CZŁOWIEK, KTÓRY STWORZYŁ BOGA
Ludwik Feuerbach jest autorem wywrotnych słów określających relację Człowiek – Bóg. Tęsknota za Bogiem, to wg tego filozofa tęsknota za idealnym człowiekiem – człowiekiem, któremu niczego nie brakuje. To człowiek stworzył Boga na obraz i podobieństwo swoje. Wymyślił sobie idealną istotę chcąc skompensować swoją niedoskonałość.
Tak na marginesie Feuerbach to bardzo ciekawa postać. Był uczniem Hegla i mógłby zrobić nawet karierę akademicką, natomiast był jeden malutki problem, a mianowicie Feuerbach zaczął odchodzić od filozofii Hegla, chciał sobie niezależnie wymyślać różne rzeczy. To na pewno by się już nie spodobało wielu „żołnierzom” Hegla zajmującym ciepłe posadki na rożnych uczelniach; jakby powiedział Towarzysz Łukaszenka: „damy sobie radę z takimi poglądami”. Feuerbach miał ich wszystkich gdzieś, więc ożenił się z siostrą bardzo bogatego właściciela jakichś tam fabryk, miał kasę i mógł sobie spokojnie siedzieć w domku na wzgórzu, myśleć i pisać. Niestety każda piękna bajka się kiedyś kończy. Szwagier zbankrutował, a sam Feuerbach zamarzł w swoim przybytku, bo nie miał hajsu na ogrzewanie. Taki los go spotkał za wymyślanie bzdur i bluźnierstwa – mógłby powiedzieć zagorzały (od gorzałki? ;) ) chrześcijanin. Ale czy rzeczywiście był bezkompromisowym krytykiem religii chrześcijańskiej?
CZY RELIGIA CHRZEŚCIJAŃSKA JEST ZŁA?
Ktoś powiedział: „każdy system jest tak dobry jak ludzie, którzy w nim działają”. Trudno jest powiedzieć o czymś, że jest złe skoro przyświecają temu szczytne cele: miłość do bliźniego, pomoc słabszym itd. Kościół niewątpliwe czyni wiele dobrego. Natomiast powstaje poważne pytanie: czy to dobro, które – nie da się ukryć – widzimy na co dzień, jest znaczące w stosunku do „efektów ubocznych” takich jak: pedofilia, walka o władzę i pieniądze w strukturach kościelnych, i wiele innych „efektów”, których pochodzenia na pierwszy rzut oka nie przypisujemy kościołowi. Osho i wielu innych twierdzą np., że cały wybuch i eskalacja pornografii jest wynikiem stłumienia seksualności człowieka właśnie przez religię i to nie tylko przez chrześcijańską, ale prawie każdą. Coś co jest dla nas naturalne, stało się czymś wstydliwym, brudnym! To jakiś absurd! Opowiada się o czystości, tak jakby seks był czymś brudnym właśnie. Przyjrzyj się temu jak to postępowało na przestrzeni lat. W średniowieczu kobieta była uosobieniem zła i pokus. Płodzenie dzieci odbywało się w ciemnym pokoju przez otwory w szmatach, którymi opatuleni byli małżonkowie. Do niedawna każda antykoncepcja była zabraniana przez kościół. Potem stanowisko złagodzono i dopuszczono metody naturalne. Za jakiś czas pewnie znowu popuszczą. Chrześcijaństwo w Polsce to już wyłącznie tradycja. Nikt nie wciela w życie tych nauk, bo się najzwyczajniej w świecie nie da. Na pokaz wszyscy robią to czego oczekuje od nich społeczeństwo, ale w nocy gdy nikt nie widzi następuje wybuch i zaspakajanie tłumionych przez wieki potrzeb! Te nakazy są po prostu niezgodne z naturą ludzką, a zaprogramowanego, wrażliwego człowieka doprowadzą jedynie do poważnych nerwic, a może nawet do choroby psychicznej.
GDY MĘDRZEC WSKAZUJE NA KSIĘŻYC, IDIOCI PATRZĄ NA PALEC
Dlaczego dziecko chodzi do szkoły? Wszyscy wiemy, że w szkole zdobywa się umiejętności i wiedzę, którą będziemy wykorzystywać w praktyczny sposób w późniejszym życiu (choć tutaj można polemizować czy rzeczywiście uczymy praktycznych umiejętności. W każdym razie szkoła to tylko środek do celu i ma za zadanie przygotować człowieka do życia – tak powinno być). Nie chodzi się do szkoły dla przyjemności i nie jest ona celem samym w sobie. Podobnie jest z religiami; liturgie, kult są tylko środkiem do celu. Każda religia ma swoją filozofię i nauki te przekazuje się podczas np. mszy świętej. Zasada łączenia teorii z praktyką to podstawowa zasada w nauczaniu czegokolwiek. Można zatem powiedzieć, że kult religijny nie jest w tym wszystkim najważniejszy, bo on stanowi tylko bazę, teoretyczną podstawę do osiągnięcia wyższych duchowych celów – chcemy stać się lepszymi ludźmi. Na tej mszy ksiądz, który mówi coś z ambony i czasem nawet coś krzyknie, nie robi tego by obudzić przysypiającego dziadka i jego wnuczka, ale mówi to byś realnie zastosował to w życiu. Czy stosujemy te proste zasady, zwykłe dobroduszne podejście do drugiego człowieka? Moim zdaniem niewielu osobom się to udaje, a już najmniej fanatykom religijnym. Fanatyk czyli zaprogramowany robot, nie ma w sobie krzty wrażliwości. Są to przeważnie ludzie żyjący w swoim „malutkim świecie” tzn. rzadko znajdowali się w różnych krytycznych życiowych sytuacjach, kiedy decyzja jaką musi podjąć człowiek jest wynikiem trudnego etycznego wyboru. Np. dowiadujecie się z żoną, że wasze dziecko urodzi się z poważnym porażeniem mózgowym, będzie kalekie, co wymagać będzie od was opieki nad dzieckiem do końca jego lub waszego życia. I teraz masz trzy rozwiązania; urodzić dziecko i zaopiekować się nim lub oddać je, albo dokonać aborcji. Przyznam się Państwu, że nie wiem co bym zrobił (możecie mnie za to wysyłać do piekła, ale szczerze nie wiem). Tylko „fachowcy”, których sytuacja nie dotyka bezpośrednio „doskonale” znają rozwiązania, a na dodatek potrafią oceniać decyzje innych ludzi. Nie są w stanie wyobrazić sobie tragedii tych rodziców, przepłakanych nocy i ogromnej bezsilności wobec losu. Są różni ludzie, i jeden rodzic będzie opiekował się tym dzieckiem, a nawet osiągnie swoiste zadowolenie i sens życia w tej tragedii, a inny będzie przeżywał wraz z całą rodziną męczarnie. Znane są przecież historie nawet matek, które po śmierci swojego kalekiego, przykutego do łóżka dziecka, odetchnęły z ulgą i otwarcie o tym mówiły. Bo tylko one wiedzą ile wysiłku, łez i zwątpienia to kosztowało. Łatwo nam podejmować decyzję za kogoś i oceniać. Fanatyk więc przykuwa uwagę do środków; liturgii, kultu religijnego, symboli religijnych i próbuje narzucić swój, a właściwie nieswój „program myślowy” innym. Tak np. robili obrońcy krzyża, gdzie nie jest ważne dla nich to, że ten krzyż jest dla innego człowieka nic nie wartym kawałkiem drewna z figurką jakiejś wątpliwej postaci historycznej. Nie jest ważne dla niego to co mówił mu jego ksiądz: każdy człowiek ma wolną wolę i odpowie za swoje wybory. Więc z jednej strony mamy fanatyków symboli religijnych – krzyża, a z drugiej prowokujących ich fanatycznych ateistów. Każdy mądry człowiek będzie trzymał się od jednych i drugich z daleka, bo wie doskonale, że jedni i drudzy mogą wyrządzić krzywdę. Jedyne co można zrobić w obronie przed takim człowiekiem, to uciec. Zatem mądra religia, to taka, gdzie następuje rzeczywisty odbiór treści i wcielanie ich w życie, a nie koncentrowanie się na rzeczach mało istotnych: krzyżach, figurkach, świętych obrazkach, nie jedzeniu kiełbasy w piątek. Tak na marginesie niektórzy uważają (w tym Ja), że post nie ma znaczenia symbolicznego, a ma wymiar jak najbardziej praktyczny; podczas kilkudniowej głodówki i np. piciu samej wody, stosowanie lewatyw, następuje oczyszczenie organizmu z toksyn. Łączenie teorii z praktyką – wdrażanie mądrych zasad w życie. Takie znaczenie dla katolika i wyznawcy innej religii powinna mieć liturgia; to zwykła lekcja na której uczymy się, tylko uczymy się! Niestety 90% wyznawców różnych religii, to wyznawcy jednogodzinnej szopki liturgicznej w tygodniu. Przywiązanie uwagi do formy, a nie do treści, czyli krótkotrwała zbiorowa hipnoza, a potem przebudzenie i powrót do „normalnego” życia. Dlatego nie widząc w tym żadnego sensu, zrezygnowałem z liturgii, symboli itd., bo zauważyłem, że to nie zdaje egzaminu – nie ma żadnego efektu! Postanowiłem zrobić to na własną rękę i jeśli Bóg istnieje to na pewno mi pomoże, a jeśli nie, to jego wybór, nic mi do tego. Bez fałszywej skromności mogę powiedzieć dziś, że wcale nie jestem gorszy od wielu z tych ludzi, którzy nazywają siebie katolikami. Wiem, że są trudne życiowe sytuacje w których nie mam pojęcia jak się zachowam, bo wielokrotnie okazywało się że jestem po prostu tylko człowiekiem, który ma swoje słabości. Ale wiem też, że zrobiłem kilka kroków w przód i to bez pomocy instytucji, która rzekomo zna receptę na osiągnięcie szczęścia.
DLACZEGO CZŁOWIEK STWORZYŁ BOGA?
Hipotezy są dwie i to nie Ja je wymyśliłem. Po pierwsze to nieuświadomiona tęsknota za istotą lepszą od nas samych. Człowiek jest tak cholernie nieszczęśliwy, że zamiast skoncentrować się na tym co zrobić już tu i teraz, by poprawić swój los, to wymyślił sobie istotę, której będzie mógł się poskarżyć (pomodlić), a ona w zamian otoczy go opieką. Ta pierwsza hipoteza dotyczy ludzi słabych, którzy pragną zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego. Drugi powód dla którego człowiek stworzył Boga dotyczy drapieżników, choć może bardziej te cwane drapieżniki wyczuły możliwość wykorzystania drugiego człowieka, więc weszły w struktury kultu religijnego wymyślonego przez tego słabego człowieka. Proszę przyjrzeć się tym pałacom w Watykanie i całemu majątkowi Kościoła Katolickiego ale nie tylko katolickiego. Czy ten Bóg, o którym oni tak piszczą naprawdę potrzebuje tego przepychu? Oczywiście ten Bóg wymaga szacunku, ale czy naprawdę potrzebne jest mu złote tabernakulum, marmurowe ołtarze i kościoły wybudowane za miliony? Powtarzam, że kościół to tylko miejsce, gdzie wg katolików następuje rozmowa z Bogiem, pobiera się nauki od Boga. To złoto i marmur ma być budulcem naszych czynów, gdy wyjdziemy ze zwykłej budowli, nic więcej. Gdy byłem mały, miałem bardzo fajnych księży na religii i ksiądz powiedział, że miejsce w którym przechowuje się ciało Boga – hostię, musi być jego godne. Nie musi to być złoto, wystarczy ładnie wyrzeźbione z kamienia lub drewna. Niestety nasi karierowicze w sutannach prześcigają się w pomysłach i rozpychaniu swojego ego. Mamy wspaniałego, największego na świecie Chrystusa w Świebodzinie i kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt różnych posągów, rzeźb i pomników naszego wspaniałego, niebawem świętego papieża; świętość zbudowana m.in. na tragedii gwałconych dzieci przez księży pedofilii. Ludzie będą modlić się do świętych obrazków JP2, które dostaną od proboszcza w czasie kolędy. Modlitwy, modlitwy, modlitwy! Czy one coś dają? Jest ciągle to samo, zgadza się? Wojny religijne, walka o władzę i przepychanki między samymi kapłanami tego samego Boga. Czyżby Bóg nie potrafił zapanować nad swoim własnym podwórkiem? Jeśli nie, to Ja nie chcę mieć z tym Bogiem nic do czynienia. To jest ich wymyślony Bóg. Bóg drapieżników i ofiar! Ci ludzie się już kompletnie pogubili.
FILOZOFIA DIALOGU; JA – TY
Kościół nigdy nie osiągnie swego celu, bo proponuje dotarcie do człowieka poprzez Boga, a powinno być na odwrót. Prawdziwe poszukiwanie „Boga”, jakbyśmy go nie nazwali: istota wyższa, dobroć, sens życia itd. jest – tak uważam, i to jest to co podkreślał Feuerbach – poszukiwaniem samego siebie. Jest odnalezieniem się w relacji Ja – Ty, odnalezieniem się w relacji Ja – świat. To poszukanie boskiej iskierki w drugim człowieku i poszukaniu jej w sobie. Gdy zaczynasz rozumieć swoje słabości, siebie i drugiego człowieka, wtedy możesz pójść dalej. Feuerbach był jednym z kilku filozofów, który zanegował koncepcję Platona o niezależności duszy od ciała. Ciało i życie doczesne nie jest czymś, co należy spychać na dalszy plan. Rozwój duchowy polega na odrobieniu lekcji prostych na początek, a więc zrozumieniu rzeczy, które dane są nam teraz. Rozwój duchowy jest dostępny dla człowieka, które ma zaspokojone podstawowe potrzeby. Jest najedzony, wyspany, ma ciepłe mieszkanie i kilku ludzi wokół siebie na których czasem może liczyć. Najpierw rzeczy proste, a potem możemy zająć się duchowością. Platon z tego zrezygnował, ale nie zapominajmy, że on był Panem greckim i miał swoich niewolników; najedzony nigdy nie zrozumie głodnego, zgadza się? Łatwo mówić ładne słówka do głodnego dziecka spasionemu księdzu. Widać jak na tacy, że cały błąd kościoła polega na mamieniu człowieka wizją przyszłego życia pozagrobowego. Jest to całkowite „przesunięcie”; odwrócenie uwagi od spraw teraźniejszych i opowiadanie jakichś mało zrozumiałych rzeczy, przy których dzieci ziewają z nudów i nikt tego właściwie nie słucha. Masz się zająć sobą i drugim człowiekiem, a Bóg się pojawi w swoim czasie. Taka jest kolej rzeczy wg Feuerbach'a i wg mnie.
CZY BÓG BĘDZIE ZŁY?
Krótko: nie uważam :)
Facebook – Słynny Filozof