Cóż. Są państwa, gdzie swoją suwerenność traktuje się poważnie i jak coś może zaszwankować w przyszłości to naprawia się zawczasu. A nas karmi się "sukcesami", którymi jest bycie "europejskim robolem". Od zmywaka po doły na budowie. I tak skończymy niestety.
Tylko co z tego, że zmienią konsytucję, kiedy po podpisaniu powstanie byt prawny Unia Europejska i prawo unijne będzie faktycznie nadrzędne wobec narodowych aktów prawnych z konstytucjami na czele. Już teraz większość prawa stanowi się w Brukselii, ale przez inne organy w sporej części zależne od władz państw czlonkowskich. "Dzięki" konstytucji lizbońskiej nie będzie już tego problemu...
Niemcy podpiszą, choć pewnie będą się starali zrobić to jako ostatni. Ostatni mają w końcu możliwość użycia szantażu. Co by nie mówić o Niemcach, to są cholernie praktyczni, nie podniecają się sprawami typu "musimy podpisać jak najszybciej, bo jak na nas będzie Europa patrzeć?!".
Dziwnym milczeniem przyjęto w polskim świecie politycznym orzeczenie niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego (FTK) w kwestii traktatu lizbońskiego. Wprawdzie trybunał uznał traktat za zgodny z niemiecką konstytucją, ale jego ratyfikację obwarował takimi zastrzeżeniami, które realnie uniemożliwiają włączenie Niemiec w federację europejską, a jeśli już, to na swoistych, suwerennych warunkach. Warunki te są bardzo konkretne: prymat parlamentu niemieckiego nad Parlamentem Europejskim i pierwszeństwo prawa krajowego nad europejskim. Pełną suwerenność ma zatem utrzymać zarówno władza
Komentarze (7)
najlepsze