To nie czarne tło bije po oczach, a białe - gdy długo patrzysz na czarne. Tak naprawdę nasze oczy wolą ciemne tło, a gdy się do niego przyzwyczają, to właśnie białe nas razi ;)
Akurat czytanie czarnego tekstu na białym tle jest dla nas bardziej naturalne i mniej męczy wzrok. Poza tym autor powinien uważać na to co pisze bo sraczka słowna wpływa na takie babole jak "świątyni" zamiast "świątyń".
1. Biblioteka to nie świątynia, a miejsce przechowywania książek. To nie żadne sacrum! Idąc tym tokiem zazumowania, warszaty samochodowe powinny być świętym miejscem dla miłośników aut? Każdy miałby chodzić w białych rękawiczkach, z patosem dokręcać śrubki i z egzaltacją wlewać olej?
2. Jeżeli tak cenisz autorów których czytujesz, to może... KUP SOBIE ich dzieła? Na pewno Ziemkiewiczowi zrobi się milej, jeżeli za jego pracę wrzucisz mu parę złotych?! To
@punkt 3 - wchodzisz sobie na regały, chowasz książkę do plecaka/za pazuchę/do torby, wychodzisz. Możesz oczywiście też coś pożyczyć dla niepoznaki. Nikt nie wie, kto to ukradł, nie ma żadnej kary.
(Oczywiście nie pochwalam czegoś takiego, a jedynie udowadniam, że to jest całkiem łatwe.)
Jeśli zakładka nie brudzi i nie niszczy książki to w czym problem. Podpaska, paczka po gumkach czy inny sznurek są raczej cienkie i książka nie zostanie przez nie uszkodzona...
Przecież jest tyle przedmiotów, które mogą robić z zakładkę: linijka, koperta, kawałek kartki, karta kredytowa, 10zł w papierku :P itd itp...
Jak rany, grzechy grzechami ale ja chcę znać adres biblioteki w której można znaleźc:
wypasione wydanie "Diuny" Herberta, albo dzieło sztuki edytorskiej o nazwie "Ostatni Bohater" pióra Pratchetta! (...) superwypasione wydanie kolekcjonerskie "Gry Endera", że o nie wspomne o malazańskiej księdze umarłych.
a ja nie lubię wypożyczać książek... bo mam takie dziwne coś, że jak mi się książka spodoba to muszę ją mieć na półce.. i później tak czy inaczej kupuję książki (często używane), które już czytałam pożyczone...
Można ot tak oddać książkę bibliotece? W sensie kupić i dać albo oddać swoją starą? Mam trochę książek których nie mam komu oddać a sama czytać drugi raz wiem że nie będę bo mi się nie podobały.
Na Szamarzewie w Poznaniu trafiłem kiedyś na tak wyprzedaż - książki stały na półce a obok puszka na "co łaska". Kupiłem wtedy kilka ciekawych pozycji za złotówkę. M. in. "Życie seksualne wielkomiejskich małżeństw w wieku emerytalnym".
Zależy co to za książki. Jeżeli dosyć popularne, biblioteka weźmie. Jeżeli takie, których prawie nikt nie czyta, to raczej nie, jeżeli mają już taki egzemplarz. Zajmują tylko miejsce.
Biblioteki nawet oddają za darmo książki, których nikt nie czyta. Swojego czasu biblioteka UP w Krakowie oddawała książki (może dalej oddaje, nie wiem). Było sporo technicznych. Gupie baby nie wiedzą co dobre :>
Śmieszne jest to że autor się tak ekscytuje a tymczasem w tej swojej miłości do książek nie wychodzi poza najpopularniejsze fantasy. Bardziej niż ludzi którzy nie umieją się zachować w bibliotece nienawidzę tych fanów fantasy, których ulubionymi autorami jest Tolkien, Pratchett i Sapkowski i nigdy nie przeczytali żadnej pozycji spoza tego gatunku, ale oczywiście uważają się za wielce oczytanych. Łatwo ich poznać, najczęściej mają długie włosy, lubią grać w RPG i słuchają
Coś w tym jest Prachetta lubię, Sapka lubiłem "pierwsze pięc razy", Tolkiena cenię ale mam alergię na ludzi którzy fanatycznie wyznają ich jako absolutny szczyt pisarstwa. Bardziej mnie drażnią chyba niż ludzie którzy uwielbiają dana browna (bo ci po prostu nie wiedzą co czynią):P
Nie podobał mi się tylko fragment o Potterze i Twilight. Uwierzcie, że tysiąc razy lepsze są nastolatki, które czytają coś takiego, niż nastolatki, które "nie lubią książek". Bo te pierwsze, wychowane na takich (niezbyt może wyrafinowanych, ale zawsze) lekturach, kiedyś pewnie sięgną po Tolkiena, a potem może i dalej. A taki, co "nie lubi" zniechęci się do czytania na całe życie.
Tak więc: jeśli drogą do zwiększenia czytelnictwa młodzieży jest Harry Potter
Mnie śmieszą takie teksty (o Zmierzchu i Harrym). Najczęściej rzucają je na lewo i prawo pseudointeligenci, którzy chcą się poczuć lepiej, a dobre samopoczucie umieją osiągnąć tylko poprzez poniżanie innych.
Tłajlajta jeszcze nie czytałam (ale mam zamiar zobaczyć, co to takiego), ale Harry'ego Pottera bardzo lubię i cenię. Jakoś fakt, że na studiach zajmuję się głównie literaturą, że poza HP czytam mnóstwo tzw. "poważnych" książek i że już nie jestem nastolatką nie
Autorowi bloga pomyliła się biblioteka z czytelnią, w bibliotece wcale nie musi być jakaś cmentarna cisza, tam się tylko wypożycza książki a nie czyta na miejscu jak w czytelni.
Że też ludzie mają takie problemy. Gdyby nie wykop nawet nie wiedziałbym, ze niektóre rzeczy mają dla kogoś takie znaczenie.
Zakładka jak, by nie była wywali się ją byle nie niszczyła książki. Jak niszczy to trudno stało się jakoś nie widzę tematu do narzekań.
Gdy ktoś przytrzymuje książkę to jest irytujące, ale co zrobić mi zaczekanie nie sprawia tak gigantycznego problemu. Ludzie będą zapominać o oddaniu i tyle, jak komuś sprawia to
Z treścią w zasadzie się zgadzam, ale forma tej wypowiedzi jest po prostu nie do zniesienia. Jak ktoś w ten sposób pisze to aż budzi się we mnie "adwokat diabła" i mam ochotę tych ludzi bronić.
Nie wspomnę już o tym, że jak komuś przeszkadza, że drugi człowiek w SŁUCHAWKACH słucha muzyki, albo że na drugim końcu sali po cichu grają jakieś ZłotePrzeboje to po prostu jest, w moim odczuciu, cholernie przewrażliwiony.
a w mojej bibliotece lat dziecinnych było włączone radio. Program I PR. Cichutko. I do dziś mi się kojarzy z zapachem froterowanego parkietu i starego, peerelowskiego papieru (nie wiadomo, co mocniej było czuć). Już wtedy mnie ciągnęło do tego spokojnego miejsca, a co mam powiedzieć teraz, kiedy sobie przeglądam Wykop w uczelnianej bibliotece, skomputeryzowanej i bez duszy. Tylko panie są wciąż takie miłe. :)
Wpuścić chamstwo na salony? - Nie. Ludzie nie szanują tego co im nie jest niezbędne do życia.
Kiedyś nastąpi era, w której książka będzie zapomniana, będą wizualne okulary 3D przedstawiające przebieg każdego dzieła artystycznego, który będziemy oglądać przez sen. Stracą to co najcenniejsze w tych 'kawałkach papieru': wieczór, cisza, spokój i książka; bezcenny widok przeczytanych już kartek, które odróżniają się od reszty nowej książki.
Uwaga! W tym komentarzu jest głupie wyznanie (żeby nie było, że nie ostrzegałem:))
Ja to jak kupuję książkę, to pierwsze co robię, to ją wącham. Uwielbiam ten zapach. Powinni go sprzedawać w sprayach, żeby stare książki można było perfumować.
Komentarze (88)
najlepsze
Wracam sobie zbiblioteki, nagle zatrzymuje mnie dresiarz:
-Ej włamali nam sie do samochodu, ukradli dokumenty na ruską firmę, wiesz coś o tym?
-Nie, nie wiem.
-Nie wiesz!? A co masz w plecaku?
-Książki
-Jak to książki!? Na ch%# ci książki!? (mina typu wyjątek nieobsługiwany)
(po chwili namysłu)
-Doba, to jakby cie tam chłopaki dalej zatrzymywali to poweidz że Andrzej cie sprawdził.
Tak, zdarza mi się popełniac przemyślenia.
1. Biblioteka to nie świątynia, a miejsce przechowywania książek. To nie żadne sacrum! Idąc tym tokiem zazumowania, warszaty samochodowe powinny być świętym miejscem dla miłośników aut? Każdy miałby chodzić w białych rękawiczkach, z patosem dokręcać śrubki i z egzaltacją wlewać olej?
2. Jeżeli tak cenisz autorów których czytujesz, to może... KUP SOBIE ich dzieła? Na pewno Ziemkiewiczowi zrobi się milej, jeżeli za jego pracę wrzucisz mu parę złotych?! To
nie wiem jak innych, ale mnie by to ucieszyło
(Oczywiście nie pochwalam czegoś takiego, a jedynie udowadniam, że to jest całkiem łatwe.)
A mnie najbardziej wkurzają ciule, którzy sobie robią podkreślenia ich zdaniem ważniejszych rzeczy - czasem 3/4 tekstu na stronie jest podkreślone.
"Czy jest coś takiego, co przypomina wypożyczalnie kaset video, ale żeby zamiast kaset były książki?"
Jeśli zakładka nie brudzi i nie niszczy książki to w czym problem. Podpaska, paczka po gumkach czy inny sznurek są raczej cienkie i książka nie zostanie przez nie uszkodzona...
Przecież jest tyle przedmiotów, które mogą robić z zakładkę: linijka, koperta, kawałek kartki, karta kredytowa, 10zł w papierku :P itd itp...
wypasione wydanie "Diuny" Herberta, albo dzieło sztuki edytorskiej o nazwie "Ostatni Bohater" pióra Pratchetta! (...) superwypasione wydanie kolekcjonerskie "Gry Endera", że o nie wspomne o malazańskiej księdze umarłych.
Biblioteki nawet oddają za darmo książki, których nikt nie czyta. Swojego czasu biblioteka UP w Krakowie oddawała książki (może dalej oddaje, nie wiem). Było sporo technicznych. Gupie baby nie wiedzą co dobre :>
Tak więc: jeśli drogą do zwiększenia czytelnictwa młodzieży jest Harry Potter
Tłajlajta jeszcze nie czytałam (ale mam zamiar zobaczyć, co to takiego), ale Harry'ego Pottera bardzo lubię i cenię. Jakoś fakt, że na studiach zajmuję się głównie literaturą, że poza HP czytam mnóstwo tzw. "poważnych" książek i że już nie jestem nastolatką nie
Zakładka jak, by nie była wywali się ją byle nie niszczyła książki. Jak niszczy to trudno stało się jakoś nie widzę tematu do narzekań.
Gdy ktoś przytrzymuje książkę to jest irytujące, ale co zrobić mi zaczekanie nie sprawia tak gigantycznego problemu. Ludzie będą zapominać o oddaniu i tyle, jak komuś sprawia to
Powiedział człowiek, który wykopał "Majorkę od kuchni".
PS Innymi słowy: jednych drażni, że dres kosztuje 850 zeta, a innych, że ktoś usyfił książkę.
teraz to mnie uraziłeś...
Nie wspomnę już o tym, że jak komuś przeszkadza, że drugi człowiek w SŁUCHAWKACH słucha muzyki, albo że na drugim końcu sali po cichu grają jakieś ZłotePrzeboje to po prostu jest, w moim odczuciu, cholernie przewrażliwiony.
Komentarz usunięty przez moderatora
Kiedyś nastąpi era, w której książka będzie zapomniana, będą wizualne okulary 3D przedstawiające przebieg każdego dzieła artystycznego, który będziemy oglądać przez sen. Stracą to co najcenniejsze w tych 'kawałkach papieru': wieczór, cisza, spokój i książka; bezcenny widok przeczytanych już kartek, które odróżniają się od reszty nowej książki.
Osobiście zabija mnie fakt, że nie mogę mieć
Ja to jak kupuję książkę, to pierwsze co robię, to ją wącham. Uwielbiam ten zapach. Powinni go sprzedawać w sprayach, żeby stare książki można było perfumować.
A "library fight club" to ciekawy pomysł by wprowadzić go w życie.