Jak mieszkałem w mieście to jeździłem bez słuchawek, przecież trzeba mieć oczy i uszy tyłu głowy, jak już jeździłem lasami/wioskami to zakładałem słuchaweczki i było super, na ścieżkach rowerowych jeszcze lepiej. Ponieważ jednak muszę słyszeć nadjeżdżające z tyłu pojazdy znalazłem rozwiązanie ugodowe - komórka jest zaczepiona na wysokości kierownicy i słucham muzyki przez jej głośnik.
@mojemiasto: mam trzy lusterka, ileś koni pod maską, chronią mnie pasy, blacha, fotel. Rowerzysta raczej nie posiada lusterek i jest kruchy jak wafelek. Musi być równie czujny jak kierowca widzący rowerzystę. Ten ostatni nie powinen odcinać się od otoczenia.
Komentarze (7)
najlepsze