Największe powodzenie u Pań mają Panowie, którzy umiejętnie kłamią. Im ktoś lepiej słowami, mową ciała i przekonaniem widocznym w swych gestach i oczach rysuje upojne wizje przyszłości, tym bardziej pozytywnie jest odbierany; jako ciekawy, fascynujący, kolorowy, pełen życia, głęboki, budzący nadzieję na szczęście i dobrą zabawę, wartościowy.
Sztukę kłamstwa trzeba ćwiczyć
Podobnie smacznie dla rybki wygląda tłusty robak, wijący się kusząco na haczyku wędkarza.
Żeby umieć kłamać, trzeba bezustannie ćwiczyć. Nie wystarczy skłamać od święta, czy od czasu do czasu zawyżyć liczbę złamanych nosów, „zaliczonych” dziewczyn czy wypitych butelek wódki – trzeba uczynić kłamstwo sensem swego życia. To jak ze sztukami walki; im częściej ćwiczysz, tym bardziej doskonały będziesz. Na poziomie mistrzowskim nie ma miejsca dla tych, dla których trening nie jest sensem istnienia. By kłamać doskonale, trzeba posiadać umiejętność świętej i niezachwianej wiary w to, co zmyślamy. Kobieca intuicja polega tylko i wyłącznie na mowie ciała, więc „weekendowy” kłamca szybko polegnie. Kobiece zmysły szybko wychwycą słabeusza, który udaje silnego by w puszystym biuście Ślicznotki, odnaleźć ukojenie od trudów swego pełnego frustracji życia – nie da się kontrolować wszystkich mięśni, głosu i zapachu swego ciała. W wyścigu do zapłodnienia najatrakcyjniejszych Pań, wygra tylko ktoś mający trzy ważne życiowo umiejętności:
- Perfekcyjne kłamanie bez „mrugnięcia okiem”.
- Tworzenie „trzymających się kupy” wizji przyszłości pożądanych przez „ofiarę”, oraz jednoczesne kreowanie silnych emocji, ułatwiających „ofierze” wiarę w tę często naciąganą wizję.
- Uzasadnienie często szalonych, wariackich decyzji w taki sposób, że prawie wszyscy je „kupują”. A jak ktoś nie wierzy w okazyjne kupienie pałacu Kultury i Nauki? To jest frajerem.
Trening czyni mistrza
A kto umie kłamać najlepiej? Komu potrzebna jest ta umiejętność tak mocno, by ćwiczyć ją w każdej wolnej chwili? Kto zostaje – chcąc nie chcąc – perfekcyjnym profesjonalistą? Alkoholicy, hazardziści, sadyści, zboczeńcy, narkomani (do czasu). Gdy spostrzegą że to co rzekomo kontrolują, bezlitośnie nimi włada – by ratować swoje poczucie wartości, nie gardzić sobą i nie czuć się szmatą (co jest bardzo niemiłe i zmusza do konkretnych zmian) muszą sobie samemu skłamać; przekonać się po tygodniowym ciągu alkoholowym czy przerżniętym w karty mieszkaniu, że tylko się dobrze bawią i nad wszystkim mają kontrolę.
A że myśli o przegranym życiu pojawiają się co chwila, trzeba je przekłamywać w każdej chwili swego życia. To tworzy potężną umiejętność, z czasem używaną instynktownie, automatycznie, odruchowo. To się uruchamia samo – osładzając i ułatwiając nam nasze życie, oczywiście do czasu. Żeby pozbyć się nałogu, trzeba ten mechanizm „rozbroić”, co jest często absolutnie niemożliwe. Dlatego walka z pijaństwem i narkomanią, to przede wszystkim walka z mechanizmami zakłamywania faktów u nałogowca. Walka najczęściej bezskuteczna dla profesjonalnych psychologów i psychiatrów, co oznacza że Panie po podstawówce albo prywatnym marketingu w Częstochowie, czują że sobie poradzą. Dlatego stają się osobami współuzależnionymi, a ich dzieci neurotycznymi DDA w pełnej krasie, które będą niszczyć życie kolejnym pokoleniom nieszczęśników.
Bańki mydlane w końcu pękają
Im częściej coś ćwiczysz, tym lepszy się w tym stajesz. Ktoś kto walczy by nie czuć się jak ostatnie zero, nawykowo, instynktownie zakłamuje fakty i rzeczywistość – robiąc to coraz skuteczniej. I gdy przebywa w otoczeniu Pań, które cenią sobie Panów wzbudzających w nich emocje – nawykowo obiecują, tworzą kolorowe iluzje… i gdy bańki mydlane pękają, ciężko Paniom przyznać że zostały oszukane – wtedy Pan znowu roztacza niezwykle ciepłe wizje raju, a Pani chwyta się ich jak tonący brzytwy, by ratować poczucie wartości, oparte na wierze w swą intuicję i uczucia.
A normalni ludzie się dziwią, dlaczego taka mądra, ciepła kobieta przebywa z takim obszczymurem. Zacznijmy od tego że nie jest mądra – może być inteligentna, ale i kłamcy są inteligentni. Czuła się źle sama ze sobą, więc szczęścia upatrywała w silnych emocjach, oraz niezwykłych wizjach z telewizora, które umiał bezbłędnie odtworzyć w gestach i słowach sadysta – alkoholik. Gdyby kochała samą siebie, miałaby odczucie satysfakcji i pełni – ale że ciągle się wewnętrznie poniżała we własnych myślach, zamiast w sobie samej, we wzbudzanej nawykiem szacunku i miłości do siebie, na zewnątrz chciała znaleźć poczucie spełnienia; głównie w „światowym” życiu, zdjęciach na fejsie gdzie jacht, najdroższe alkohole i piękny mężczyzna tuli ją do siebie, a tysiące koleżanek dewastuje mieszkanie w szale zazdrości. Tymczasem są długi, powybijane zęby gdy Miś w alkoholowym szale mści się za brak wódki, obsrane łóżko bo Miś nie obudził się w trakcie defekacji itd.
Darmowy adwokat nieudaczników…
Cena marzeń, cena wiary w romantyczne mrzonki. A ciepłe, nieśmiałe chłopaki których jestem tu adwokatem, siedzą sami i płaczą oglądając komedie romantyczne, marząc o szczęściu i przetrenowując prawą dłoń. Łobuz nie kocha mocniej, tylko kłamie mocniej.
Komentarze (28)
najlepsze
Z góry dziękujemy absolwentom marketingu i podstawówki. / I innym głąbom nie czytającym książek @samca, nie rozumiejących szamańskiego coachingu /
Dziękujemy też wszystkim paniom z widocznym gołym okiem DDA i rzeszę nieszczęsnych pokoleń w rodzie. /Przenoszą tylko choroby, wstrętne jędze, na udręczonych, przetrenowanych manualnie samców, zapatrzonych w komedie romantyczne. Durne matki, wrażliwych synów, zwiedzione kupnem pałacu kultury. /
Dziękujemy psychologom i psychiatrom
Co jeszcze jest w treści felietonu godnego uwagi ? Jaki sposób na rozwiązanie np: problemu uzależnienia ?
@samiec nie posiada narzędzi, wiedzy o odpowiednich metodach terapeutycznych, a jedynie ogólniki, którymi 'leczy' siebie i swoich wyznawców. Definiuje proste diagnozy na podstawie zasłyszanych lub opisanych przypadków w sieci i wciska 'opracowane' przez siebie metody niesienia pomocy.
Powiedz alkoholikowi na terapii: Panie pokochaj pan siebie, kup dżin w biedronce i zapij do lustra,
Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem felietonów, bo nie kupiłeś książek, nie pobierasz korepetycji przez skype'a, nie zasilasz konta itd . A samiec z 'laikami' nie rozmawia. I Twoje dyplomy są niewiadomego pochodzenia. Możesz pomarzyć o zasileniu kręgu wtajemniczonych.
:D
To @samiec cały czas wmawia ludziom, że jest samowystarczalny, podczas, gdy gości się na Podkarpaciu.
To @samiec snuje wizje szczęścia bez kobiet, podczas, gdy to kobieta (a nie on sam sobie) mu gotuje, prasuje, sprząta.
Po głębszej analizie ma się też nieodparte uczucie, że to właśnie @samiec przekłamuje swoje życie, usiłując siebie przedstawić jak króla życia i atakując kogo popadnie, za samochód, za wakacje,
I w dodatku nikomu takie małe kłamstewka nie przeszkadzają :)
Przeszkadzać będą tylko te wielkie, ale żeby to wiedzieć to trzeba coś przeżyć, a nie siedzieć zamkniętym na podkarpackiej wsi ze wzrokiem wbitym w monitor :P
Właśnie czytam córkom "Opowiadania z Doliny Muminków" - w rozdziale "Tajemnica Hatifnatów" Tatuś Muminka porzuca rodzinę i udaje się na włóczęgę z Hatifnatami. Na szczęście po początkowej fascynacji przychodzi otrzeźwienie ("Biedni Hatifnatowie! (...) myślałem, że są tacy nadzwyczajni i wolni (...) a oni nie mieli nic do powiedzenia i nie mieli dokąd jechać..."). Tatuś Muminka postanawia wrócić do rodziny i mówi: " Żeby nigdy nie móc się cieszyć
Jak miło, że jesteś :)
No właśnie. Promowane przez @samca rozwiązanie i droga życiowa jest bardzo kusząca. Nie mówię lepsza-gorsza.
Kusi się wolnością, niezależnością, a tak w sumie to wszystko to, co wyczytujemy w tych tekstach to wołanie o akceptację anonimowych wykopowiczów. Te wszystkie wizje oświecenia to tylko szum mający zagłuszyć samotność i kompleksy.
Puste to w środku i mało dojrzałe :)
Życie składa się z kłamstewek, gniewu, smutku i