Po prawej jest punkt widzenia nie religijny (nawet nie ma informacji o jakiej religii mowa) a punkt widzenia niektórych głoszących poglądy sprzeczne z naukami kościoła katolickiego...
Zawsze mnie to ciekawiło według jakiego klucza wybierane są z biblii treści, które należy traktować dosłownie, a które są metaforą? Oczywiście chodzi mi o jakiś inny obiektywny klucz niż taki, że niedosłownie należy traktować to, co nauka obaliła jako sprzeczne z rzeczywistością. Może powinno się samego biblijnego boga traktować jako metaforę? Czemu nie?
Mówią, że świat został stworzony przez Boga. Tyle. Opisu stworzenia świata z Ks. Rodzaju nie należy traktować dosłownie, ponieważ nie jest to księga historyczna. Niestety, pseudoracjonaliści jakoś to pomijają, żeby móc ośmieszać rzekome stanowisko Kościoła :]
Nie mam pojęcia dlaczego taki jest szum wokół kreacjonistów. Być może w Stanach stanowią jakiś problem, ale u nas to taki margines, że w zasadzie nie słychać o nich w ogóle. Poza tym ich tezy są tak absurdalne, że prędzej będę w stanie zgodzić się z Towarzystwem Zwolenników Płaskiej Ziemi niż z nimi. Kreacjoniści w ogóle nie są IMO warci uwagi.
O wiele większy jest problem z RM, paniami beretkowymi i panami
Ale tu nie ma z czego sie smiac. Jezeli zalozymy, ze istnieje wszechmocny Bog, to przedstawiona wersja jest oczywiscie mozliwa. Jesli zalozymy, ze nie - to druga jest prawdopodobna. Znow wszystko sprowadza sie do problemu czy jesli nie mozna tego obalic, to nalezy uznac za prawdziwe?
Poza tym, informacja nieprawdziwa - Bog przeciez ma urodziny, 25 grudnia. ;)
Myślałem że czas na religijne flame war był kilka miesięcy temu. Proszę nie zaczynajcie tego na nowo. Kościół od jakiegoś czasu Zgadza się z nauką w kwestii powstania świata, a przypowieść o Adamie i Ewie ma charakter czysto alegoryczny.
"Historia dotyczy zaprzyjaźnionego z Sir Isaac Newtonem (1642-1727) uczonego, o którym wiadomo było, że jest ateistą. Człowiek ten przyszedł do domu sławnego naukowca w momencie, gdy ten kończył budowę skomplikowanego modelu Układu Słonecznego. Mężczyzna zobaczył maszynę i z zachwytem stwierdził:
- Jakie to piękne. Po chwili zaczął kręcić korbką, uruchamiając urządzenie i powodując, że planety zaczęły się poruszać.
Twierdzenie, że ateista uwierzy na łożu śmierci jest żałosne i typowe dla wierzących, to Wasz częsty argument, który nie ma żadnego poparcia, jest dla nas idiotyczny, ale Wy i tak się tego święcie trzymacie, bo oczywiście znacie przyszłość i to jacy jesteśmy, tak?
I oczywiście nikt racjonalnie myślący nie powiedziałby, że NIC wybuchnęło. To wierzący tak twierdzą, bo nie rozumieją, co mówią naukowcy i na siłę wymyślają własne, idiotyczne dodatki do
Mówią, że świat został stworzony przez Boga. Tyle. Opisu stworzenia świata z Ks. Rodzaju nie należy traktować dosłownie, ponieważ nie jest to księga historyczna. Niestety, pseudoracjonaliści jakoś to pomijają, żeby móc ośmieszać rzekome stanowisko Kościoła :]
to komentarz don_camilla w dokładnie tym samym wykopie oO
Ale to jest przeciez proste: jedno drugiemu zaprzecza. Wyobrazasz sobie paleontologa ktory na codzien wykopuje dinozaury ktore zyly przed milionami lat a wierzy w 7-odniowy akt stworzenia?
@ doncamillo czasami się zastanawiam nad tym, że jeśli ktoś poważnie odrzuca istnienie Boga to taka świadomość, że po śmierci nie ma NIC musi być przytłaczająca, przynajmniej dla mnie by była. Bo w tym momencie życie nie ma większego sensu skoro wszystko i tak szlag trafi, a ja zamienię się w pył. gdyby nie jakieś wewnętrzne hamulce to możnaby pójść i się zabić - na to samo by wyszło - z
Ok, tylko jaki sens mają te wszystkie chwile skoro kiedyś przestaną istnieć one same jak i ci, którzy je przeżywali? Tak ostatecznie to nie mają żadnego. Ale tutaj nie ma co dalej dyskutować, bo to są nasze odczucia...
Natomiast wiara nadaje życiu doczesnemu sens w ten sposób, że jesteśmy tutaj, aby poznać Boga, jego miłość i dzięki temu cieszyć się życiem wiecznym w niebie. Ja w to wierzę :)
Za 100 lat to co zrobiłeś będzie bez znaczenia dla Ciebie - bo Cię nie będzie.
Ale dla Twoich dzieci i wnuków będzie miało znaczenie to, że istniałeś. I póki co dla Ciebie też ma ;)
A teraz inaczej: jeżeli istnieje życie pozagrobowe, to jaki sens ma życie doczesne? Teraz uczysz się i pracujesz, żeby mieć jak najlepsze życie. Jaki będzie miało to sens, gdy trafisz do nieba? Za pieniądze, które zarobisz
Komentarze (84)
najlepsze
Zawsze mnie to ciekawiło według jakiego klucza wybierane są z biblii treści, które należy traktować dosłownie, a które są metaforą? Oczywiście chodzi mi o jakiś inny obiektywny klucz niż taki, że niedosłownie należy traktować to, co nauka obaliła jako sprzeczne z rzeczywistością. Może powinno się samego biblijnego boga traktować jako metaforę? Czemu nie?
O wiele większy jest problem z RM, paniami beretkowymi i panami
Poza tym, informacja nieprawdziwa - Bog przeciez ma urodziny, 25 grudnia. ;)
- Jakie to piękne. Po chwili zaczął kręcić korbką, uruchamiając urządzenie i powodując, że planety zaczęły się poruszać.
- Kto to stworzył? - pyta znajomy ateista.
- Nikt - odpowiada Newton i
I oczywiście nikt racjonalnie myślący nie powiedziałby, że NIC wybuchnęło. To wierzący tak twierdzą, bo nie rozumieją, co mówią naukowcy i na siłę wymyślają własne, idiotyczne dodatki do
są d$%$$e wierzący i d$%$$e niewierzący
nie rozumiem stawiania nauki w opozycji do religii
to komentarz don_camilla w dokładnie tym samym wykopie oO
Natomiast wiara nadaje życiu doczesnemu sens w ten sposób, że jesteśmy tutaj, aby poznać Boga, jego miłość i dzięki temu cieszyć się życiem wiecznym w niebie. Ja w to wierzę :)
Ale dla Twoich dzieci i wnuków będzie miało znaczenie to, że istniałeś. I póki co dla Ciebie też ma ;)
A teraz inaczej: jeżeli istnieje życie pozagrobowe, to jaki sens ma życie doczesne? Teraz uczysz się i pracujesz, żeby mieć jak najlepsze życie. Jaki będzie miało to sens, gdy trafisz do nieba? Za pieniądze, które zarobisz