Te wszystkie gry na facebooku to sa z serii "nie moglem sie nauczyc na egzamin/kartkowke/kolosa bo nie mialem czasu psze pani :(". Bardzo ciezkie, zajmujace i powazne zajecie. Az mnie bierze jak widze ile ludzi marnuje na tym czasu. I nie mowie tutaj o rozrywce, bo wszystko jest dla ludzi. Mi tutaj chodzi o takich ktorzy uwazaja to za sens zycia, siedza na tym godzinami dziennie a potem placza ze zycie jest
coś na tych portalach społecznościowych poza mikroblogiem, czatem musi być inaczej ludzie szybko by się znudzili. istnieje podobny do facebooka serwis - tagged, gdzie wszystko kręci się dookoła wysłania zaproszeń do gierek pokroju mafia wars. to zupełnie jak u nas naszaklasa - zupełnie zatracił się sens istnienia serwisu, bo wszyscy wszystkich mają gdzieś, liczy się liczba znajomych. na szczęście z facebookiem nie jest jeszcze tak źle, chociaż myślę że lepiej by było
Zniszczył argumentami? Nie bardzo. To nie były żadne niszczące argumenty.
Wystarczyło mu odpowiedzieć w prosty sposób:
"Hoduję wirtualne jedzenie bo nie muszę hodować prawdziwego. Wykonuję inną pracę, za którą mogę pozwolić sobie na jedzenie hodowane przez kogoś innego."
Tu raczej nie chodzi o argumenty, tylko o różnicę punktu widzenia.
Jak dla kogoś problemem jest zdobycie jedzenia w prawdziwym życiu, to trudno mu zrozumieć o co może chodzić w wirtualnej farmie. Chłopczyk po prostu nie wyobraża sobie życia, w którym ludzie mają czas marnować kilka godzin dziennie na pierdoły. Nie doszukiwałabym się w tym wykopie prób przemycenia jakiegoś "głębszego sensu". Po prostu pokazuje różnicę w mentalności.
Przecież polacy to drugie największe nooby na świecie po brazolach. Nie jesteś tego w stanie zmienić, przepaść intelektualna olbrzymia, a oni są zwyczajnie niereformowalni.
Swoją drogą to ona coś niepodobna do typowej amerykanki. Niby paskudna jak śmierć jest, ale nigdzie się nie wylewa ani nie widać żeby ważyła 100+ kg...
Skąd wiesz, może próbowała. Albo liczy na to że kiedyś pocztą lotniczą przyślą. Mam kumpla co gra w jakąś grę restauratorską na FB i nie może przy niej siedzieć bez żarcia pod ręką. Takiego mu smaka wirtualne potrawy robią.
Komentarze (139)
najlepsze
"nothing, watchin my parents having sex, a then ill have sex when ill get adult"
"why not to try work your land to get some food?"
"click"
To ciekawsze. ;)
Wystarczyło mu odpowiedzieć w prosty sposób:
"Hoduję wirtualne jedzenie bo nie muszę hodować prawdziwego. Wykonuję inną pracę, za którą mogę pozwolić sobie na jedzenie hodowane przez kogoś innego."
Nie
Jak dla kogoś problemem jest zdobycie jedzenia w prawdziwym życiu, to trudno mu zrozumieć o co może chodzić w wirtualnej farmie. Chłopczyk po prostu nie wyobraża sobie życia, w którym ludzie mają czas marnować kilka godzin dziennie na pierdoły. Nie doszukiwałabym się w tym wykopie prób przemycenia jakiegoś "głębszego sensu". Po prostu pokazuje różnicę w mentalności.
Nie znasz się -prosiaka nie doisz, tylko zbierasz trufle. Ups...no i wydało się, cholerka. :(