CZY HOBBES BYŁ PIONIEREM “EKSPERTÓW” TELEWIZYJNYCH?
Teoria Tomasa Hobbesa (filozof angielski 1588-1679) mówi, że ludzie są z natury samolubni i dążą do zaspokojenia wyłącznie własnych potrzeb. Efektem ludzkiej natury jest „wojna wszystkich ze wszystkimi” i prowadzi do tego, że życie człowieka jest: „samotne, biedne, bez, słońca, zwierzęce i krótkie”.
Oczywiście można się z Hobbesem nie zgodzić i pewnie zrobią tak piewcy miłości, zwolennicy teorii, że człowiek jest z natury dobry, jednak racji (przynajmniej w części) nie można Hobbesowi odmówić. Człowiek od zawsze dba przede wszystkim o swój interes. Wiąże się z ludźmi, którzy spełniają jego preferencje, a tych, którzy nie mają nic do zaoferowania ma gdzieś. Wchodzi w „symbiozę” tylko z ludźmi, którzy mogą spełniać jego potrzeby. Na przykład mężczyzna zakochuje się w atrakcyjnej kobiecie, a nie w brzydkiej, kobieta natomiast, gdy ma wybór, wybierze dzianego, przystojnego faceta. Niektóre kobiety mogą się oburzyć i powiedzieć: „to nie prawda, ja wolę biedniejszego, ale żeby był uczciwy i dobry dla mnie.” Bravo! Oczywiście, że tak, gdyż dla tych niektórych kobiet preferencją będzie dobroć i uczciwość tego mężczyzny wobec niej. A zatem interesem w pierwszym przypadku jest kasa i wygodne życie, a w drugim facet, który posiada inną, pożądaną cechę – uczciwość. Ma być uczciwy, żeby JEJ nie oszukiwał i opiekował się NIĄ. Kobieta nie pokocha bezinteresownie menela spod Lidla, bo co on JEJ da? Każdy przykład ludzkiego działania można zanlizować w ten sposób i wskazać w nim oczywisty interes jednostki. Nawet tzw. kompromis jest iluzją, bo zawsze kalkulujemy, a bilans zysków i strat musi być na +; oddajemy coś mniej wartościowego, by zachować coś bardziej wartościowego.
Człowiek od zawsze działa przede wszystkim na swoją korzyść. Wchodzi we wspólnoty: rodzina, plemię, państwo itd., by realizować swoje potrzeby. Te wspólnoty z kolei dbają najpierw o własny interes np. walcząc z innymi wspólnotami, zabierając im bogactwa, negocjując z nimi, lub oszukując je itd. To ciągle ta sama walka, która przybiera tylko różne, nawet „cywilizowane” formy. Dlatego na świecie ciągle mamy do czynienia z nierównym podziałem dóbr, mimo że coraz częściej ten podział odbywa się na zasadzie tzw. „umowy społecznej”. Wygrywa silniejszy, a teraz już coraz częściej sprytniejszy, czyli ten, który potrafi tak skonstruować „umowę społeczną”, żeby ten drugi nie potrafił zorientować się, że jest zwyczajnie kiwany.
Wróćmy do Hobbesa. W dalszej części swojej teorii Hobbes znajduje rozwiązanie, by poskromić naturę ludzką. Właściwie już pośrednio to opisałem, ale doprecyzuję. Proponuje on właśnie wejście we wspólnotę z utworzeniem nad sobą jakiegoś rządu i bezwzględne poddanie się jego władzy. Powstaje prawo ustanowione przez reprezentantów wybranych w demokratycznych wyborach – następuje więc jakaś „umowa społeczna”, która ogranicza zapędy natury ludzkiej. Mogę np. wyjść na ulicę i liczyć z dużym prawdopodobieństwem, że nie zostanę pobity i okradziony, ponieważ w przeciwieństwie do czasów pierwotnych dziś grozi za to kara.
Wszystko jest ładnie pięknie, tylko jedna rzecz mi się tu nie zgadza: kto miałby tworzyć ten rząd? Kosmici? Aniołowie? Leśne skrzaty? Bo przecież jeśli będą tworzyć go ci sami, z natury samolubni ludzie, to skąd pomysł, że nie będą oni wymyślać prawa, które będzie realizowało przede wszystkim ich interesy? Natura ludzka nie jest czymś, co można zmienić. Zmienić można charakter, osobowość ale nie naturę. Skoro człowiek jest z natury samolubny, to nim pozostanie i żaden rząd tego nie opanuje. Oddanie władzy w ręce niewielkiej grupy ludzi, to naiwność do której jak „telewizyjny ekspert” zachęca Hobbes. Tomas Hobbes albo nie zauważył tej prostej sprzeczności, albo był po prostu sprzedajną szmatą na usługach tych, których nigdy nie widać.
Słynny Filozof