Nigdy się nie topiłem ale w ubiegłym roku miałem sytuację, która dała mi do myślenia. Wiele słyszałem o niebezpiecznych, mitycznych "skurczach", przez które ludzie się topią. Rok temu byłem nad morzem i spędziłem jednego dnia na plaży ponad 8 godzin - od 9 do 17. Z tego 5 godzin praktycznie cały czas w wodzie, pływanie i inne tego typu szaleństwo. W tym czasie nie piłem alkoholu, zjadłem kilka kanapek ok. godziny 14,
Nie ma spokojnych rzek, bezpiecznych kanałów i płytkich rzeczek. Sam, jak byłem taki mały o mały włos nie utopiłem się 2 razy. Raz w Widawie, płytkiej na pół metra rzeczce (nagle był spad, na dobrze ponad metr i mocno ciągnęło w dół - ja jeszcze nie umiałem pływać) A drugi raz na kąpielisku pełnym ludzi, Morskim Oku utopiłbym się pod betonowym pomostem (tam też był spad) - uratowałem się cudem, w ostatniej
Dobre 10 lat kadrowałem na obozach pływackich dla dzieciaków. Jedna z najbardziej absorbujących i męczących prac - pilnowanie dzieci w wodzie... Wpuszczaliśmy po max. 15 sztuk, niby nie mogły nurkować, ale weź wytłumacz. Oczy rozbiegane jak radarki i tylko patrzyłem na te główki, czy się wszystko zgadza. Żaden z opiekunów nie wyrabiał na pomoście dłużej niż 15 - 20 minut...
W związku z powyższym - podziwiam ratowników wodnych na otwartych akwenach. Szacun...
kiedyś ratowałem dziewczyne , strasznie mnie podrapała i nie dało jej się wyciągnąć dopóki troche nie straciła przytomności, potem wyciagnłąem ją za włosy
Ten filmik jest straszny, słyszę tą muzyczkę i wyobrażam sobie męczarnię i przerażenie tych dziewczynek. Co do ratowania to znajomy ratownik podpowiedział, że lepiej stracić minutę czy dwie na założenie płetw żeby potem szybciej dopłynąć i być w stanie doholować tonącego na brzeg. Sam wylądował w szpitalu po pierwszej akcji ratowania.
Komentarze (153)
najlepsze
Zmarła po jakiś 15 minutach od wyciągnięcia z wody...
W związku z powyższym - podziwiam ratowników wodnych na otwartych akwenach. Szacun...