na egzaminach chca up%%$!%%ic za najmniejsze przewinienie, zeby tylko trzepac jak najwiecej kasy, a sami w zamian niewiele daja (no moze poza prawie miesiacem czekania na egzamin i roozwalonymi samchodami, ktorymi osobie poczatkujacej jest ciezko jezdzic). Jedno co dobre, ze sa teraz kamerki i mikrofony... to ze panna dostala mandat to jakis absurd, egzaminator powinine sledzic sytuacje na drodze i to jemu powinno sie dostac... btw, gdzie jej nalicza te punkty? na
Już pomijam fakt, że za auto odpowiedzialny jest egzaminator, ale zasada ograniczonego zaufania i zachowania bezpiecznego odstępu (tym bardziej w stosunku do L-ki!) stanowi, że za uderzenie w tył odpowiedzialny jest kierowca z tyłu. Zakładam, że nie była pijana więc nie wiem jakim cudem scedowali na nią odpowiedzialność. Oczywiście poza cudem ukarania po najmniejszej linii oporu.
A gówno bo winien zawsze ten co z tyłu wali , kto to widział karać bo sobie ktoś hamuje a inny ma oczy w dupie , odległość masz trzymać taką jaka jest bezpieczna w danej chwili ... Powinna iść na sąd , pomijając fakt że czekała by miesiącami na sprawę to jeszcze ma ją wygraną ... To jakaś klika pewnie w tej miejscowości z artykułu ... Szkoda że ludzie tak się dają
Otóż to! Zawsze jest wina tego z tyłu, bo dany kierowca w dowolnym momencie może zostać zmuszony do gwałtownego hamowania. Np. przez wtargnięcie pieszego na jezdnię.
A na dachu "L" jest nie bez powodu. Co za d$#$# nie zachowuje odpowiedniego odstępu jadąć za eLką?
śmiesznie jest, ale pewnie kamerki wszystko wyjaśnia. Mnie na egzaminie kazano w mieście rozpędzić się do 80 kmh, "bo w mieście jeździ się dynamicznie", ale mimo tego zdałem
Jonygliwice ma rację- każdy manewr, wykonywany przez kursanta jest oceniany pod kątem umiejętności zachowania bezpieczeństwa. Jeśli dziewczyna zahamowała bez sprawdzenia, co się dzieje na drodze, popełniła ewidentny błąd.
Nie wiem, jak to wygląda prawnie, ale moim zdaniem dawanie madatu i punktów osobie, która jeszcze nie ma prawa jazdy jest zupełnie bez sensu - za te pieniądze mogłaby kupić kurs doszkalający
Wg. mnie istnieje tutaj jawna kolizja prawna, co w ogole oznacza zapis, że kierowca jest zobowiązany "hamować nie powodując przy tym zagrożenia", czlyli jak właśnie wtargnie mi pieszy przed maske to lepiej go "przejechać" bo jak zachamuje to facet z tyłu za to, że jedzie "zderzak w zderzak" za mną może mieć połamane nogi, jego żona i dzieci niezapięte pasy i oni zginą a facet do szpitala z ciężkimi obrażeniami... jest wiecej
Cóż, egzaminator też dał dupy. Kto normalny przeprowadza hamowanie awaryjne w sytuacji, gdy za L'ka jedzie inny uczestnik ruchu? U mnie to robili na jakiś zapuszczonych drogach osiedlowych, gdzie nikt nie jeździ, właśnie po to, żeby nie stwarzać zagrożenia (robili, bo już nie przeprowadzają hamowania awaryjnego, bo im szkoda samochodów).
BTW mi na kursie tłumaczyli, że hamowanie awaryjne wygląda trochę inaczej, niż to przedstawione w artykule. Na początku egzaminu ustala się z
Ekhm, jak cholera w przypadku hamowania awaryjnego masz się upewnić, czy możesz wykonać manewr? Hamowanie awaryjne to hamowanie awaryjne, jak jest wymuszane sztucznie, to powinno się odbywać bez przeszkadzania innym uczestnikom ruchu, żeby nie było sytuacji jak ta opisana w artykule.
Jak Ci pieszy wyskoczy na ulicę, to patrzysz w tylne lusterko zanim zaczniesz hamować? ;]
Komentarze (83)
najlepsze
3pkt - odblaskowy brelok (mix wzorów)
5pkt - pluszowy fotoradar, maskotka
20pkt - toster z napisem "Policja"
A na dachu "L" jest nie bez powodu. Co za d$#$# nie zachowuje odpowiedniego odstępu jadąć za eLką?
250zł to może dużo, może mało, ale nie powinna odpuszczać, "w imię zasad sk#$$ys***"...
To ja mam patrzeć w lusterko wsteczne czy mogę wykonać manewr hamowania?
Z tego co ja wiem, to ten z tyłu musi zastosować "bezpieczną" odległość od poprzedzającego go auta.
Bezpieczną czyt. taka, że jeśli poprzedzające auto zahamuje gwałtownie to ja również zdążę wyhamować nie uszkadzając pojazdów.
Poza tym to jechała eLka, więc automatycznie trzeba zacząć 10 razy bardziej uważać. Ewidentnie wina kierowcy z tyłu.
Nie wiem, jak to wygląda prawnie, ale moim zdaniem dawanie madatu i punktów osobie, która jeszcze nie ma prawa jazdy jest zupełnie bez sensu - za te pieniądze mogłaby kupić kurs doszkalający
Komentarz usunięty przez moderatora
BTW mi na kursie tłumaczyli, że hamowanie awaryjne wygląda trochę inaczej, niż to przedstawione w artykule. Na początku egzaminu ustala się z
Jak Ci pieszy wyskoczy na ulicę, to patrzysz w tylne lusterko zanim zaczniesz hamować? ;]
zostało to wycofane kilka lat temu, za względów bezpieczeństwa...
teraz egzaminator może poprosić kursanta o zatrzymanie się w wyznaczonym na drodze miejscu, aby np. zabrać pasażera...
egzaminator sam sobie winien, jeżeli kazał "awaryjnie" się zatrzymać