@marek-dolas-359: Musisz być strasznie smutnym człowiekiem, albo żyjesz w patologicznej rodzinie. U mnie nie ma żadnej sztuczności, jest szczerość i prawdziwa rodzinna atmosfera.
@Piotrusiek: Zgadłeś w obydwóch przypadkach nie jestem wesołym człowiekiem ( chociaż staram się jak mogę) i żyję w byłej patologicznej rodzinie a to przy zjazdach całej dużej rodziny gdzie są zgrzyty między paroma osobami robi sztuczną atmosferę.
Już miałem się żalić dlaczego itd, ale mi przeszło, bo w życiu trzeba być twardkim a nie miętkim :)
Życzę wszystkim wesołych, spokojnych i udanych świąt.
@mamutatumam: Jak sam powiedział, nie wie na co mu choinka, jak świąt bożego narodzenia nie obchodzi. I to chyba Hindus. No chyba, że oni łapią się w definicję "ciapatych".
Wszystkie żaróweczki choinkowe mają na dole słupków owinięty kawałek słabo zaizolowanego drucika. Dopóki na żarówce odkłada się np 2,3V (100 lampek pod 230V), to na tym druciku pomiędzy słupkami jest takie same napięcie i izolacja nie lega przebiciu. W momencie, gdy żarówka się przepala momentalnie jej rezystancja rośnie w nieskończoność (w praktyce jest ona absurdalnie wielka, bo prąd odrobinę gdzieś tam sobie ucieka dookoła). Tym
Czy takie wspaniałe? Nie działała mu połowa lampek, przyjrzycie się. Dodatkowo można uszkodzić izolacje w losowych miejscach i później mieć większe nieprzyjemności (spalić drzewko lub dom). Żeby namierzyć zepsutą lampkę wystarczy miernik rezystancji i wykonanie kilku pomiarów (niekoniecznie wymontowywanych po kolei lampek).
Dobrym rozwiązaniem jest antena z sygnalizacją świetlną - bateria 9V, LED, rezystor i układ CD4024 (CMOS), które to potrafi wykryć kable biegnące pod tynkiem, również można określić mniej więcej w
A powiedzcie mi, jak to jest. Każdego roku zdejmuję ostrożnie lampki choinkowe. Zwijam delikatnie, wkładam w foliowy worek - i jeszcze od kilku lat wkładam sobie tam kartkę: "Lampki działały" - żeby nie było, że mam braki w pamięci. Potem niosę to wszystko do suchej i w miarę ciepłej piwnicy (blok).
A kolejnego roku wyciągam je... i lecę do sklepu po nowe, bo nie działają. Co najwyżej mogę żarówki wykorzystać jako zapasowe,
@frytex2: kupiłem kiedyś tanie lampki w tesco i po dwóch latach działały. Nie wiem po co, ale wyciągnąłem działającą żarówkę i jak ją wsadziłem z powrotem to już nie działało. Oskrobałem druciki, wsadziłem i jest ok. Wyciągam inną działającą i od razu wkładam - znów nie działa. Zauważyłem że po prostu wszystkie metalowe powierzchnie zaśniedziały i w tych miejscach nie przewodzą prundu. Tak więc wystarczy że lekko się gdzieś ruszy żarówkę
Komentarze (60)
najlepsze
Już miałem się żalić dlaczego itd, ale mi przeszło, bo w życiu trzeba być twardkim a nie miętkim :)
Życzę wszystkim wesołych, spokojnych i udanych świąt.
Wszystkie żaróweczki choinkowe mają na dole słupków owinięty kawałek słabo zaizolowanego drucika. Dopóki na żarówce odkłada się np 2,3V (100 lampek pod 230V), to na tym druciku pomiędzy słupkami jest takie same napięcie i izolacja nie lega przebiciu. W momencie, gdy żarówka się przepala momentalnie jej rezystancja rośnie w nieskończoność (w praktyce jest ona absurdalnie wielka, bo prąd odrobinę gdzieś tam sobie ucieka dookoła). Tym
Dobrym rozwiązaniem jest antena z sygnalizacją świetlną - bateria 9V, LED, rezystor i układ CD4024 (CMOS), które to potrafi wykryć kable biegnące pod tynkiem, również można określić mniej więcej w
A kolejnego roku wyciągam je... i lecę do sklepu po nowe, bo nie działają. Co najwyżej mogę żarówki wykorzystać jako zapasowe,