Z jednej strony koleś łamiący przepisy ruchu drogowego, z drugiej strony ktoś komu piana z pyska leci bo skuterek przebił się na przejściu dla pieszych nie robiąc nikomu krzywdy (zamiast zawracać na najbliższym skrzyżowaniu 500 metrów dalej).
Teoretycznie łamie prawo ale praktycznie to musiałby nadrobić ok. 2 km żeby dostać się na drugą stronę ulicy, legalnie może zawinąć dopiero przy Konstantynowskiej więc go rozumiem. Miejsce zdarzenia
Przyznaję się, też tak robię...i wcale nie z powodu odległości jaką miałbym przejechać żeby zawrócić czy skręcić w lewo.
Robię tak, ponieważ na moim skrzyżowaniu światło do skrętu w lewo jest sprzężone z pętlą indukcyjną, która skutera nie wykrywa. Dzięki temu genialnemu rozwiązaniu bym stał do usranej śmierci i liczył na to, że jakaś puszka nadjedzie. Swoją drogą ciekawe jakie rozwiązanie widziałaby policja.
Komentarze (12)
najlepsze
Robię tak, ponieważ na moim skrzyżowaniu światło do skrętu w lewo jest sprzężone z pętlą indukcyjną, która skutera nie wykrywa. Dzięki temu genialnemu rozwiązaniu bym stał do usranej śmierci i liczył na to, że jakaś puszka nadjedzie. Swoją drogą ciekawe jakie rozwiązanie widziałaby policja.
A gdyby przeprowadził go przez przejazd to wszystko byłoby już cacy, nie? XD