Zmarł Paco de Lucia, światowej sławy hiszpański gitarzysta flamenco. Taką informację przekazały władze Algeciras, jego rodzinnego miasta w Andaluzji na południu Hiszpanii.
Paco de Lucia dla wielu jest niedoścignionym wzorem i wyznacznikiem wirtuozerii, której nie udało się do tej pory nikomu innemu osiągnąć w tej dziedzinie. Osobiście słucham go w kółko, ubolewając nad "hitami" lecącymi na co dzień w radiu. To że ten człowiek nie jest znany w Polsce świadczy tylko i wyłącznie o braku wartości tego, czym karmią nas nasze media. Jego geniusz muzyczny połączony z ciężką pracą zapewnił mu szacunek u wszystkich,
@markaron: aj nie przesadzaj, są prawdziwi fani - nie tylko "internetowi". ot, przykład: friday night in san francisco to najstarsza płyta CD jaką mam, fantastyczna do słuchania nawet po tylu latach
Od kiedy chwalenie się niewiedzą w jakimkolwiek temacie jest w modzie?
Nie znaliście go, ok, mieliście pełne prawo, ale jeśli o śmierci człowieka piszą wszystkie szanujące się media, wyborem internautów informacja o jego śmierci trafia na główną choćby tutaj, to już pozostaje tylko być DEBILEM, żeby uznać za stosowne rozgłoszenie światu swojej ignorancji.
Wróciłem z pracy i zrobiło mi się smutno. Dwa razy. Raz, bo umarł
Paco de Lucia... niesamowity "feeling" w grze oraz zachowanie rytmiki w jego licznych, szybkich pasażach. Szkoda człowieka i muzyka, mógł jeszcze długo nam pograć :(
[coolstory]Miałem okazję być jego kierowcą po koncercie w Szczecinie. Pamiętam, że w drodze do hotelu nie odezwał się słowem, bo tego dnia Hiszpania przegrała mecz w fazie rozgrywek grupowych podczas MŚ w piłce nożnej.[/coolstory]
Komentarze (49)
najlepsze
Od kiedy chwalenie się niewiedzą w jakimkolwiek temacie jest w modzie?
Nie znaliście go, ok, mieliście pełne prawo, ale jeśli o śmierci człowieka piszą wszystkie szanujące się media, wyborem internautów informacja o jego śmierci trafia na główną choćby tutaj, to już pozostaje tylko być DEBILEM, żeby uznać za stosowne rozgłoszenie światu swojej ignorancji.
Wróciłem z pracy i zrobiło mi się smutno. Dwa razy. Raz, bo umarł
[coolstory]Miałem okazję być jego kierowcą po koncercie w Szczecinie. Pamiętam, że w drodze do hotelu nie odezwał się słowem, bo tego dnia Hiszpania przegrała mecz w fazie rozgrywek grupowych podczas MŚ w piłce nożnej.[/coolstory]