konfliktu. Zatem przypuszczać można, że nałożenie się tych dat nie jest przypadkowe i wzmożenie walk miało na celu albo podniesienie poprzeczki albo rozmowy się nieudały lub w ogóle się nie odbyły, wtedy też zapewne chodziłoby o pokaz siły.
Czerwone pola przedstawiają tereny objęte działaniami wojennymi - informacja podana przez Ministerstwo Obrony Republiki Górskiego Karabachu
Wielu specjalistów zauważa, że wznowienie walk przez Azerbejdżan może służyć wewnętrznej polityce władz w Baku. Azerbejdżan pogrąża się w coraz większym kryzysie ekonomicznym, narasta niezadowolenie wśród społeczeństwa, a przecież nic nie jednoczy ludzi lepiej niż wspólny wróg.
Na razie jednak wygląda na to, że pomimo tego iż Baku wydaje o wiele więcej pieniędzy na zbrojenia i posiada nowocześniejszy sprzęt to Ormianie wciąż są lepiej zorganizowani. Alijew mówił wczoraj o jakimś zwycięstwie i dobrze przeprowadzonych działaniach ale ciężko powiedzieć aby Azerbejdżan odniósł jakieś zwycięstwo - może to podkreślać fakt, że wczoraj Azerbejdżan zawiesił działania więc zapewne trochę się zdziwili postawą Ormian.
Mówimy tutaj oczywiście o Ormianach z Karabachu ponieważ Armenia oficjalnie nie uczestniczy w walkach.
Panuje straszna dezinformacja, obie strony manipulują czym się da przy czym generalnie Armenia podaje więcej informacji. Azerbejdżan chyba nie ma za bardzo czym się pochwalić. Tutaj należy wspomnieć o tym, że Ormianie bardzo dbają o swój PR, a na Kaukazie są trochę traktowani jak w Europie Żydzi. Ormianie są bardzo zaradni i tam gdzie tworzyli diaspory często byli handlarzami, bankierami, urzędnikami itp.
Jedna z największych ormiańskich diaspor znajduje się we Francji i pewne jest, że w przypadku regularnej wojny Francja będzie trzymać stronę Armenii.
Generalnie sytuację Republiki Armenii można by opisać jednym niecenzuralnym słowem. U nas się często mówi, że mamy strasznie kiepską sytuację bo z jednej strony Niemcy, a z drugiej Rosja. No to Armenia ma podobnie. Z jednej Azerbejdżan, z którym nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych i ma zamkniętą granicę, z drugiej Turcja, z którą też ma zamkniętą granicę, a różne wydarzenia historyczne sprawiły, że stosunki z tym państwem są na takim poziomie jak z Azerbejdżanem (może trochę lepszym), od północy jest Gruzja, z którą stosunki są poprawne ale dalekie od dobrych. No i na południu jest taki kawałek granicy z Iranem, z którym Armenia ma dobre stosunki.
Sami Ormianie często podkreślają, że trzymają się blisko Rosji tylko i wyłącznie dlatego, że gdyby nie Moskwa to Armenii by już dawno nie było.
Rosja w ogóle w tym całym konflikcie będzie się starała kreować na mediatora i raczej nie będzie wspierać otwarcie tylko jednej strony.
Stosunki Iran-Azerbejdżan trochę się poprawiają ale przez długi czas były kiepskie. Azerbejdżan blisko współpracował z Izraelem więc chyba nie muszę tłumaczyć jak na coś takiego zapatrywał się Iran.
Turcja będzie wspierać Azerbejdżan to pewne. Ale z drugiej strony jej wpływy w regionie wciąż nie mogą równać się wpływom rosyjskim. Należy pamiętać, że gdy tylko walki przeniosą się do Nachiczewańskiej Republiki Autonomicznej, która jest eksklawą Azerbejdżanu wtedy Turcja niezwłocznie wkroczy do Armenii gdyż jest ona gwarantem przynależności NRA do Azerbejdżanu. W latach 90. obowiązywała niepisana zasada, że można walczyć wszędzie ale nie w okolicach NRA gdyż nie chciano wciągać w to Turcji.
Niewątpliwie ten konflikt może się przerodzić w wojnę zastępczą Rosji z Turcją, dodam tylko, że rosyjskie bazy w Armenii znajdują się właśnie przy granicy z Turcją.
Ciężko powiedzieć jak to potoczy się dalej ale patrząc na to jak postępują walki oraz mobilizację sił po jednej i po drugiej stronie (w Armenii i Karabachu ludzie masowo zgłaszają się do wojska) oraz biorąc pod uwagę to jak nastawione są na siebie te dwa narody, można zakładać raczej te gorsze scenariusze.
Dodam tylko, że jeżeli będziemy mieli do czynienia z wojną na pełną skalę to można być pewnym, że dojdzie tam do masowych czystek etnicznych - już teraz były przypadki obcinania głów zabitym żołnierzom czy masakrowania cywili.
Interesujący jest jeszcze fakt, że od paru lat coraz głośniej mówiło się o pokojowym rozwiązaniu konfliktu (chociaż biorąc pod uwagę to jak ten konflikt był podgrzewany wewnątrz Armenii i Azerbejdżanu wydaje się to śmieszne - doszło do sytuacji, w której nie ma mowy o jakichkolwiek rozmowach i kompromisach ponieważ i jedna i druga strona nastawiona jest tylko i wyłącznie na zwycięstwo) a tutaj nagle rozpoczęły się walki na tak szeroką skalę.
Komentarze (70)
najlepsze
Jak oceniasz, w jakim stopniu osią konfliktu Rosji z Turcją jest transport gazu ziemnego do Europy? Inwestycja wydobywcza na wybrzeżu Azerbejdżanu Shah Deniz
http://www.bp.com/en_az/caspian/operationsprojects/Shahdeniz.html
W połączeniu z zaawansowanym projektem rury z Baku przez Turcję i Grecję do Włoch TANAP
https://en.wikipedia.org/wiki/Trans-Anatolian_gas_pipeline
Na tyle na ile rozpoznałem całą sytuację, to jest pierwszy projekt który zmusi Rosję do dużej korekty cen gazu sprzedawanego w Europie oraz podstawowa przyczyna dla której UE wspiera Turcję?
Pytanie na jakiej podstawie sądzisz, że to Azerowie stoją za ostatnim wznowieniem walk?
W polskim internecie nie natknąłem się do tej pory na jednoznaczne stwierdzenie kto jest winny, raczej obie strony konfliktu się nawzajem obwiniają. Możesz podać źródło?
Ja nie wiem jak Ty to robisz, ale zawsze jak widzę jakiś Twój komentarz to masz w ciul minusów, nawet jak napiszesz coś logicznego XD
Ciężko poradzić, każdy widzi, co chcę.
BTW No i się zawinął...
Jeszcze dla pełni sytuacji struktura religijna krajów:
Azerbejdżan - islam – 96,9% (8 900 000) (co ciekawe szyizm)
Armenia - Apostolski Kościół Ormiański (i Kościoły prawosławne) – 86,6% (2 680 000)